Choć kibice z czarno-niebieskiej części Mediolanu byli przez lata przyzwyczajeni do bogactwa w formacji ataku, to po zdobyciu tripletty można odnieść wrażenie, że klub ze stolicy Lombardii obrabowano z całego kapitału. Ostatniego lata mimo iż Inter nie przebierał w nazwiskach, które ściągał do klubu to udało mu się sprzątnąć konkurencji sprzed nosa prawdziwą perełkę. Mauro Icardi, bo o nim mowa jest świetną inwestycją w przyszłość, materiałem na zawodnika absolutnego światowego topu, jednak jest ryzyko, że ten diament ulegnie destrukcji. Czy prowokacje, których często się dopuszcza, a również kontrowersje, jakie jego osoba wywołuje spowodują, że przepadnie w piłkarskiej nicości?
Mauro Icardi - czołowa postać restaurowanego Interu Mediolan, młodzieżowy reprezentant Argentyny, wychowanek słynnej akademii La Masia, a również jeden z najbardziej przyszłościowych zawodników nie tylko w swoim kraju, ale i na całym świecie. Tak najprościej można scharakteryzować postać krnąbrnego napastnika. Wydawać by się mogło, że jest to piłkarz idealny, jednak haczyk tkwi w jego podejściu do życia, jak i mentalności.
Nim jednak o teraźniejszości warto powiedzieć parę zdań o tym jak Icardi wchodził do zawodowej piłki. Urodzony 19.02.1993r. w Rosario piłkarz swój chrzest z piłką przy nodze odbył już w wieku 5 lat w dzielnicowym klubie. Długo jednak miejsca tam nie zagrzał, gdyż już rok później perspektywa wysokich zarobków i lepszego bytu skusiła rodziców młodego Mauro do opuszczenia ojczyzny na rzecz Wysp Kanaryjskich. Rodzina Icardich osadziła się na Gran Canarii, znanej głównie z telewizyjnego show. Mimo przeprowadzki na nowy ląd młody chłopiec nie porzucił piłki i szybko po przeprowadzce ojciec zapisał go do miejscowego zespołu o nazwie Vencindario. Tam w wielu kategoriach wiekowych przez 10 lat zdobył dla drużyny ponad 500 bramek. To dość pokaźny rezultat, który nie pozostał bez echa. Swój podziw, a co za tym idzie chęć pozyskania Mauro wyraziło wiele hiszpańskich szkółek piłkarskich na czele z Barceloną i Realem. To była dość szybka decyzja, bowiem Icardi już od samego początku widział wielkie perspektywy związane z grą w La Masii i tak oto w 2008 roku Argentyńczyk zawitał do najlepszej akademii na świecie.
Swoją przygodę w Katalonii rozpoczął w zespole U-17, skąd po roku trafił do zespołu starszego o dwa lata. W ekipie U-19 nie wiodło mu się jednak najlepiej. Trenerzy klubowi stwierdzili, że napastnik nie pasuje do koncepcji gry. Zasugerowano mu, aby rozglądał się za nowym zespołem, gdyż w Barcelonie nie będzie miał szans na dalszy rozwój, mimo to on sam uporczywie twierdził, że jeżeli zostanie to uda mu się w niedalekiej przyszłości wyważyć bramy pierwszego zespołu, jednak los chciał inaczej. W 2011 roku włodarze Barcelony wspólnie z rodzicami Icardiego podjęli decyzję o jego odejściu do Sampdorii. W zaledwie sześć miesięcy w 19 grach ligowych 13 razy zdołał umieścić piłkę w siatce co zaowocowało transferem definitywnym i przesunięciem do pierwszego zespołu.
Choć z początku nowego sezonu zaledwie 19-letni wtedy Argentyńczyk był opcją rezerwową, to już w spotkaniu 5. kolejki Serie A przeciwko Romie wszedł z ławki na 40 minut gry. W kolejnych spotkaniach albo przesiadywał na ławce, albo też sporadycznie wchodził na kilka minut, jednak w spotkaniu z Genoą nastąpił nagły zwrot akcji. Sampdoria wygrała derbowy mecz 3:1, a popisowy mecz rozegrał Icardi, który występ uwiecznił zdobyczą bramkową. To dopiero był początek, bo pokaz swych umiejętności zaprezentował w starciu z będącym poza zasięgiem stawki Juventusem. Wielki Gianluigi Buffon dwukrotnie wyciągał piłkę z siatki po uderzeniach anonimowego Argentyńczyka! Włoskie gazety wychwalały pod niebiosa Icardiego za tamto spotkanie. Gracz kończy sezon z 10 bramkami na koncie i 4 asystami co zaowocowało przejściem na wyższą półkę, bowiem latem sięga po niego sam Inter Mediolan. Trzeba jednak przyznać, że o wyczynach Mauro nikt by nie usłyszał gdyby nie kontuzja Maxiego Lopeza, któremu wpierw odbił miejsce w podstawowej 11, a następnie... żonę.
