ardiano88 pisze:
I tutaj jak ulał pasuje hasło "A Mnie jarają na meczu race!". Oni tam w Dreznie to mają fioła na punkcie pirotechniki więc dla nich takie akcję nie są czymś nowym. za pomysł. Z tego co pamiętam to w Polsce ktoś też zrobił podobny motyw to tego, który jest na filmiku, chyba był to ŁKS.
Masz rację ŁKS zrobił takie coś. Zostało wtedy odpalone ponad 300 rac. O ile dobrze pamiętam to było na meczu z Cracovią w 2 lidze.
Do Wielkich Derbów Śląska zostało jeszcze kilka tygodni, jednak już w grudniu ruszyła sprzedaż biletów na mecz Ruchu z Górnikiem.
Powtórka z marca ubiegłego roku, kiedy na Stadionie Śląskim zasiadło około 16 tysięcy kibiców z Zabrza, jest jednak mało prawdopodobna. Ruch przekazał zabrzanom dwa razy mniej biletów. Dokładnie - 7500.
Więcej niż limit
Na mecz, który odbędzie się 28 lutego, Ruch przygotował mniej więcej tyle samo kart wstępu, co przed rokiem. Wtedy bezpośrednio z trybun obejrzało go około 42 tys. widzów. Wówczas włodarze "Niebieskich" okazali się dla gości bardzo hojni, przyznając im 35 procent wejściówek. To wynik bez precedensu w historii ligi. Dzięki tej decyzji został prawdopodobnie pobity rekord liczby widzów drużyny przyjezdnej na meczu ekstraklasy.
Zainteresowanie meczem ze strony fanów Górnika było wtedy ogromne. Pierwotnie liczba przekazanych im biletów nie miała przekroczyć 10000. Ostatecznie Ruch zgodził się na dołożenie dodatkowych wejściówek, co zresztą część kibiców drużyny z Cichej miała pretensje.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, Ruch jest zobligowany do przekazania zabrzanom 5 procent biletów, czyli... około 2000. W tej sytuacji zmniejszenie o połowę liczby biletów, które Ruch udostępni kibicom Górnika i tak zdecydowanie przewyższa limit dla fanów gości.
Najdroższy za 350 złotych
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Ruch nie ma obowiązku, by dawać nam więcej biletów. To jest gest dobrej woli z ich strony wobec Górnika - twierdzi prezes klubu z Zabrza, Jędrzej Jędrych. - Z drugiej strony wiemy, że zapotrzebowanie ze strony naszych kibiców jest większe. Rok temu obie grupy stworzyły na trybunach niezapomnianą atmosferę. Byłoby sympatycznie, gdyby ta sytuacja mogła się powtórzyć. W pierwszych dniach stycznia spotykamy się z naszymi kibicami w tej sprawie, chcemy wysłuchać ich pomysłów i uwag. Wiem, że chcieliby więcej biletów mieli też uwagi do ceny, jakie zażyczył sobie Ruch. Dla naszych sympatyków jest ona wyższa niż dla zajmujących podobne miejsca fanów Ruchu. Chcielibyśmy spotkać się w tej sprawie z działaczami Ruchu. Może jeszcze uda się coś zmienić? Zachowanie fanów Górnika przed rokiem było wzorowe. Także dzięki nim mieliśmy do czynienia z piłkarskim wydarzeniem roku w naszym kraju.
Kibice Górnika za bilety zapłacą 35 złotych, 5 złotych z tej kwoty to opłata za przewiezienie fanów z dworca w Katowicach-Załężu autokarami na stadion. Kibice Ruchu, ci najbardziej zagorzali, płacą za bilety 15 złotych. Inna rzecz, że najdroższe wyjściówki kosztują nawet 300 i 350 złotych... Dlaczego Ruch tym razem nie przeznaczył zabrzanom większej liczby biletów? - Ważny był głos policji. Chodziło też o to, by dla kibiców można było przeznaczyć sektory, z których jest najlepsza widoczność, czyli pod nieistniejącą już wieżą. Można było tak zrobić tylko przy założeniu, że Górnik dostanie mniej biletów. Sektory buforowe są przecież koniecznością - twierdzi dyrektor klubu, Mirosław Mosór. Faktycznie, Górnik w tym roku dostał bilety na pięć sektorów (21-25), a rok temu były to jeszcze trzy kolejne sektory w stronę środka boiska.
