
Borja Valero gościem podcastu OCW Talk, który opublikowany został w serwisie Youtube. Były zawodnik, między innymi Fiorentiny i Interu, długo opowiadał o kulisach swojej piłkarskiej kariery. Poniżej kilka anegdot dotyczących gry w czarno-niebieskich barwach.
O transferze i Spallettim:
- Zdobyłem się na odwagę i powiedziałem to wtedy podczas rozmów z Interem: ten klub nie jest i nigdy nie był moim marzeniem. Najbardziej chciałem zostać we Florencji, ale oni stwierdzili, że już się nie nadaję. Podobno byłem obciążeniem dla drużyny i budżetu. Inter wyczuł, że mam coś do udowodnienia, a Fiorentina chyba nie spodziewała się, że zgłosi się po mnie tak wielki klub. Przekonał mnie Spalletti, który otwarcie mówił, że chce mnie w swojej drużynie. Inter to wielka historia, ale klub był wtedy w innym miejscu niż teraz. Naszym zadaniem było wrócić do walki o najwyższe cele i awansować po latach do wymarzonej Champions League. To nie było łatwe. Dużo cierpieliśmy i w końcu wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce i bezpośrednim meczu o awans z Lazio. Lazio prowadziło, ale wyrównaliśmy. W końcówce padł wymarzony gol i się udało.
O Icardim:
- Icardi miał na sobie ciężar całej naszej ofensywy, ale wywiązywał się ze swoich zadań niesamowicie. Na 7 metrach przed bramką był dla rywali dewastujący, nie miał litości. Razem z Immobile był najlepszym napastnikiem w całej lidze, walczył o koronę króla strzelców. Również dzieki niemu Inter wrócił na europejskie boiska. Spalletti dużo nam dał, dużo dał też mnie osobiście. Jest ze starego pokolenia, ale ma dar adaptacji i rozumienia zmieniającej się piłki. To człowiek, który ma łatwość znajdowania prostych rozwiązań, czerpał też dużo inspiracji z pracy innych trenerów.
O wymianie Spallettiego na Conte:
- Po dwóch latach ze Spallettim, gdy na dobre wróciliśmy do Europy, do Interu dołączył Antonio Conte. Wszystko bardzo się zmieniło. Bardzo dużo wymagał jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Treningi stały się bardzo ciężkie. Od razu po objęciu zespołu, powiedział mi, że nie ma dla mnie miejsca w swoich planach. Odpowiedziałem, że nigdzie się nie wybieram i udowodnię mu, że mogę jeszcze wiele wnieść do tej drużyny. Odstawił mnie na boczny tor, dawał do zrozumienia, że jestem ostatnim zawodnikiem jego kadry. Często trenowałem indywidualnie, bo nie dopuszczał mnie do zajęć. Byłem już stary, ale wierzyłem w siebie. Jego drastyczne zmiany spowodowały ostatecznie kilka urazów i mogłem skorzystać na nieobecności jego pierwszych wyborów. Conte nie liczy się z tym kim jesteś, ile zarabiasz, albo ile już meczów rozegrałeś. Dla niego liczy się tylko wynik. Ale jeśli jesteś lepszy od innych, to bez zawahania da Ci grać. Udało mi się go przekonać i potem już regularnie pojawiałem się na boisku. Byliśmy blisko dwóch trofeów. Drudzy w lidze, przegrani w finale Ligi Europy. Gdyby nie fatalny półfinał Coppa, to mieliśmy też szansę zmierzyć się w finale krajowego pucharu.
O Lukaku:
- Nie winię go za finał w Sevilli. W tamtym sezonie dał nam bardzo wiele, bez jego bramek w ogóle nie byłoby nas w finale. To bardzo spokojny, cichy człowiek. Podjął w życiu pewne decyzje, z konsekwencjami których musi się teraz mierzyć, ale to jego sprawa. Ja zapamiętam go jako cichego i spokojnego gościa.
O krytyce Handanovicia:
- Tak, wiem, że był krytykowany. Niektóre jego zachowania przy straconych bramkach stawały się przecież viralami w mediach społecznościowych. Nie zmienia to jednak faktu, że nigdy nie grałem z większym profesjonalistą od Samira. To ile poświęcał i jak trenował było dla mnie inspiracją, a swoje już przecież w piłce widziałem. Niesamowity. Kompletnie nie obchodziła go krytyka, codziennie poświęcał się dla klubu i drużyny.
Komentarze (10)
dużo szacunku (od Borjy też), na tyle było nas wówczas stać
To pokazuje jaki postęp dokonano, niesamowite.