
Vittorio Boiocchi, jeden z liderów ultrasów Interu, który w sobotę został zastrzelony przed swoim domem na obrzeżach Mediolanu, miał według ustaleń Corriere della Sera szantażować i grozić jednemu z dyrektorów mediolańskiego klubu. 69-latkowi nie podobało się m.in, że nikt nie poinformował go o finalizacji transferu Ashley’a Younga.
Curva Nord chciała przywitać Anglika na lotnisku zaraz po jego przylocie do Włoch, ale żaden z pracowników klubu nie poinformował o tym fakcie Boiocchiego, przez co ten miał wpaść w szał. Lider Ultrasów zadzwonił wtedy do jednego z dyrektorów Interu i powiedział mu, że od tej chwili jego grupa zmieni sposób podejścia do działań klubu na bardziej agresywniejszy. Równocześnie miały paść w stosunku do niego groźby karalne.
Włoskie władze od lat podejrzewały, że Inter współpracuje ze swoją grupą Ultras oferując im darmowe bilety oraz przymykając oko na wydawane przez nich klubowe gadżety. W 2021 roku prokurator Leonardo Lesti umorzył postępowanie w sprawie takich działań, których miało dopuścić się czterech dyrektorów Interu. Prokurator argumentował swoją decyzję tym, ze dyrektorzy zostali do nielegalnego procederu zmuszeni przez przywódców Ultrasów.
Jeden z dyrektorów miał anonimowo powiedzieć, że Boiocchi szantażował klub, że jeśli nie zgodzą się na jego propozycje, to Ultrasi doprowadzą do sytuacji, w której władze ligi ukarzą boleśnie klub za ich zachowanie. Mówił, że chodziło o skandowanie rasistowskich treści pod adresem jednego z czarnoskórych piłkarzy rywali lub też rzucanie na boisko różnymi przedmiotami.
Komentarze (14)