Ja na przykład nigdy nie powiem o sobie że jestem "prawdziwym kibicem" Interu. Prawdziwym kibicem jestem swojego klubu ze swojego miasta (Śląska Wrocław). Tu się urodziłem, tu się zacząłem interesować piłką, tu pierwszy raz ojciec zabrał mnie na stadion na który chodzę regularnie i kibicuje. Identyfikuje się z tym miastem, z tym regionem, z tym klubem, z tymi barwami z tymi ludźmi. Śląsk będzie na zawsze w moim sercu choćby grał w okręgówce. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć że kocham ten klub i jestem jego kibicem.
Co do Interu to mogę powiedzieć jedynie że jestem jego sympatykiem. W życiu nie byłem w Mediolanie a co dopiero na ich meczu. Nie znam osobiście żadnego człowieka urodzonego w Mediolanie czy w Lombardii. Jedyne co mnie łączy z Interem to sympatia do tego klubu, tych barw. Jak to się mówi "trzymanie kciuków" przed telewizorem. Oczywiście jakbym miał okazje to pojechałbym na jakiś mecz bo lubię ten klub. Tylko ta sympatia - nie oszukujmy się - istnieje z powodu wyników sportowych. Gdyby Inter grał regularnie w Serie B to nikt w Polsce by o nim nie słyszał. Jestem sympatykiem tego klubu, śledze jego wyniki, z sympatii do tych barw, do tego klubu mam ich koszulkę czy szalik. Ale to jest tylko i wyłącznie sympatia. Na pewno nie miłość czy uznawanie siebie za kibica akurat tego zespołu. Gdyby Inter grał z Wisłą Kraków dopingowałbym tych drugich bez cienia zawachania.
Wg mnie większość ludzi co tak afiszują swoją "miłość" do Interu, opowiadają jacy to są fanatycy (bo ubrani w barwy dopingują przed telewizorem czy komputerem
