
Esteban Cambiasso był gościem Roberto Scarpiniego oraz Edoardo Caldary w programie Prima Serata. Pomocnik Interu odpowiadał, za pośrednictwem stacji Inter Channel, na pytania kibiców Nerazzurrich. Nie zabrakło wielu interesujących i bardzo trafnych spostrzeżeń ze strony Cuchu.
Esteban, zacznijmy od komplementów. W ostatnich godzinach otrzymałeś ich mnóstwo…
Dziękuję, ale zrobiłem jedynie to, co powinienem. Szczerze mówiąc zwycięstwo z Twente dało nam wiele spokoju oraz pewności siebie w perspektywie kolejnych meczów i celów, jakie chcemy osiągnąć, a które są dla nas bardzo ważne.
Wystarczyło odpowiednie uderzenie piłki, odpowiedni rykoszet…taka jest właśnie piłka…
Stworzyliśmy wiele niebezpiecznych sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Kiedy przeżywasz trudny okres, wystarczy jeden gol, którego nawet się nie spodziewasz, aby pokonać kryzys.
Kibice z Palermo pozdrawiają przyszłego kapitana Nerazzurrich…
Zawsze powtarzałem, że zakończę karierę wcześniej niż Javier…
[hide]
Zobaczymy. Tymczasem jeden z fanów przyznaje, że rozbawiły go pogłoski na temat Twojego rzekomego transferu do Manchesteru United. Przyznaje, że jest przekonany, iż nie tylko zakończysz karierę w Interze, ale też pozostaniesz w tym klubie na zawsze.
Mam nadzieję, że zakończę karierę w Interze, podjąłem taką decyzję kilka lat temu i jestem jej wierny, cieszę się, że wtedy dokonałem takiego wyboru. Trzeba jednak zaczekać i zobaczyć, czy klub nadal będzie chciał mnie widzieć w drużynie (śmieje się). Zawsze powtarzałem, że aby pozostać w Interze nie wystarczy czuć, że można być przydatnym. Możesz tu zostać tylko w wypadku, jeżeli rzeczywiście tak jest.
Powróćmy do minionego sezonu: czy był jakiś szczególny moment, w którym zrozumieliście, że naprawdę wygraliście Ligę Mistrzów. Poza tym prosimy, abyś podtrzymał na duchu Milito, który na pewno strzeli decydującą bramkę w finale Klubowych Mistrzostw Świata.
Zrozumiałem, że wygraliśmy Ligę Mistrzów, kiedy Diego strzelił w Madrycie drugiego gola…jestem bardzo ostrożną osobą…Patrząc natomiast bardziej ogólnie, to mogę powiedzieć, że na pewno rewanż z Barceloną dał nam dodatkowy impuls, ponieważ myślę, że wówczas wszyscy Interiści i prawie wszystkie osoby związane z piłką, także włoską, zrozumiały, że nie możemy przegrać finału. Tamten mecz z Barceloną dał nam mnóstwo siły i energii.
Myśleliśmy, że przywołasz mecz Chelsea-Inter…
Po tamtym meczu czekały nas jeszcze półfinały i mogliśmy mieć jeszcze pewne wątpliwości, także z tego względu, że rewanż musieliśmy zagrać w Barcelonie, a to nigdy nie jest korzystna sytuacja. Mogę powiedzieć, że po meczu na Camp Nou zyskaliśmy jednak większą pewność siebie.
Filippo Corti przekazuje urodzinowe życzenia dla Twojej żony i córki, oraz komplementuje Twoją inteligencję taktyczną, która sprawia, że drużyna pozostaje na boisku zjednoczona. A następnie, biorąc pod uwagę, że rozmawia z zawodnikiem z Ameryki Południowej, prosi, abyś wyjaśnił zespołowi jak wielką wagę mają KMŚ.
Prawda jest taka, że to, za co on mnie komplementuje, jest bardzo łatwą pracą do wykonania, ponieważ drużyna nie potrzebuje nikogo, aby ją jednoczył, ona jest zjednoczona. Co do KMŚ, to wszyscy jesteśmy świadomi, jak ważne jest to trofeum, ale prawdą jest, że jeżeli dla klubów z Europy największa wartość ma Liga Mistrzów, tak w Ameryce Południowej ogromną wagę przywiązuje się do Pucharu Interkontynentalnego.
Czujesz się trenerem na boisku?
Myślę, że jest to przede wszystkim kwestia pozycji, na której występuję. Jestem w środku pola i tam jest najwięcej możliwości do komunikowania się między sobą, zarówno z kolegami jak i z ławką rezerwowych. Stamtąd łatwiej jest zamienić słowo z trenerem bądź zawodnikiem, ponieważ nie trzeba krzyczeć jak szalony, do czego często zmuszeni są bramkarz bądź środkowy obrońca.
Czy Twoim zdaniem w obecnym sezonie drużyna będzie miała na tyle siły mentalnej oraz fizycznej, aby ponownie być liderem rozgrywek, a nie goniącym lidera?
Przede wszystkim trzeba zobaczyć przez ile czasu utrzyma się aktualna sytuacja w tabeli. Nie jest powiedziane, że jedna drużyna będzie ciągle tą goniącą lidera. Jest kilka warunków, jakie trzeba spełnić, ale pozostajemy pewni siebie: liga jest jeszcze długa, a dla nas to dodatkowe wyzwanie gonić z dalszej pozycji i pokonywać kolejne szczeble.
