Wszyscy słyszeli o Freddym Mercury, ale tylko melomani nazwą cały skład grupy „Queen”. Tak samo jest z piłkarzami na pozycji Cambiasso – są jak perkusiści w zespołach rockowych. Są ludźmi kluczowymi, ale mało kto ceni ich tak, jak wokalistów. Perkusistów znają i szanują koledzy i fachowcy, ale bardzo rzadko zwracają na nich uwagę laicy. Po części dlatego, że trzeba wpatrywać się i wsłuchiwać. W piłce talentu defensywnych pomocników nie zauważają czasem i ci, którzy powinni. Real prowadził Cambiasso od wieku 15 lat, w 1998 wysłał go z powrotem do Argentyny, aby nabrał praktyki meczowej. W ojczyźnie Esteban grał wspaniale, ale spieszył się do jak najszybszego powrotu do Madrytu, by powtórzyć drogę swojego ulubionego piłkarza, Fernando Redondo. Dlaczego właśnie Redondo? Trenowali w swoim czasie w Argentinos Juniors, a Cambiasso zachwyca się tylko tymi, których mógł ocenić na własne oczy.
[hide]To w ogóle człowiek szczególny. Na początku zachwycał się swoim ojcem – koszykarzem, starszym bratem Federico, grającym w reprezentacji szkoły w tej dyscyplinie i mamą – również kobietą sportu. Do jedenastu lat Esteban grał w koszykówkę, ale potem zaczął ćwiczyć w sekcji piłkarskiej. Przy czym z początku Cambiasso nie cierpiał futbolu, ale matka i pierwszy trener przekonali chłopca, że sobie radzi, nie warto marnować talentu. W juniorskiej drużynie Esteban otrzymał swój znany przydomek. „Cuchu” jest skrótem od imienia chudej i siwej postaci telewizyjnej, Cuchuflito. W poniedziałki, środy i piątki Cuchu grał w piłkę, wtorki i czwartki poświęcał na koszykówkę. Życie sportowe chłopca było bogate, nieprzypadkowo w Argentynie istnieje powiedzenie: „Szkoła jest drugim domem”. W drugim domu Esteban prawie zawsze był kapitanem. Rozsądny i spokojny chłopak podobał się trenerom, powierzali mu nawet „wyjątkowy” numer 10.
Przy okazji, w drugiej drużynie Realu, jak i w szkole, grał ze swoim starszym bratem, Nicolasem. Wybiegając do przodu, kariera starszego Cambiasso wyszła średnio. Za to w pierwszych krokach w Madrycie wsparcie brata bardzo się przydało.. Bez brata, jednak w towarzystwie Leo Franco, Placente, Scaloni’ego, Samuela i Riquelme Esteban wygrał mistrzostwo świata U-20. Trochę później został piłkarzem River Plate, przechodząc szkołę Intepediente i znów otrzymał złoty medal – w 2002 roku wygrali w Clausurze. W Argentynie otrzymał również drugie przezwisko – „Jajko w bułce”. Podobno z powodu miłości do tej właśnie potrawy, gdyż uwielbiał kanapki z jajkiem. Prawdopodobniej jednak z chęci noszenia długich włosów, wtedy jeszcze Esteban nie zaczął łysieć, na głowie-jaju miał „skorupę” z białych włosów. W zasadzie tak często bywa: jeśli człowiek jest cichy i skromny, w piłce ma wiele pseudonimów.
Ale nie wszystko było w porządku. W Madrycie Cambiasso nie wyszło nie tylko z trenerem - Carlos Queiroz był głównie żartownisiem; ale i z prezydentem. Redondo opuścił Real przez kaprysy Pereza. Makelele został zamieniony na nieznanych graczy bez doświadczenia w defensywie. Doszło do tego, że Beckham próbowany był jako środkowy pomocnik. A Estebana w ogóle nie zauważano. Cambiasso zawsze będzie jednym z tych, których nie doceniają. Ale równocześnie Argentyńczyk jest przedstawicielem roli, bez której współczesny (i nie tylko) obejść się nie może. Mawiano, że typowi defensywni pomocnicy wymarli. Ale środkowi, scalający drużynę piłkarze, jak Esteban, byli i będą zawsze. Bliżej ataku, obok środkowych obrońców – przypomnijcie sobie boje Interu w zwycięskiej Lidze Mistrzów, kiedy Cambiasso bronił nie rzadziej, niż bramkarz.
