Melduje dołączenie do grona wykształciuchów z tytułem magista prawa.
Wszyscy mówili eee obrona to pikuś, lużna atmosfera, śmiechy hihy, to tylko formalnośc itp.
No niestety u mnie było inaczej..znałem wczesniej pytania więc uczyłem sie jedynie ich, no i oczywiście znałem prace. Tylko ,że recenzent mojej pracy, jedyny profesor w katedrze 70 letni ubek wział egzamin panstwowy za bardzo do siebie i.. wymysłił mi swoje pytania. Zebym nie mial za latwo pytania nie dotyczyły pracy tylko przedmoitu z którego sie bronilem. Totalna porazka koles zagiął mnie na maksa na ten temat wiedzialem dosłownie 0 (słownie ZERO). No i zaczał sie na mnie ubek wydzierać: ze sie skompromitowałem, ze nic nie wiem, ze nie odpowiedzialem na zadne pytanie, ze nie obronie pracy itp. Cale moje szczescie polegalo na tym ze w komisji nie bylo trzeciej osoby dzieki temu moj promotor jakos udobruchał staruszka i prace obronilem, jednak jak sie domyslacie nie nalezalo to do przyjemnych doswiadczen. Takze dobra rada na przyszlosc : badajcie u kogo sie bronicie bo jak traficie na jakiegos :peep: to moze byc róznie szczególnie jezeli zacznie was pytac nie z pracy a ze studiów. A czułem przed obroną ze cos bedzie nie tak mimo ze bylem przygotowany z pracy. Ale na cale szczescie dobrze sie skonczylo. Zostało mi jedynie najprzyjemniejsza czesc czyli celebracja zakonczenia wieloletniej edukacji poprzez przelania ze znajomymia moża vódki na którą właśnie sie udaje.
