Saff pisze: ↑15 lip 2019, 21:29
Oj biedny ten nasz Maurutek kochany, cały świat się na niego uwziął, nawet do reprezentacji nie jest powoływany, bo przecież Messi go nie lubił.
Teraz dwa krety turyńskie odstawiły go za nic od składu i nie dają grać...
Problem z Mauro stworzyliśmy sobie sami i bynajmniej nie odebraniem mu opaski kapitańskiej, tylko przyznaniem mu jej. Tylko dlatego, że w klubie kolejni zarządcy od Morattiego, przez Brankę, Fassone, Thohira i kolejnych, nie potrafili utrzymać tego, co wypracowaliśmy sobie w 2010 roku - stabilnej bazy równych, trzymających poziom piłkarzy.
I nagle pojawił się on, rycerz na białym koniu (biorąc pod uwagę Wandę to dosłownie i w przenośni), nasz zbawca, gówniarz, któremu podarowało się odpowiedzialność.
Sami sprowadziliśmy na siebie to nieszczęście, kiedy to kolejni hołubili go przymykając oczy na jego wybryki i zachcianki - a to spięcia z kibicami, które przecież nie przystoją kapitanowi, a to kolejne domagania się coraz większych pieniędzy, wypowiedzi Wandy i niedwuznaczne wpisy w social mediach, sugerujące jakieś niestowne flirty z Juventusem czy Napoli.
Nie było odważnego, który by po prostu powiedział:
- Słuchaj Mauro, szanujemy Ciebie, jesteś naszym kapitanem, doceniamy twój wkład w sukcesy klubu (w zasadzie ich brak, ale ładnie brzmi) - ale do rozmów o pieniądzach wrócimy po sezonie, a tymczasem skłoń żonę do tego, by bardziej zajęła się dziećmi niż brylowała w mediach, bo to nie bardzo sprzyja twoim i naszym interesom.
Nie - lepiej było siedzieć cicho, uśmiechać się i klepać Maurito po pupce, bo przecież najlepszy i siedzi w tym gównie, nie domaga się otwarcie transferu. Zuch chłopiec.
I nagle przybył, turyński szatan, który pewnie nawet nie potrafił spojrzeć Mauro prosto w oczy (he he) i powiedział - basta!
No i jak reaguje prawdziwy nasz kapitan, którego nie mieliśmy od czasu Javiera Wspaniałego? No przecież nie powie:
- Ok panie Marotta, rozumię tę decyzję, ale udowodnię na boisku, że się mylicie i dam z siebie wszystko żeby odzyskać tę opaskę.
Nie, przecież każdy wie, że rozumny dorosły człowiek strzeli focha, odmówi wyjazdu na mecz, będzie symulował kontuzję, szantażował to raz odejściem, to innym razem pozostaniem do końca kontraktu w klubie, nawet jeśli klub nie będzie na niego stawiał. No zuch chłopiec.
I nie zrozumcie mnie źle - szanuję to, co Icardi nam dał do tego momentu, ale to, jak zachował się na koniec w zasadzie przekreśla wszystkie gole, które dla nas zdobył. Bo czy dzięki niemu zdobyliśmy Scudetto? Nie. Coppa Italia? Nie. Ligę Europy? Nie.
Czy odebranie mu opaski było słusznym zabiegiem? Nie wiem i żaden z Was tego nie wie, bo tak na dobrą sprawę nie znamy rzeczywistych powodów, dla których przeszła ona na rzecz Samira.
Jedno jest pewne, że do czasu, kiedy doszło do tego zdarzenia:
- Mauro rozegrał w Serie A (mówię o bieżącym sezonie) 20 meczów, w których strzelił zaledwie 9 bramek, a więc był w rozbracie z formą;
- domagał się w trakcie swojego przeciętnego sezonu podwyżki płac - i nie mówcie, że robiła to Wanda, bo jeżeli zawodnik akceptuje tego typu wypowiedzi swojego agenta, to tak, jakby sam te słowa wypowiadał.
Jedno jest pewne - wreszcie ktoś miał odwagę wziąć gówniarza za mordę, a czy wyjdzie to na dobre czy złe dla klubu, to czas dopiero pokaże.