Jest pole manewru
- Przed rokiem też zaczęło się od mniejszej puli biletów, którą dostaliśmy od Ruchu. Jest trochę czasu, pewnie obie strony po 2-3 tygodniach zorientują się, jak wygląda sprzedaż wejściówek. byłoby fajnie, gdyby stadion był pełny. Rok temu tak było i nikt nie narzekał. Skoro my dostajemy 7500 biletów, wówczas kibiców Ruchu musiałoby przyjść na stadion 35000. Jeżeli część obiektu będzie pusta, wtedy wszyscy poczujemy ogromny niedosyt. Taki mecz jest raz w roku - twierdzi Krzysztof Maj, dyrektor ds. marketingu Górnika. - Jesienią też chcieliśmy dać Ruchowi więcej biletów niż teoretycznie możemy. Stadiony mają być pełne, a mecze dla ludzi. Jak mówiłem, jest trochę czasu, na pewno siądziemy do rozmów.
Organizator - w porozumieniu z policją - przewidział po trzy sektory buforowe oddzielające kibiców obu drużyn. Pewnie przy dobrej woli będzie można po jednym z każdej strony przeznaczyć dla kibiców... Ruchu, bądź Górnika. Wiele będzie zależało od tego, jakie będzie zainteresowanie biletami w obu miastach. Odpowiedź na to pytanie poznamy mniej więcej za 3-4 tygodnie. Najważniejszy będzie jednak głos policji. Jeżeli jej przedstawiciele będą w swych postanowieniach nieugięci i uznają, że nie można wpuścić na stadion więcej fanów, wówczas żadne spotkania przedstawicieli klubów nie będą miały większego sensu. Z drugiej strony rok temu 42000 kibiców zdało egzamin na piątkę, tworząc atmosferę, jakiej nie było na meczu rozgrywanym w ekstraklasie od lat. A przecież obawy były przed marcowymi derbami ogromne. Tak ogromne i ryzykowne przedsięwzięcie organizowano wówczas po raz pierwszy.
Tomasz Karolak, aktor znany m.in. z "Testosteronu", czy "Rezerwatu" w styczniowym wydaniu magazynu "Futbol" przedstawia się również jako kibic Legii. Urodzony w Radomiu Karolak opowiada, że początkowo sympatyzował z Radomiakiem, ale później, gdy trafił na stadion przy Łazienkowskiej za sprawą swojego ojca, zaczął kibicować również Legii. "Doszło nawet do tego, że po pewnym czasie zacząłem jeździć na mecz wyjazdowe Legii" - mówi aktor dla Futbolu. Niewykluczone, że także w rundzie wiosennej Karolak pojedzie na któreś z wyjazdowych spotkań naszej drużyny. Otrzymał już nawet zaproszenie od SKLW. A po co to wszystko? Otóż Tomasz Karolak chciałby doprowadzić do porozumienia pomiędzy kibicami a ITI.
"Nie wiem czy mi się to uda, ale chciałbym zostać rozjemcą w sporze na linii kibice - ITI. Ta niemiła sytuacja dotyczy mnie podwójnie, bo jestem zarówno pracownikiem ITI, jak i fanem Legii" - tłumaczy. Aby nie wyciągąć pochopnych wniosków aktor postanowił przyjąć zaproszenie SKLW. "By poznać kibicowskie życie od podszewki, wybiorę się na kilka spotkań. Dostałem nawet oficjalne zaproszenie na wyjazd od Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa. Jeszcze nie wiem, który wybiorę, ale zastanawiam się np. nad podróżą do Białegostoku" - mówi Karolak.
Już kilka osób próbowało pomóc w zakończeniu sporu na linii kibice - działacze. Wszystkie dotychczasowe próby zakończyły się fiaskiem. Czy Karolak będzie tym, któremu uda się pogodzić zwaśnione od półtora roku strony? Odpowiedź na to pytanie poznamy na wiosnę
ardiano88 pisze:
Znając życie to Górnika i tak pojedzie więcej niż liczba przyznanych biletów i wszyscy bez najmniejszego problemu wejdą na sektory.
Zapewne będzie tak,że fani Ruchu nie wykorzystają swojej puli biletów (jakoś nie wierzę w 35000 Niebieskich) i ta niewykorzystana część biletów trafi do kibiców Górnika.Chyba,że przezajebiście inteligentna policja będzie miała jakieś "ale" i coś tam wymyśli
Nienawiścią bije każdy mur, każdy kąt, za daleko stąd do gór złotych, tu najłatwiej nocą poczuć ból i kłopoty, Co za ludzie mordują się dla paru złotych?! Krew solą tej ziemi, w smutku pogrążeni tracą Bliskich, by za późno Ich docenić...
Kibice Legii wygrywają w sądzie z policją.
