Moja przygoda – San Siro

Rozmowy o kibicach Interu...
ODPOWIEDZ
Chiotto Monaco
Posty: 12
Rejestracja: 30 wrz 2007, 18:09
Lokalizacja: Gliwice

Moja przygoda – San Siro

Post autor: Chiotto Monaco »

Witam, chciałbym założyć nowy temat, w którym każdy będzie mógł przedstawić swoją przygodę związaną z San Siro czy też pierwszym swoim meczem Interu w Mediolanie. Tutaj można opisać ze szczegółami lub skrótowo swój wyjazd/wylot na mecz z innymi fanami (FDP) czy też na własną rękę.


Moja przygoda miała miejsce w drugi weekend maja 2008r, ale dopiero teraz znalazłem siłę aby opisać te dla mnie traumatyczne wydarzenia.

Przygotowania do wyjazdu rozpocząłem w styczniu, kiedy to zastanawiałem się czy nie jechać razem z FDP na marcowy mecz Ligi Mistrzów. Niestety różne sprawy sprawiły, że zdecydowałem się jechać jednak w kwietniu lub maju na mecz Serie A. Na początku marca zarezerwowałem bilety lotnicze na Wizzair (270zł wraz 1 bagażem rejestrowanym) na piątek 9 maja (powrót 12 w poniedziałek). Pisze bilety w liczbie mnogiej, gdyż oprócz meczu – ostatniego na San Siro w sezonie – chciałem zwiedzić stolicę Lombardii, dlatego dla „świętego spokoju” :D wziąłem na tę wycieczkę moją narzeczoną.

Kwiecień był miesiącem zbierania informacji o Mediolanie, zabytkach, no i przede wszystkim załatwianiu sobie noclegów. Jak każdy jadący na „chwilę” do Mediolanu chciałem się ulokować w hotelu na Piero Rotta, jednak przez dziwny zbieg okoliczności oraz moje gapiostwo nie zdążyłem zarezerwować noclegów. Szczęśliwie jestem członkiem internetowej społeczności „The hospitality club”, która oferuje darmowe zakwaterowanie. Znalazłem więc osobę, która mnie i moją narzeczoną przyjmie na 3 noclegi i to całkiem za darmo :) (Osoba ta mieszkała pod Mediolanem, ale lepiej dać na pociąg 5 euro niż za nocleg 20)
W ostatnim tygodniu próbowałem kupić jeszcze bilet na mecz przez internet, ale non stop były jakieś problemy na stronie więc zdecydowałem, że zaraz po przyjeździe do Mediolanu w piątek lub sobotę kupię bilety przed stadionem lub w innym punkcie.

W końcu nadszedł dzień wylotu. Z Zabrza do Pyrzowic jest rzut beretem więc na 1,5h przed odlotem byliśmy gotowi do odprawy. Pierwszy raz mieliśmy lecieć samolotem i do końca nie wiedzieliśmy jakie są procedury na lotnisku. Jednak dziwnie długie, nieprzesuwające się kolejki do oprawy trochę zaczęły nas zastanawiać. Na 45 minut przed planowanym lotem dowiedzieliśmy się, że we Włoszech jest strajk całej komunikacji i lot… jest odwołany. Nie muszę opisywać, jakie było moje wku… w pierwszym momencie. Bilet kupiłem bez ubezpieczenia więc byłem pewny, że juuuuż poleciałem i straciłem kasę :/ Na szczęście okazało się, że możemy przebookować (przepraszam za niepolskie wyrażenie) na następny lot czyli na niedziele na godzinę 10:15. Mecz INTERu ze Sieną miał odbyć się o 15 więc stwierdziłem, że może nam się uda zdążyć na San Siro. Trzeba było wziąć dodatkowe dwa dni wolnego, ale czego się nie poświęca, aby spełnić swoje marzenie.

Wylot nr 2 przebiegł szybko i sprawnie. Dla tych co jeszcze nie latali, a chcą w przyszłości  wybierać się w podróż na San Siro krótki opis. Jadąc na 2-3 dni nie trzeba wykupywać wraz z biletem „bagażu rejestrowanego” za który trzeba zapłacić dodatkowo 48zł. Ja zrobiłem ten błąd bo nie wiedziałem ile moja laska weźmie bambetli. Jednak spokojnie we dwoje zmieścilibyśmy się w wymaganych 10kg jakie można zabrać na pokład samolotu (trzeba tylko uważać na przedmioty, których nie można wziąć na pokład-informacje można uzyskać na stronie danego przewoźnika). Najlepiej być na lotnisku wcześniej, aby nie stać w mega kolejkach do odprawy. Jako, że leciałem po raz pierwszy dostałem parę cennych rad od znajomych. I tak, do autobusu, który podwozi nas z budynku do samolotu radzę wejść środkowymi drzwiami i stać jak najbliżej nich. Po wyjściu z busu należy kierować się do tyłu samolotu (mniejsze kolejki) i zająć dowolne miejsce – najlepiej 5-8 rząd od końca, oczywiście przy oknie, tak aby było widać skrzydło samolotu. Można w ten sposób zaobserwować jak działają lotki skrzydeł w czasie lotów.

