Beppe Marotta był obecny na uroczystości prezentacji nowej książki Gianfelice Facchettiego. Przy okazji dyrektor Interu powiedział parę słów dziennikarzom TMW. Oto one:
Jesteście blisko Scudetto. Czy zdobycie tych punktów przeciwko Cagliari jest naprawdę konieczne?
- Panuje wielki optymizm. Cagliari? Cóż, i tak myślę, że się utrzymają.
Mówią, że piłka nożna należy do ludzi, a te poniedziałkowe derby...
- Wewnątrz panuje wielki optymizm, silne pragnienie eksplozji i adrenalina: ale jednocześnie jest szacunek, wciąż brakuje kilku punktów. Staramy się być skoncentrowani. Cagliari, przykro nam, ale i tak raczej się utrzymają, niezależnie od wyniku w niedzielę.
Wspomnienie o Facchettim?
- Podziwiałem Giacinto jako chłopiec, pierwsze naklejki Panini były z nim, chodziłem i patrzyłem jak trenuje w Pinetinie. Potem poznałem go jako menedżera, byłem wtedy w Sampdorii i doceniłem jego pełen szacunku sposób odnoszenia się do innych. Nie mówił zbyt wiele, ale wyrażał wszystko. Pokazywał co oznacza bycie kapitanem i liderem.
Lautaro jest przykładem kapitana?
- Jest, bardzo dojrzał i doszliśmy do wniosku, że opaska kapitańska jest jego. Reprezentuje wszystkie wartości potrzebne do pełnienia tej roli. Ma także wielkie poczucie przynależności: nie widać tego przed meczem, ale jest najbardziej spięty, a za tym spięciem kryje się jego miłość do Interu.
Kiedy narodzi się następny kapitan Interu?
- Mogę powiedzieć, że przyszłych kapitanów jest wielu. W poniedziałek w Udine na dwudziestu dwóch graczy było tylko trzech Włochów. Dziś piłka nożna jest globalna, a Włosi grają znacznie mniej niż wcześniej. To trudne, ale taka jest teraz nasza młodzież. Dimarco jest prawdziwym ultrasem, jest kimś, kto uosabia wartości Interu, ale żeby zostać kapitanem, trzeba się dużo nauczyć. Może uda mu się to, gdy Lautaro przejdzie na emeryturę.
Komentarze (7)