
Tylko jeden zawodnik – zastępca Waltera Samuela – wzmocni Inter Mediolan podczas zimowego okna transferowego. Taką deklarację usłyszeliśmy z ust Marco Branci, który w wywiadzie dla stacji Premium Calcio wypowiedział się między innymi na temat styczniowego mercato.
- Latem nasze działania były jasne od początku: pewne kwestie nie mogły zostać zrealizowane, ponieważ były sprzeczne z wymogami rynku, a my nie chcieliśmy paść ofiarą pewnego rodzaju szantażu. Postanowiliśmy postawić na kadrę z ubiegłego sezonu i Benitez to doskonale zrozumiał. W styczniu postaramy się wypełnić lukę powstałą wskutek kontuzji Waltera Samuela i nic poza tym, ponieważ kiedy wszyscy piłkarze są zdrowi, jesteśmy bardzo mocni – mówi Branca.
W dalszej części rozmowy dyrektor sportowy Nerazzurrich odniósł się do KMŚ, Rafaela Beniteza i piątkowego losowania Ligi Mistrzów:
- Nie możemy się niczego obawiać, musimy jedynie pozostać skoncentrowani, a w osiągnięciu tego pomoże nam myślenie, że nadal jesteśmy silną drużyną. Chciałbym powiedzieć, że do tej pory oszczędzaliśmy się ze względu na KMŚ, ale sytuacja nie pozwoliła nam na to: kontuzje sprawiły, że zmagaliśmy się z wieloma problemami. Pełny skład daje szansę na regularną pracę, co jest fundamentalne w osiąganiu dobrych wyników, a my takiej szansy nie mieliśmy. Teraz drużyna jest szczęśliwa, widać to zwłaszcza po zawodnikach, którzy wrócili do gry po wyleczeniu urazów.
[hide]
- KMŚ to ważny sprawdzian dla nas wszystkich, ale kto nie chciałby się poddać takiemu sprawdzianowi. Benitez? W porównaniu z Mourinho on skupia się na dłuższym posiadaniu piłki i szybkiej grze po ziemi. Była to dobra strategia do czasu, kiedy drużyna była w komplecie. Postępy pod względem widowiskowości gry były zauważalne: moim zdaniem atak medialny na Hiszpana, w którym mówiono, że liczy się tylko wynik, był niesprawiedliwy. Co mówi Moratti? Dzwonił do mnie, aby zapytać o nastroje piłkarzy i stan zdrowia tych zawodników, którzy wracają po kontuzjach: wiemy, że niektórzy z nich mogą nie być w optymalnej dyspozycji, chodzi jednak o ich wytrzymałość podczas meczu, a nie jakość gry.
- Nastroje w szatni? To, co rzuca się w oczy, to niezadowolenie wśród zawodników, typowe dla drużyn, które są przyzwyczajone do wygrywania i które panuje nawet w momentach, kiedy te zwycięstwa są odnoszone. Pamiętam Waltera Samuela, faceta, który przecież prawie nigdy się nie odzywa, który w przerwie finału Ligi Mistrzów wstał i powiedział, że to dopiero połowa meczu, ale on chce mieć ten puchar w samolocie podczas podróży powrotnej, a następnie w domu. Co będzie, jeśli w Lidze Mistrzów trafimy na Barcelonę? Nie mam nic przeciwko temu, byłby to bardzo emocjonujący pojedynek.
Komentarze (33)