Zatrzymanie 2 września w Warszawie 752 kibiców Legii przed meczem z Polonią, które szef MSWiA okrzyknął wielkim sukcesem, może okazać się spektakularną klęską - pisze dziennik "Polska".
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uchylił decyzję prokuratury o zastosowaniu dozoru policyjnego i wydaniu zakazu stadionowego łącznie 179 fanom Legii.
Żadne ze 182 zażaleń, które jesienią złożyli kibice, nie zostało rozpatrzone negatywnie. - 3 pozostawiono na razie bez rozstrzygnięcia - wyjaśnia Katarzyna Żuchowicz z referatu prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie.
Sędziowie uznali, że śledczy nie przedstawili wystarczających dowodów na popełnienie przez kibiców przestępstwa. Po wrześniowym zatrzymaniu zakazem wstępu na mecze zostało objętych 454 kibiców, a 372 musiało się zgłaszać do komisariatu.
Decyzje sądu rejonowego przeszły oczekiwania zarządu Stowarzyszenia Kibiców Legii, które organizowało pomoc prawną dla zatrzymanych. - Te orzeczenia świadczą, że akcja policji była przeprowadzona nieprofesjonalnie - podkreśla Edyta Wiśniewska ze stowarzyszenia.
Potwierdzają się także zarzuty kibiców o brutalność sił porządkowych, o czym w połowie września pisała "Polska". Zeznania zebrane przez prokuraturę w Płocku, która bada sprawę przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, mówią, że przynajmniej w dwóch komisariatach, w Pruszkowie i na stołecznym Bemowie, dochodziło do aktów przemocy wobec zatrzymanych.
Oficjalnie, policja broni się przed oskarżeniami. - W sprawie brutalności postępowanie prowadzi Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji. Na razie nic nie wskazuje na nieprawidłowości - przekonuje podinsp. Mariusz Sokołowski, rzecznik policji.
Z 752 zatrzymanych kibiców tylko 8 osobom postawiono poważniejsze zarzuty.
Najlepsze w całej tej sytuacji jest zachowanie mediów. Zaraz po 2.09.08 wszyscy tępili kiiców, o przepraszam kiboli, Legii Warszawa. A teraz, proszę bardzo, media piszą o nieprawidłowościach podczas całej akcji. Jednak można być obiektywnym. Ciekawi mnie tylko jedno, kiedy jakiś pseudodziennikarzyna z GW wysmaruje jakiś artykuł, który będzie negował takie postępowanie prokuratury, sądów i mediów.
"... to ulice, po których chodziły legendy, od Wiecha, Tyrmanda, Brychczego, do Deyny ..."
Akcja przeciwko kibicom, którą we wrześniu przeprowadziła warszawska policja, miała charakter propagandowy. Wobec kibiców zastosowano odpowiedzialność zbiorową - uważają posłowie Prawa i Sprawiedliwości.
Naszym zdaniem doszło do nadużycia władzy. Dowodów, o których była mowa we wrześniu, wciąż nie przedstawiono, a sądy przyznają rację kibicom, uwzględniając ich zażaleniaPosłowie PiS
Naszym zdaniem doszło do nadużycia władzy. Dowodów, o których była mowa we wrześniu, wciąż nie przedstawiono, a sądy przyznają rację kibicom, uwzględniając ich zażalenia - przekonywali na konferencji prasowej Mariusz Błaszczak i Paweł Poncyljusz (PiS).
Na początku września policja zatrzymała w Warszawie ponad 700 kibiców zmierzających na mecz Legii z drugim stołecznym klubem Polonią. Osoby te były konwojowane przez policjantów na stadion Polonii. Podczas konwoju doszło do zamieszek. Kibice Legii oraz kilku innych drużyn obrzucili policjantów kamieniami i petardami.
Łącznie 688 osobom postawiono zarzuty, w większości - czynnego udziału w zbiegowisku o charakterze chuligańskim. Wobec 454 osób zastosowano tzw. zakaz stadionowy, a 372 otrzymało dozór policyjny. 235 zatrzymanych dobrowolnie poddało się karze - przeważnie dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Sąd odmówił aresztowania ośmiu kibiców podejrzanych m.in. o czynną napaść na policjantów uznając, że wystarczy dozór policji.
Prokuratura Okręgowa w Płocku bada okoliczności policyjnych zatrzymań i przesłuchań kibiców. Śledztwo wszczęto w sprawie podejrzenia przekroczenia uprawnień przez interweniujących funkcjonariuszy - dokonujących zatrzymań i prowadzących przesłuchania. Podstawą wszczęcia śledztwa były zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, złożone przez 7 osób. Kilkadziesiąt innych złożyło zażalenia ws. zatrzymania.