Do Mediolanu trafił wraz z Ishakiem Belfodilem. Obaj mieli wnieść trochę młodości w jakże przestarzałą linię ataku, o której sile stanowili podatny na urazy Diego Milito i niezawodny, choć wiekowy Rodrigo Palacio. Początek sezonu nie należał jednak do Icardiego. Trener Walter Mazzarri niechętnie stawiał na młodych graczy, a trzon pierwszej drużyny tworzyła tzw. "stara gwardia". Miejsce w linii ataku okupował Rodrigo Palacio, który od początku rozgrywek strzelał jak na napastnika przystało. Nastąpił jednak okres, w którym zwyczajnie się zawiesił. Mimo to szkoleniowiec nadal stawił na doświadczonego piłkarza, a na wypożyczenie zimą odesłał Belfodila. Mauro w Interze pozostał co jak się później okazało było dobrą decyzją. "Nerazzurri" mieli złą passę co zmusiło szkoleniowca do zmian, których domagali się tifosi. Swoją szansę otrzymał w końcu Icardi, który wylądował na szpicy, natomiast Palacio przesunięto za jego plecy.
Od kiedy zaczął regularnie grać strzelił 6 bramek w 10 potyczkach ligowych. Dla porównania jego rodak, Rodrigo Palacio nim zaczął grać Icardi w 23 meczach strzelił 10 goli, a Diego Milito w 9 spotkaniach dwukrotnie wpakował futbolówkę do siatki i to w spotkaniu z Sassuolo, które Inter zmiótł z powierzchni wygrywając 7:0. Przekujmy te osiągnięcia w liczby. Wynika z nich, że średnia bramek Icardiego to 0,6, co daje lepszy wynik od Palacio (0,44) i Milito (0,22). To tylko pokazuje, który z tego trio najbardziej zasługuje na miejsce w ataku zespołu Mazzarriego, a najmłodszy z "Albicelestes" rozkręca się z meczu na mecz. Warto odnotować, iż zdobycze bramkowe Icardiego w późniejszym rozrachunku zawsze przynosiły zespołowi korzyść w postaci punktów. Jego bramka z Juventusem na początku roku dała Interowi remis w Derbach Włoch, gol z Fiorentiną przesądził o zwycięstwie, natomiast dwie bramki strzelone Bolonii uratowały "Il Biscione" przed porażką. Ta porcja statystyk powinna zamknąć usta wszystkim krytykom talentu Mauro.
Piłkarz w wyniku swojej dobrej dyspozycji nie mógł uniknąć porównań z innymi wielkimi piłkarzami. Najczęściej przytacza się postać Pippo Inzaghiego, którego z Icardim łączy podobny styl gry. Argentyńczyk tak jak i legendarny Włoch jest typowym lisem pola karnego. Potrafi odnaleźć się w "szesnastce", świetnie odnajduje partnerów, potrafi szybko zgubić krycie obrońców, a co najważniejsze posiada niesamowity instynkt strzelecki. W ostatnim spotkaniu z Sampdorią pokazał, że żadna pozycja do strzelenia bramki mu nie straszna. Nic więc dziwnego, że właściciel Interu Erick Thohir wiąże z nim nadzieje na przyszłość, a ma wielką szansę, aby stać się czołową postacią nowonarodzonej Serie A. Do Interu jak i jego fanów podchodzi z wielkim szacunkiem co często podkreśla w swoich wypowiedziach. Już na początku swojej przygody z klubem mówił o tym otwarcie:
Myślę, że Inter to wielki zespół. Przygodę w Sampdorii zacząłem od Primavery po czym dostałem się do pierwszej drużyny. Poczyniłem olbrzymi postęp, a w Mediolanie chce zrobić kolejny krok do przodu.
