Inter przegrywa do przerwy w Turynie z tamtejszym Torino 0:1. Bramkę dającą prowadzenie gospodarzom zdobył w 36. minucie spotkania Adem Ljajić.
Mecz rozpoczął się od delikatnie zarysowanej przewagi Interu, który od pierwszego gwizdka próbował konstruować akcje na połowie rywala. Pierwsze prawdziwe zagrożenie pod bramką Torino przyniosła 11. minuta ale zostało ono sprowokowane przez samych piłkarzy trenera Mazzarriego. Błąd przy wyprowadzeniu piłki sprawił, że przed szansą na bramkę stanął Ivan Perisić. Chorwat był jednak tak zaskoczony całą sytuacją, że lob w jego wykonaniu okazał się bardzo słaby i piłka wylądowała w rękawicach Sirigu. Tego samego Sirigu, którego refleks 7 minut później potężnym strzałem przetestował Antonio Candreva. Golkiper Torino po raz kolejny pokazał się jednak z dobrej strony.
Inter przeważał przez większą część meczu chociaż było widać brak Rafinhi i mniejsze umiejętności ofensywne zastępującego go Valero. Podkreślić należy także dyscyplinę w grze defensywnej ustawionego z trójką obrońców Torino. Konsekwentne rozbijanie mniej lub bardziej niemrawych ataków Interu w końcu przyniosło gospodarzom profit. W 36. minucie po składnej akcji i wyjściu z własnej połowy prowadzenie Torino dał Adem Ljajić. Były gracz Interu zamknął z lewej strony podanie posłane w poprzek pola karnego. Na uznanie zasługuje lojalne zachowanie piłkarza, który unikał celebrowania bramki strzelonej byłemu klubowi.
W 43. minucie mogło być 2:0 ale akcję całego zespołu spalił przy podaniu Ljajicia Falque. Ostatnim akcentem pierwszej połowy był faul Gagliardiniego, który wyceniony został przez arbitra na żółty kartonik. Tym samym po pierwszych 45. minutach obaj środkowi pomocnicy Interu (Gagliardini-Brozović) mieli na koncie indywidualne napomnienia.
Druga połowa rozpoczęła się w nieco wolniejszym lecz nadal atrakcyjnym dla obserwatora tempie. Inter zaczął dobrze - na bramkę Torino strzelał Brozović. Chwilę później to już gospodarze kreowali zagrożenie pod bramką przyjednych: najpierw z najwyższym trudem po strzale z woleja De Silvestriego interweniował Handanović, a później Ljajić zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem Interu. Przed upływem godziny gry na boisku pojawił się Rafinha w miejsce Antonio Candrevy. Brazylijczyk już 10. minut później znalazł się w świetnej sytuacji ale uderzył w słupek bramki Sirigu. Bramkarz Torino jeszcze wiele razy zatrzymywał dążący do wyrównania Inter. Jeśli sam nie zdołał to pomagali mu obrońcy, tak jak wtedy kiedy strzał główką Mirandy został wybity z linii bramkowej.
Inter ostatecznie przegrał 0:1, a Torino odniosło swoje pierwsze zwycięstwo nad Il Biscione od niemal 25 lat. Inter nie wykorzystał też potnięcia Romy i nie udało mu się przesunąć w górę tabeli na najniższy stopień podium. Przy ewentualnym zwycięstwie Lazio Inter może za to wypaść z pierwszej czwórki i tym samym odda Lazio miejsce premiowane grą w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
Komentarze (35)
"Jesteśmy Rekordzistami Świata jeśli chodzi o niewykorzystane okazje po podknięciach rywali! To już któryś raz z kolei, kiedy mamy okazję odskoczyć/awansować i tego nie wykorzystujemy."
Dla mnie oznacza to brak jakichkolwiek jaj.
Może trenerem nie jestem, ale dla mnie w każdym meczu podstawą by bylo strzelić pierwszą bramke a potem starać się ze spokojem na kontrolowanie spotkania.
Ostatnio nik nie narzekał na brak rotacji, właśnie od niedawna pokazała się solidna 11-ka, która grała dobrze.
Ja jestem fanem Spala, chcem żeby został...ale ten mecz, wg mnie, spier.dolił. Jak Rafinha nie wytrzymuje 90 minut to mógł go zdjąć w 60-65, a nie sadzać na ławce
Najgorsze, ze nie mamy kogo wpuscic za Perisicia , Candreve I Rafinhe.
Candreva z tymi strzalami to juz przsadza grubo. Probowac to on sobie moze przy wyniku 2-0 a nie wszystkie akcje zamiast lepiej rozegrac.
Szkoda mi Spala bo rzeczywiscie nie ma kogo wstawic do skladu.
Fajnie sobie auto poskładał w ostatnich dwóch kolejkach to w leniwe sobotnie popołudnie go naszło:
"Fajnie jedzie, ciekawe czy pociągnie też z betonowo-gównianym sprzęgłem"
Ten mecz nie był taki straszny, mieliśmy przewage i sytuacje, zabrakło bramki, a pierwsza bramka zawsze jest kluczowa. Torino zdobyło a potem świetnie sobie mecz wybroniło. Zabrakło szcześcia też.
No comments...
No comments...
Trzeba przycisnąć bardziej, bramka stracona na wlasne życzenie. Mamy jeszcze 45 min i wszystko przed nami, albo mamy jaja i walczymy po wpadce Romy ale stajemy sie amatorami.