Gdy w wakacje 2011 roku Samuel Eto'o zamieniał Inter na rosyjskie Anży większość kibiców Interu wyklinała właścicieli klubu ze stolicy Dagestanu. Informacje, że Anży Machaczkała jest zainteresowana również Sneijderem jeszcze bardziej podburzały kibiców mediolańskiego klubu. Ostatecznie Wes został w Interze. Jednak czy to było takie niezbędne?
Nikt się nie mógł dziwić reakcjom tifosich Nerazzurrich. Dwie wielkie gwiazdy, które dały potrójną koronę miałyby odejść do klubu, którego nazwę trzeba przeanalizować kilkakrotnie by ją poprawnie powiedzieć? Okazało się jednak, że w Ma-cha-czkale są pieniądze, które skusiły Samuela – został najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. Sneijder jednak został w Mediolanie, Inter nie skusił się na kolejne wielkie miliony. A przecież za sprzedaż Eto'o zarobił 27 mln euro, za Holendra mógł jeszcze 25.
Z punktu widzenia ekonomicznego te miliony dałyby bardzo dużo. Za 52 mln można było naprawdę okazale wzmocnić drużynę po fatalnym sezonie. Klub jednak postanowił, że choć jedna gwiazda musi zostać – a za taką wciąż jest uważany Sneijder. Bo w końcu jest to piłkarz z największym nazwiskiem drużynie, najbardziej wypromowany, najbardziej rozpoznawalny. Dla wielu przeciętnych znawców futbolu pierwsze skojarzenie z Interem to właśnie Sneijder – nie legenda Zanetti ani nawet strzelec dwóch goli z finału z Madrytu Diego Milito.
Wes więc został i w sezonie 2011/2012 grał przeciętnie. Wprawdzie zaczął efektownie od świetnej bramki w Superpucharze Włoch z Milanem, ale później było coraz słabiej. Sezon skończył z zaledwie 20 wizytami na boiskach Serie A i z niewiele mniejszą liczbą wizyt u lekarzy i masażystów. Przyszło kolejne letnie mercato i kolejne plotki transferowe związane ze sprzedażą Sneijdera. W tym roku głos kibiców nie był już jednak tak jednomyślny – patrząc na poprzednie rozgrywki były spore podstawy by twierdzić, że można go chyba puścić. Zainteresowany był tym razem głównie Manchester United, ale i tym razem Sneijder został w Mediolanie. Po kolejnym mizernym sezonie przyszły nieco lepsze wyniki, ale czy za za sługą Holendra? Ten rozegrał w tym sezonie trzy pełne spotkania ligowe, raz wchodził z ławki, a raz boisko opuszczał jeszcze w pierwszej połowie. Oczywiście z powodu kontuzji – chłopak ma ogromny talent, ale i ogromnego pecha do urazów. Już prawie dorównuje swojemu koledze z reprezentacji – Robbenowi.
W każdym razie Inter radzi sobie bez Sneijdera. I to nadzwyczaj dobrze. Wes opuścił mecz z Chievo w 26. minucie przy wyniku 0:0, a zastąpił go Cassano. Wynik 0:2 dla Nerazzurrich. Mecz z Fiorentiną – pierwsza w tym sezonie wygrana Interu u siebie, 2:1. Neftchi na drugim końcu świata w bardzo eksperymentalnym składzie – wygrana 1:3. I wreszcie derby. Za sprawą Samuela zwycięskie. Inter grając bez swojej największej gwiazdy pokazuje, że sobie radzi i że jest nawet groźniejszy? 4 mecze bez Sneijdera – 4 wygrane. 5 poprzednich spotkań ze Sneijderem – 3 wygrane, 2 porażki. Przeciwnicy porównywalni.
Andrea Stramaccioni wciąż podkreśla jaki dla drużyny ważny jest Sneijder. Sam piłkarz niezwykle tęskni za drużyną i nie może doczekać się gry. W każdym razie Inter z Coutinho radzi sobie świetnie. Ta drużyna nie jest tak ułożona pod jednego piłkarza (Sneijder) do którego muszą iść piłki i który to ma dyrygować grą. Oczywiście Wes robi to świetnie, ale Inter bez niego wygląda bardziej przebojowo i jest efektywniejszy.
Uważam, że jeśli Inter grając bez Sneijdera będzie dalej osiągał tak dobre wyniki to Strama powinien dalej grać to samo. Nawet jak wróci Wes. Jego powrót będzie oczywiście dużym wzmocnieniem i wielkim polem manewru dla szkoleniowca, ale czy sprawną maszynę trzeba naoliwiać niepewną i tłuczącą się nieraz oliwą?
Komentarze (33)