2. kolejka Serie A: Catania - Inter
: 2 wrz 2013, 02:27
No dobra, to ja założę.
O ile urodzone w niebywałych bólach 2-0 z Genoą na GM nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia, o tyle rozbicie Catanii w Katanii 3-0 to już jest jakieś coś. No i mogło być wyżej, co jeszcze jest fajne - gorzej, że po prostu musiało być wyżej, a nie było, bo nie potrafimy wygrać kontrataku idąc w czterech na dwóch. Niby już było po meczu, ale trochę przyzwoitości by się przydało. Uczciwie trzeba jednak też powiedzieć, że po stronie przeciwników w wyniku zero nie powinno widnieć. Obrona już nie była taka fajna jak tydzień temu, oczywiście dzięki genialnej lewej stronie Jesus-Nagatomo.
Hit wieczoru to oczywiście Jonathan. Rok temu, próbując wykonać taki drybling jak przy swojej - powiedzmy to - fenomenalnej asyście, zabiłby się niechybnie o własne nogi, po czym dogonił rywala we własnym polu karnym i go sfaulował w jakiś wyszukanie kretyński sposób. A jak na razie - postać sezonu i to w prawdziwym znaczeniu. :O
Módlmy się o zdrowie Palacio. Powiadam wam, dzień jego kontuzji będzie dniem naszej śmierci. I dokładnie tak samo, jeśli chodzi o Campagnaro.
Żeby nie było tak fajnie, dużo rzeczy martwi. Przede wszystkim Guarin. Już tydzień temu był słaby, ale zakamuflował kiepściznę wybitną asystą. Dzisiaj już porażka na całego. No i wnioski nasuwają się same, nie dorósł na lidera, a jak nie on, to kto? I tu drugi problem - Kovacić, być może najgorszy dzisiaj na boisku (gol wyciąga Nagatomo przed niego). Po trzecie Jesus, każdy widział. Po czwarte Belfodil.
Na Juve to za mało. Bilans 5-0 po pierwszych dwóch meczach nic nie zmienia, remis będzie już sukcesem.
O ile urodzone w niebywałych bólach 2-0 z Genoą na GM nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia, o tyle rozbicie Catanii w Katanii 3-0 to już jest jakieś coś. No i mogło być wyżej, co jeszcze jest fajne - gorzej, że po prostu musiało być wyżej, a nie było, bo nie potrafimy wygrać kontrataku idąc w czterech na dwóch. Niby już było po meczu, ale trochę przyzwoitości by się przydało. Uczciwie trzeba jednak też powiedzieć, że po stronie przeciwników w wyniku zero nie powinno widnieć. Obrona już nie była taka fajna jak tydzień temu, oczywiście dzięki genialnej lewej stronie Jesus-Nagatomo.
Hit wieczoru to oczywiście Jonathan. Rok temu, próbując wykonać taki drybling jak przy swojej - powiedzmy to - fenomenalnej asyście, zabiłby się niechybnie o własne nogi, po czym dogonił rywala we własnym polu karnym i go sfaulował w jakiś wyszukanie kretyński sposób. A jak na razie - postać sezonu i to w prawdziwym znaczeniu. :O
Módlmy się o zdrowie Palacio. Powiadam wam, dzień jego kontuzji będzie dniem naszej śmierci. I dokładnie tak samo, jeśli chodzi o Campagnaro.
Żeby nie było tak fajnie, dużo rzeczy martwi. Przede wszystkim Guarin. Już tydzień temu był słaby, ale zakamuflował kiepściznę wybitną asystą. Dzisiaj już porażka na całego. No i wnioski nasuwają się same, nie dorósł na lidera, a jak nie on, to kto? I tu drugi problem - Kovacić, być może najgorszy dzisiaj na boisku (gol wyciąga Nagatomo przed niego). Po trzecie Jesus, każdy widział. Po czwarte Belfodil.
Na Juve to za mało. Bilans 5-0 po pierwszych dwóch meczach nic nie zmienia, remis będzie już sukcesem.