
Po udanej rundzie wiosennej poprzedniego sezonu jednym z priorytetów Interu w minionym okienku transferowym było zatrzymanie w klubie Yuto Nagatomo. Na tamtą chwilę trudno było znaleźć kibica, który kwestionowałby przydatność młodego Japończyka, zwłaszcza po odejściu do Newcastle United Davide Santona.
Występujący na lewej obronie Christian Chivu miał w zamyśle włodarzy Interu mieć w Nagatomo naturalnego następcę, który być może wskoczy do pierwszego składu szybciej niż wszyscy oczekiwali. Sam Chivu deklarował przed sezonem, że wolałby grać na swojej naturalnej pozycji czyli na stoperze, co miało dodatkowo ułatwić zadanie Yuto.
[hide]Piłkarz już wtedy cieszący się w ojczyźnie statusem mega-gwiazdy, rozbudzał nadzieję kibiców Interu jako jeden z najlepiej zapowiadających się, ofensywnie grających bocznych obrońców, który na długie lata mógłby rozwiązać problem z obsadą tej pozycji w klubie. Szczególnie lewa strona obrony, była w minionych dwóch dekadach piętą Achillesową nerazzurrich, co dodatkowo potęgowało oczekiwania. Ostatniego jednogłośnie solidnego zawodnika nominalnie grającego na tej pozycji wspominają starsi kibice, a był nim Andreas Brehme, który pożegnał się z klubem w 1992r!
Nagatomo już od pierwszych występów w czarno niebieskich barwach dał się poznać jako wulkan energii. Grał solidnie z tyłu i niemal przy każdej nadarzającej się sposobności wspierał ataki lewą stroną boiska. Imponował dynamiką zwłaszcza w kontrataku, potrafił celnie dośrodkować z obydwu nóg, a nawet kilka razy wpisał się na listę strzelców. Stał się dodatkową opcją dla wyśrubowanej już przez Maicona ofensywy prawą stroną, na którą wyczulona była wówczas cała Serie A.
W obecnym sezonie jak dotychczas jednak Nagatomo nie zachwyca. Notuje wiele fauli w niebezpiecznych strefach boiska, zbyt łatwo traci piłkę, a po jego wybiciach futbolówki zbyt często lądują pod nogami przeciwnika. Niejednokrotnie jego błędy przekładały się bezpośrednio na utratę gola, co spowodowało, że Christian Chivu znów stał się pierwszym wyborem po lewej stronie.
Niestety, Yuto zawodził również z przodu. Wyraźnie stracił pewność siebie, rzadziej próbuje wrzucać piłkę lewą nogą, a przekładanie piłki na prawą skutkuje tym, że nie jest już najbliżej bramki rywala. Teza ta ma odzwierciedlenie w statystykach z tego sezonu. W 12 występach Nagatomo zanotował tylko jedną asystę i wciąż czeka na premierowe trafienie.
Pomimo słabszego początku sezonu i fali krytyki, która spłynęła na Japończyka oraz całą drużynę, chyba jednak za wcześnie na przekreślanie optymistycznych scenariuszy snutych latem. Faktycznie kilka straconych bramek można przypisać na konto Nagatomo, ale czy jest w tym sezonie piłkarz, o którym nie można by powiedzieć tego samego? Przy całościowej ocenie, należy wziąć pod uwagę fakt, że cala drużyna prezentuje się w tym sezonie słabo mentalnie, co na pewno nie wpływa pozytywnie na morale i pewność siebie młodego obrońcy. Atmosfera napięcia wokół drużyny również nie pomaga. Łącznie przez dziesięć miesięcy swojego pobytu w Interze Nagatomo pracował już z trzema trenerami, a każdy z nich grał mniej lub bardziej innym ustawieniem. Nasza boiskowa pięćdziesiątka piątka grała już zarówno na lewej jak i prawej obronie, jako cofnięty skrzydłowy (również na obydwu flankach), a nawet jako klasyczne skrzydło, co z pewnością nie jest łatwe na tym etapie kariery.
Wszyscy życzylibyśmy sobie, żeby Nagatomo wreszcie wszedł na krzywą wznoszącą i nie dołączył do długiej listy dobrze zapowiadających się talentów, które niestety nie rozwinęły swoich skrzydeł w Interze, bo jak wiemy cierpliwość nie jest mocną stroną naszych włodarzy. Trzymamy kciuki Yuto!
Komentarze (8)
Ja od samego początku mówiłem ze to nie jest zawodnik na Inter. A byli zwolennicy ktorzy widzieli w nim następcę Zanettiego.
Pozdr.