Moja przygoda miała miejsce w drugi weekend maja 2008r, ale dopiero teraz znalazłem siłę aby opisać te dla mnie traumatyczne wydarzenia.
Przygotowania do wyjazdu rozpocząłem w styczniu, kiedy to zastanawiałem się czy nie jechać razem z FDP na marcowy mecz Ligi Mistrzów. Niestety różne sprawy sprawiły, że zdecydowałem się jechać jednak w kwietniu lub maju na mecz Serie A. Na początku marca zarezerwowałem bilety lotnicze na Wizzair (270zł wraz 1 bagażem rejestrowanym) na piątek 9 maja (powrót 12 w poniedziałek). Pisze bilety w liczbie mnogiej, gdyż oprócz meczu – ostatniego na San Siro w sezonie – chciałem zwiedzić stolicę Lombardii, dlatego dla „świętego spokoju”

Kwiecień był miesiącem zbierania informacji o Mediolanie, zabytkach, no i przede wszystkim załatwianiu sobie noclegów. Jak każdy jadący na „chwilę” do Mediolanu chciałem się ulokować w hotelu na Piero Rotta, jednak przez dziwny zbieg okoliczności oraz moje gapiostwo nie zdążyłem zarezerwować noclegów. Szczęśliwie jestem członkiem internetowej społeczności „The hospitality club”, która oferuje darmowe zakwaterowanie. Znalazłem więc osobę, która mnie i moją narzeczoną przyjmie na 3 noclegi i to całkiem za darmo

W ostatnim tygodniu próbowałem kupić jeszcze bilet na mecz przez internet, ale non stop były jakieś problemy na stronie więc zdecydowałem, że zaraz po przyjeździe do Mediolanu w piątek lub sobotę kupię bilety przed stadionem lub w innym punkcie.
W końcu nadszedł dzień wylotu. Z Zabrza do Pyrzowic jest rzut beretem więc na 1,5h przed odlotem byliśmy gotowi do odprawy. Pierwszy raz mieliśmy lecieć samolotem i do końca nie wiedzieliśmy jakie są procedury na lotnisku. Jednak dziwnie długie, nieprzesuwające się kolejki do oprawy trochę zaczęły nas zastanawiać. Na 45 minut przed planowanym lotem dowiedzieliśmy się, że we Włoszech jest strajk całej komunikacji i lot… jest odwołany. Nie muszę opisywać, jakie było moje wku… w pierwszym momencie. Bilet kupiłem bez ubezpieczenia więc byłem pewny, że juuuuż poleciałem i straciłem kasę

Wylot nr 2 przebiegł szybko i sprawnie. Dla tych co jeszcze nie latali, a chcą w przyszłości wybierać się w podróż na San Siro krótki opis. Jadąc na 2-3 dni nie trzeba wykupywać wraz z biletem „bagażu rejestrowanego” za który trzeba zapłacić dodatkowo 48zł. Ja zrobiłem ten błąd bo nie wiedziałem ile moja laska weźmie bambetli. Jednak spokojnie we dwoje zmieścilibyśmy się w wymaganych 10kg jakie można zabrać na pokład samolotu (trzeba tylko uważać na przedmioty, których nie można wziąć na pokład-informacje można uzyskać na stronie danego przewoźnika). Najlepiej być na lotnisku wcześniej, aby nie stać w mega kolejkach do odprawy. Jako, że leciałem po raz pierwszy dostałem parę cennych rad od znajomych. I tak, do autobusu, który podwozi nas z budynku do samolotu radzę wejść środkowymi drzwiami i stać jak najbliżej nich. Po wyjściu z busu należy kierować się do tyłu samolotu (mniejsze kolejki) i zająć dowolne miejsce – najlepiej 5-8 rząd od końca, oczywiście przy oknie, tak aby było widać skrzydło samolotu. Można w ten sposób zaobserwować jak działają lotki skrzydeł w czasie lotów.
Po przylocie do Bergamo i odebraniu bagażu rejestrowanego poszliśmy złapać jakiś bus do Mediolanu. Na szczęście od razu takowy był (bilet w jedną stronę 8 euro, w obie 11euro). Po ok. 45 minutach podróży (pozdrawiam kibiców z Krakowa, którzy lecieli Ryanairem

Żółtą i czerwoną linią metra dojechaliśmy do stacji Lotto Fiera 2. Stamtąd na pieszo wraz z setkami kibiców na San Siro (około 20minut). Pod świątynię kibica INTERu przybyliśmy ok. 14:15. Niestety większość kas była pozamykana. Otwarte kasy były tylko do odbioru akredytacji dziennikarskich oraz biletów zamówionych przez Internet. Ja oczywiście przez to całe zamieszanie z odwołanym lotem zapomniałem o rezerwacji biletów przez neta i na kilkadziesiąt minut przed meczem byłem bez biletu



Cały mecz przesiedziałem pod stadionem, słuchając relacji radiowych w pobliskich budkach z pamiątkami oraz słuchając reakcji kibiców na stadionie. Przykre to było. Liczyłem chociaż na zwycięstwo i świętowanie mistrzostwa razem z Mediolańczykami, ale niestety to tez nie było mi dane.
Krótko o zwiedzaniu Mediolanu. Gdy nie ma meczu można zwiedzić muzeum i stadion San Siro – koszt to 12,5euro – warto chociaż raz wejść do szatni Interu. Dla miłośników zwiedzania obowiązkowe są: Plac Duomo (wiele godzin na nim przesiedziałem), Katedra Duomo wraz z wejściem/wjazdem na Dach (5 lub 7 euro), Galeria V. Emmanuela, La Scala (w środku nie byłem bo były akurat próby), Zamek Sforzaco oraz w ciepłe dni polecam odpoczynek w parku za zamkiem. Dla ambitnych i mających więcej czasu i pieniędzy: „Ostatnia wieczerza” w kościele Santa Maria della Grazie (trzeba rezerwować bilet!! lub liczyć na cud), Pinoteca di Brera (niestety brakło kasy), Bazylika Św. Ambrożego i Św. Lorenza, sklep Ferrari (niedaleko Duomo). Ogólnie polecam spacerować, wtedy dużo się widzi. Ja byłem z narzeczoną więc musiałem coś czasu jej poświęcić

Szacun dla tych, którzy przeczytali całość. Mam nadzieję, że nie było nudne.
Pozdrawiam i do następnego wyjazdu… może bardziej udanego