Najważniejsze dla nich jest nakierowanie ruchu – tacy ludzi grają zawsze do przodu, umieją czysto odebrać piłkę. Czytają grę, zaczynają ataki, zabezpieczają obrońców, a kiedy można i trzeba – sami strzelają bramki. Jeśli zawodzić zacznie środkowy pomocnik, drużyna rozleci się wprost na kawałki. W odróżnieniu od poszczególnych szefów Realu, Roberto Mancini i Giacinto Facchetti rozumieli, na ile ważne jest mieć w drużynie takiego człowieka jak Cambiaso. 19 stycznia 2004 prezydentem Interu został wielki Giacinto, a już latem podpisał on kontrakt z Cuchu. Przeszedł przy tym bezpłatnie, jego umowa z Realem wygasła.
Wtedy w Madrycie uważano, że z takich ludzi można rezygnować. Ma się rozumieć, że w Realu nigdy nie brakowało wspaniałych piłkarzy. Ale Zidane to Zidane, a bez Makelele i Cambiasso zdobywanie tytułów było znacznie trudniejsze. Już od 2002 roku puchar Ligi Mistrzów omija Madryt. A Inter, który w momencie przyjścia Argentyńczyka nie był mistrzem Włoch 15 lat pod rząd, zdobył i Scudetto i tytuł najlepszej drużyny Europy. Oczywiście, nie stało by się to bez umiejętności Mourinho, ale Portugalczyk wyznaczył drogę do zwycięstwa na takich ludziach, jak Cambiasso. W Madrycie w niego po prostu nie dość wierzyli i nie zawsze prawidłowo wykorzystywano jego umiejętności na boisku.
Bywa tak, że człowiek gra sukcesywnie, a po zamianie River Plate na Real – talent przepada. W Realu Esteban nie strzelił bramki ani razu, co dziwi, gdyż wówczas nie był tak defensywnym piłkarzem jak obecnie. A w Interze jego strzały z daleka czasem bardzo wyręczały drużynę. Kto docenia znaczenie piłkarza, od razu próbuje zakupić właśnie Cambiasso. Na przykład, znany Fatih Terim zamierzał sprowadzić go do Turcji, ale otrzymał odmowę. Cambiasso jest szczęśliwy w Mediolanie, a Inter nie ma zamiaru powtarzać cudzych błędów i wypuszczać takich ważnych zawodników. Oczywiście, Argentyńczyk ma już 31 lat, ale spójrzcie na Zanettiego...
Podejrzewam, że Esteban zostanie nowym kapitanem po tym, jak odejdzie Javier. I ma zamiar grać tak samo długo, jak jego przyjaciel. Razem zajmują się działalnością charytatywną, sponsorują drużyny piłkarskie. W wolnym czasie Cambiasso lubi rozwiązywać krzyżówki, oglądać film “Obłędny rycerz”. Ulubionym zespołem jest “Los Rodriguez” (argentyński rock lat 90-tych), wśród napojów wybiera najczęściej wodę gazowaną, a w restauracji Buenos Aires koniecznie zamówi kurę duszoną w soku pomarańczowym i winie. Bez słabości się nie obyło: przywiązanie do gier komputerowych jest u Estebana od dzieciństwa, czasem przypomina nawet uzależnienie. Palców u rąk jednak nie połamał, jak Nesta, grając w piłkarskie symulatory. Jest człowiekiem rozsądnym i bezpretensjonalnym. Nawet odpoczywać może w każdym miejscu, gdzie jest cicho i ciepło.
Perpetuum Mobile nie istnieje, ale są piłkarze z zapasem energii. Cambiasso do nich należy. O różnych indywidualnych nagrodach wypowiedział niegdyś świetne zdanie: Złota Piłka jest nagrodą bezużyteczną, skoro nie wygrali jej tacy piłkarze, jak Raul czy Maldini. Cuchu ma tu rację. Nie nagrodami mierzona jest wielkość zawodnika, choć sam posiada ponad dwadzieścia tytułów w karierze, co stawia go w jednym rzędzie z Di Stefano i wyżej, niż wielu wielkich Argentyńczyków. Cambiasso jest szczęśliwy w Mediolanie, nawet nie grając na pozycji Sneijdera, jak za młodu. Wystarcza mu to, co jest. Rozstał się z pierwszą i jak dotąd jedyną żoną, może się za to spotykać z córką. Choć w kadrze Argentyny są różne gwiazdy, on swój ślad w futbolu już zostawił.
autor: Stanislav Gorin
Komentarze (6)
U mnie w PES został kapitanem po odejściu Zanettiego <img src="/files/emoticons/12" alt=" " />
#2 i #3 chodziło oczywiście o jego brata, poprawione