Jednak oprócz swych wyczynów stricte związanych z piłką słynie ze swojego burzliwego charakteru i wielu kontrowersji jakie wywołuje jego życie prywatne. Uwagę brukowców przyciągnął odkąd zaczął się spotykać z modelką, Wandą Narą. W przeszłości żona byłego kolegi klubowego Icardiego, Maxiego Lopeza, z którym ma dwójkę dzieci. Młody piłkarz ciągle wraz ze swoją partnerką chwalą się swoim szczęściem dokumentując to na Twitterze i Instagramie, czasem nawet robią to zbyt często łamiąc pewne granice i normy. Nie ma dnia, w którym Icardi nie dodałby nowego zdjęcia z Wandą i jej dziećmi. Takie zachowanie prowokuje tylko Maxiego Lopeza, któremu nie chodzi o Wandę, a o ich wspólne dzieci, gdyż zabrano mu prawa rodzicielskie. Gdy Lopez stara się odzyskać potomstwo Icardi robi wszystko, by odsunąć je od ojca. Ich stosunki są tak napięte, że nie podali sobie ręki na powitanie w ostatnim meczu, jednak trzeba zrozumieć w tej sytuacji Lopeza, bo komu z was by nie puściły nerwy? Na porównaniach z Inzaghim się nie kończy, bo jest jeszcze jeden gracz, z którym się go łączy - Mario Balotelli. Nie ma w tym żadnego przypadku, obaj uwielbiają być w centrum uwagi, obaj kochają być uznawani za niegrzecznych chłopców często jednak zapominają o tym co najważniejsze. O Icardim wielu ekspertów i znanych postaci się już wypowiedziało, ale najbardziej zabolały słowa samego Diego Maradony, który nie wypowiedział się o młodym Argentyńczyku w pochlebnych słowach:
Mówię, Icardi jest zdrajcą. Idzie do domu Maxi Lopeza, zachowuje się, jakby był jego przyjacielem, a następnie kradnie mu żonę.
Te słowa dają wiele do myślenia, jednak czy Icardi zrozumie, że jego czyny są złe? Choć jest młody to musi pojąć, iż za czynami ciągną się ich konsekwencje, a te mogą być brutalne. Nie jest to jednak pierwszy taki przypadek w Interze. Czy ktoś jeszcze kojarzy Adriano? Była mu pisana wielka przyszłość, jednak alkohol stłamsił te marzenia. Dzisiaj dochodzą informacje jak niegdyś wielki talent zostaje wyrzucony z kolejnego klubu, w skutek problemów wychowawczych. Gdzie jest dzisiaj inna wielka perła, Mario Balotelli? Według ekspertów miał dzisiaj być na samym szczycie, a burzliwy charakter spowodował, że tuła się dzisiaj z Milanem w środku stawki Serie A. Czy Icardiego czeka ten sam los? O ile reszta swój bilet na loterii już straciła, o tyle młody Mauro wciąż ma szansę wszystkie swe grzechy odpokutować. 21 lat to wciąż niewiele jak na piłkarza, jednak czas płynie nieubłaganie, a kto wie czy chęć bycia medialnym pupilkiem nie przełoży się negatywnie na jego karierę piłkarską. To czas najwyższy, aby trener Mazzarri, prezydent Thohir i całego środowisko związane z klubem wpłynęło na Icardiego, bo na pierwszym miejscu w życiu piłkarza powinna być jego praca, a jeżeli tak bardzo chce być na pierwszych stronach gazet wystarczy tylko sumiennie wykonywać swoje obowiązki na boisku. Kibicom "Nerazzurrich" nie pozostaje nic innego tylko modlić się, aby ich perełka nie przepadła w nicości przez pewną kobietę.
Komentarze (15)
To ważne co napisałeś, ja sprawy nie znam ale jezeli to prawda to znaczy ze ten felieton jest oszukany i nalezy go skasować.
Icardi moze byc drugim Inzaghim,ale Zlatanem czy e2 nigdy nie bedzie, za slaba technika,zwrotnosc
jest skuteczny,bardzo,jakby mial fart z tymi poprzeczkami to dopiero by nastukal, ciekawe jakby gral majac na bokach np Robbena i riberiego
Co do Ikara to mam nadzieję że się obudzi i przeprosi publicznie Lopeza, wtedy wyszedłby na plus, pozostając w centrum uwagi