Jak podkreślił Błaszczak, po kilku miesiącach od tamtych wydarzeń, widać, że akcja była pokazowa i nie było podstaw do ukarania większości zatrzymanych. Jego zdaniem potwierdzają to decyzje sądów, które uchylają postanowienia o dozorze policyjnym czy zakazie stadionowym.
- Nie twierdzimy, że nie było tam osób, które złamały prawo, ale zastosowano środki nieadekwatne do sytuacji. Nie można traktować wszystkich jak potencjalnych przestępców - mówił Poncyliusz. Podkreślił, że zarówno wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna, jak i komendant główny policji Andrzej Matejuk, mijali się z prawdą, mówiąc we wrześniu, że są już dowody przeciwko zatrzymanym.
- Wicepremier Schetyna nie może uciekać od odpowiedzialności. Domagamy się, aby wyciągnął konsekwencje wobec tych, którzy złamali prawo - podkreślił Błaszczak. Poinformował, że klub PiS wnioskował o kolejne posiedzenie sejmowych komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którym Schetyna przedstawi swoje wyjaśnienia w tej kwestii.
Według Poncyliusza w czasie wrześniowej akcji zdarzyło się wiele nadużyć ze strony policji: zatrzymani byli bici, poniżani i zastraszani na posterunkach. Przypomniał, że toczy się w tej sprawie postępowanie. - Kto dziś ma odwagę przeprosić za to, co tam się działo - pytał. W konferencji wzięli udział także przedstawicie Stowarzyszenia Kibiców Legii, którzy przedstawili postanowienia sądów o uchyleniu kar. Podkreślali, że do podobnych wniosków nie przychyla się prokuratura. Błaszczak dodał, że w przyszły piątek klub PiS organizuje wraz ze Stowarzyszeniem Wolnego Słowa konferencję na temat projektu ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, który został skierowany do Sejmu.
Do tej pory to stowarzyszenie kibiców "Wiara Lecha" rozprowadzało bilety na wyjazdowe mecze "Kolejorza" w Pucharze UEFA. Dystrybucją wejściówek na spotkanie w Udinese zajmie się sam klub - informuje Gazeta Wyborcza.
Wiele kontrowersji wzbudził sposób rozprowadzania biletów na wyjazdowe spotkanie z Feyenoordem. Lech przekazał stowarzyszeniu 3 tys. biletów po 155 zł. za sztukę. Ci rozprowadzali je po 180 zł, naliczając obowiązkową składkę na oprawy i kary za odpalenie rac. Poza tym bilety w pierwszej kolejności dostawali ultrasi. Mniej zaangażowani kibice, mieli nikłe szanse na nabycie wejściówki - czytamy w Gazecie.
Tym razem kontrowersji nie będzie, bo klub postanowił wziąć dystrybucję biletów w swoje ręce.
- Chcemy mieć większą kontrolę nad dystrybucją biletów. I unikniemy podejrzeń, że ze sprzedażą było coś nie tak - mówi wiceprezes "Kolejorza", Arkadiusz Kasprzak.
- No i dobrze się stało, przynajmniej Wyborcza się od nas odczepi - komentuje szef "Wiary Lecha", Jarosław Kiliński
Tu macie info dlaczego bilety są sprzedawane oficjalnie przez klub: "Nie możemy zbierać pieniędzy w Euro, takie niestety są przepisy. W związku z tym nie chcemy ryzykować finansowo w przypadku różnic kursowych, dlatego sprzedaż będzie prowadzona w złotówkach i bezpośrednio przez klub. W przypadku standardowej sprzedaży na linii klub-WL-kibice ryzyko kursowe ponosilibyśmy dwa razy, więc tak będzie dla nas wygodniej."
Bilety nadal będą sprzedawane w sklepie Tifo i nadal będzie obowiązywała selekcja. Jedyna różnica jest taka, że nie ma obowiązkowej składki na oprawy.
Kibole Lecha tak sobie wychowali kibicow ze placą i chodzą jak szwajcarskie zegarki:), troche to przymusowe placenie na oprawy i kary mi sie niepodobalo
@I(1)N(9)T(0)E(8)R nie gadaj głupot proszę Cię... jesteś kibicem, śpiewasz na meczu, trzymasz racę- to się na nią składaj a nie licz na to, że ktoś inny za Ciebie zapłaci! Mi się to akurat bardzo podoba
"Jesteśmy Interem i nie możemy o tym zapominać" - Marco Materazzi