Po przylocie do Bergamo i odebraniu bagażu rejestrowanego poszliśmy złapać jakiś bus do Mediolanu. Na szczęście od razu takowy był (bilet w jedną stronę 8 euro, w obie 11euro). Po ok. 45 minutach podróży (pozdrawiam kibiców z Krakowa, którzy lecieli Ryanairem :D) dotarliśmy na dworzec centralny w Mediolanie (po włosku Stazione Centrale). Było ok. 13:15 kiedy oddawaliśmy bagaże do poczekalni (3godziny za ok. 3-4 euro plus za każdą następną godzinę 1,5euro jeśli dobrze pamiętam). Bilety na metro kupiliśmy oczywiście w kiosku (Tabaccheria). 1 euro kosztuje podróż w jedną stronę lub 75 minut bez wychodzenia z podziemi lub też (polecam kupić) bilet 2 dniowy za 5,5euro jeśli ktoś ma zamiar dużo jeździć i dużo zwiedzać. Do zwiedzania przydałaby się mapa – można ją kupić w Polsce lub w Mediolanie – cena porównywalna.

Żółtą i czerwoną linią metra dojechaliśmy do stacji Lotto Fiera 2. Stamtąd na pieszo wraz z setkami kibiców na San Siro (około 20minut). Pod świątynię kibica INTERu przybyliśmy ok. 14:15. Niestety większość kas była pozamykana. Otwarte kasy były tylko do odbioru akredytacji dziennikarskich oraz biletów zamówionych przez Internet. Ja oczywiście przez to całe zamieszanie z odwołanym lotem zapomniałem o rezerwacji biletów przez neta i na kilkadziesiąt minut przed meczem byłem bez biletu :/ Krążąc wokół stadionu spotkałem „swoją” grupę z autobusu – parędziesiąt osób z Polski, którzy mieli na tyle szczęścia, że kupili bilety przez Internet. Jakiż był żal w moim sercu i myśl o pechu jaki mnie spotykał od kilku dni. Zdesperowany zacząłem szukać osób – koników, którzy sprzedawali bilety. Jeden chciał bilety za 100euro. Drugi za 80. Wszystko to było dużo. Szczególnie, że chciałem wejść z narzeczoną. Słyszeć gwizdek sędziego, doping 80 tysięcy fanów i to wszystko stojąc na zewnątrz – bezcenne ;( Po 15 minutach znalazłem kolesia, który miał… 1 bilet za 60 euro. To też było drogo, ale po przeanalizowaniu tego z laską, kupiłem bilet. Ona miała czekać na mnie przed stadionem :* Ucieszony podchodzę pod bramkę wejściową, daje bilet, a bramkarz prosi mnie o dowód. Ja mu oczywiście daje, a on mówi, że… nie wejdę na mecz bo na bilecie widnieje inne nazwisko ;( Jakież było moje wkur… Jako, że znam trochę włoski wytłumaczyłem mu, że kupiłem bilet od konika. On na to, że go to nic nie obchodzi. Wziąłem więc ten bilet i pobiegłem za tym kolesiem, który mi ten bilet sprzedał (na szczęście widziałem, gdzie odchodzi). Dorwałem go i tłumaczę mu, żeby mi oddał kasę bo nie chcą mnie wpuścić. On na to, że dziś sprzedał ponad 40 biletów i nie było problemu. Wtedy powiedziałem mu, że albo mi zwróci kasę, albo pomoże mi wejść na mecz. Poszliśmy razem do bramkarza, ten mu zaczął coś tłumaczyć, coś się zaczęli kłócić, ale niestety nie wszedłem na stadion. Na szczęście gościu oddał mi kasę. Rada moja dla wszystkich, którzy kupują bilety u koników: zawsze bierzcie konika ze sobą do wejścia, żeby w razie czego wam nie pitnął z waszymi pieniędzmi. Przykład: pod koniec pierwszej połowy dwóch Japońców kupowało od koników bilety, Japońce ucieszeni poszli w stronę bramek, a koniki uciekli natychmiast – oczywiście Japończyki na mecz nie weszli.
Cały mecz przesiedziałem pod stadionem, słuchając relacji radiowych w pobliskich budkach z pamiątkami oraz słuchając reakcji kibiców na stadionie. Przykre to było. Liczyłem chociaż na zwycięstwo i świętowanie mistrzostwa razem z Mediolańczykami, ale niestety to tez nie było mi dane.

Krótko o zwiedzaniu Mediolanu. Gdy nie ma meczu można zwiedzić muzeum i stadion San Siro – koszt to 12,5euro – warto chociaż raz wejść do szatni Interu. Dla miłośników zwiedzania obowiązkowe są: Plac Duomo (wiele godzin na nim przesiedziałem), Katedra Duomo wraz z wejściem/wjazdem na Dach (5 lub 7 euro), Galeria V. Emmanuela, La Scala (w środku nie byłem bo były akurat próby), Zamek Sforzaco oraz w ciepłe dni polecam odpoczynek w parku za zamkiem. Dla ambitnych i mających więcej czasu i pieniędzy: „Ostatnia wieczerza” w kościele Santa Maria della Grazie (trzeba rezerwować bilet!! lub liczyć na cud), Pinoteca di Brera (niestety brakło kasy), Bazylika Św. Ambrożego i Św. Lorenza, sklep Ferrari (niedaleko Duomo). Ogólnie polecam spacerować, wtedy dużo się widzi. Ja byłem z narzeczoną więc musiałem coś czasu jej poświęcić ;), dlatego sporo chodziliśmy po sklepach. Najdroższe jak wiadomo są na Monte Napoleone, coś kupić można na ulicy odchodzącej na zachód od Duomo, natomiast ja polecam ulicę Buenos Aires, dość tanio i jest na niej oficjalny sklep Interu i Milanu (drugi jest w Galerii Emmanuela)

Szacun dla tych, którzy przeczytali całość. Mam nadzieję, że nie było nudne.
Pozdrawiam i do następnego wyjazdu… może bardziej udanego ;)
Ljarro
Posty: 2506
Rejestracja: 18 sty 2004, 13:12
Lokalizacja: Lublin

Odp: Moja przygoda – San Siro

Post autor: Ljarro »

Bilety na metro kupiliśmy oczywiście w kiosku (Tabaccheria). 1 euro kosztuje podróż w jedną stronę lub 75 minut bez wychodzenia z podziemi lub też (polecam kupić) bilet 2 dniowy za 5,5euro jeśli ktoś ma zamiar dużo jeździć i dużo zwiedzać.
W automatach sa calodniowe po 3 euro :P To sa chyba bilety na wszystkie przewozy ATM, czyli nawet na autobusy.
Messie
Posty: 2501
Rejestracja: 1 sie 2004, 21:40
Lokalizacja: Gliwice
Kontakt:

Odp: Moja przygoda – San Siro

Post autor: Messie »

to widze ze my mielismy jadac na Liverpool mase szczescia z biletami ale neizapomne tej nerwowki negocjacjo cen i checi otrzymania go do rak wlasnych.... odrazu...tez dla pewnosci przebukowalismy nazwiska koników na nasze własne( na stronie inter.it w kafejce) udalo sie weszlismy ebz problemu...

bardziej zaluje 1 wyjazdu  na Lazio...gdzie juz  bylismy pod kasami  a mecz zostal odwolany...z powodu Laziale ale nie jeden mecz tam jeszcze zobaczymy razem napewno :)
Ostatnio zmieniony 25 cze 2008, 22:58 przez Messie, łącznie zmieniany 1 raz.
!! FANATICI DALLA POLONIA !! Non Mollare Mai !!
Balu
Posty: 159
Rejestracja: 11 lut 2007, 15:41
Lokalizacja: Dębica

Odp: Moja przygoda – San Siro

Post autor: Balu »

Decyzja na taki wyjazd nie może być podjęta pochopnie. Doskonale pamiętam rozczarowanie wyjazdem na mecz z Lazio. Ja wiem, że najlepiej jest pojechać np. na Inter-Juve ale wtedy zdobycie biletu może okazać się nie małym problemem. Nie wiem jak Wy, ale ja nie mam na tyle pieniędzy żeby za każdym razem całować klamke San Siro  :D Jak będziemy coś organizować na jesieni to proponuje pojechać na taki mecz, żeby na bank były bilety w kasach, bo to o wiele mniejszy stres. Bieganie za konikami, przebukowywanie biletów na swoje nazwisko dzień przed meczem, stres że się nie wejdzie na stadion to nie dla mnie.
baranIM
Posty: 1
Rejestracja: 10 paź 2008, 18:33

Odp: Moja przygoda – San Siro

Post autor: baranIM »

Znalazłem bardzo ciekawą relacje z wyjazdu na derby Mediolanu. Jak widać i na taki mecz można załatwić bilety. Być może niektórzy z was już znają tą relacje ale dla tych co nie, wrzuce linka bo pokazuje że marzenia się spełniają. Relacje czyta się bardzo miło i jest świetnie opisana.
http://www.glosopolsce.pl/index.php?x=31&y=107
Woo-cash
Posty: 1806
Rejestracja: 1 gru 2005, 18:39
Lokalizacja: UK
Kontakt:

Odp: Moja przygoda – San Siro

Post autor: Woo-cash »

Całkiem ciekawie napisane. Szkoda tylko że pisane palcami kibica Milanu.
"Człowiek jest wszechświatem samym  w sobie" - Bob Marley
ODPOWIEDZ