Będzie to trudniejsze zadanie?
Jeśli wszystko będzie przebiegało zgodnie z przewidywaniami, to czeka nas długa pogoń, ponieważ w odróżnieniu od naszych rywali, w grudniu rozegramy dwa mecze mniej ze względu na udział w KMŚ.
Emanuele z Taranto chce przekazać Ci komplementy, ponieważ przezwyciężyłeś trudne dni, w których byłeś atakowany.
Takie rzeczy mogą się zdarzyć w tym środowisku. Musimy się bronić. Doskonale wiemy, kim jesteśmy i jaką siłą dysponujemy. Wiemy też, w jakie punkty mogą uderzyć osoby z zewnątrz, aby nas zaatakować i wykorzystać nasz trudny moment. Będąc jednak tak silnymi, jak jesteśmy, nie czujemy żadnego ryzyka. Pozdrawiam Emanuele i jego przyjaciół z fanklubu, ponieważ należą do lojalnych nam osób.
Czy po golu strzelnym z Twente zauważyłeś reakcję osób zgromadzonych na trybunach?
Kiedy strzela kolega z drużyny, wówczas jest możliwość zaobserwowania reakcji kibiców. W momencie, kiedy jednak sam strzelasz bramkę, trudno jest wychwycić takie rzeczy.
Czy gol strzelony w środę przypomniał Ci bramkę, którą zdobyłeś w meczu z Chelsea?
Tak, istnieje pewne podobieństwo. Może nie była to taka radość, jak po golu strzelonym Chelsea, który padł zaraz po tym, jak Londyńczycy wyrównali, a po którym w głowach wielu osób mogły pojawić się przykre wspomnienia z poprzednich edycji Ligi Mistrzów, kiedy nie notowaliśmy zbyt dobrych wyników. To było dla nas swego rodzaju wyzwolenie, nie tylko dla mnie, ale również dla kibiców. W tym sensie gol z Twente był równie ważny.
Domenico twierdzi, że od wielu lat jesteś najlepszym pomocnikiem oraz pyta: jak wytłumaczysz to, że po derbach prezydent Moratti powiedział, że zrobiliście zbyt mało, aby wygrać, natomiast zaraz po spotkaniu Chievo-Inter Javier Zanetti zadeklarował, że drużyna zawsze daje z siebie wszystko?
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że są to dwie uwagi dotyczące jednej kwestii, ale naprawdę nie ma miedzy nimi żadnego związku. Javier wypowiedział się na temat zaangażowania na boisku, natomiast prezydent Moratti mówił, że daliśmy z siebie niewiele z piłkarskiego punktu widzenia. Zawodnik może dać z siebie wszystko, a mimo to niewiele może mu wychodzić i to właśnie miał na myśli prezydent, zresztą była to słuszna uwaga. Pupi mówił natomiast o zaangażowaniu i woli walki. Wiele razy chcesz zrobić wszystko, ale to nie wychodzi. Czy to wina wielu kontuzji? Nasza drużyna nigdy nie szukała tego typu alibi. To nigdy nie będzie cechowało tego zespołu. Pomijając kontuzje, jest wielu zawodników, którzy nie są w optymalnej dyspozycji. Wiemy, że możemy mieć przez to pewne problemy, ale tam gdzie nie mogą dotrzeć nogi, musi dotrzeć serce.
Wiesz już, co spowodowało Twoją kontuzję w meczu reprezentacji?
Rozegrałem w Interze siedem meczu z rzędu, graliśmy co trzy dni i we wszystkich przebywałem na boisku przez 90 minut. Później odbyłem bardzo długą podróż do Japonii, gdzie po trzech dniach i zmianie strefy czasowej zagrałem w meczu reprezentacji. Takie rzeczy się zdarzają, nie można po każdej kontuzji patrzeć wstecz i poszukiwać dla niej naukowego wyjaśnienia. Trzeba zdawać sobie sprawę, że urazy się zdarzają, raz przez zmęczenie, a innym razem przez nieskoordynowany ruch. Kiedy kontuzje zaczynają obciążać Twoją psychikę, później zaczynasz odczuwać obawy przy każdym geście.
Tonino gra w trzeciej lidze i podkreśla, że jest bardzo podekscytowany za każdym razem, kiedy zdobywa gola. Jest ciekaw, co Ty czułeś, kiedy strzeliłeś tak ważnego gola, jak ten środowy?
Kiedy robisz coś z pasją, to nie sądzę, aby były wielkie różnice w odczuwaniu danych momentów. Kiedy robisz pewne rzeczy z pasją uważasz, że robisz coś najważniejszego i wówczas kontekst tego nie ma znaczenia. Zawsze Twoim celem jest jak najlepszy wynik i kiedy go osiągasz, czujesz wielką satysfakcję.
Antonello z Ostunii uważa, że Bóg istnieje skoro zdołałeś uciszyć wszystkich tych, którzy przesadnie krytykowali Was, a zwłaszcza Rafaela Beniteza…
Myślę, że coś w tym jest. Kiedy dana osoba robi wszystko i z odpowiednim nastawieniem, aby drużyna grała dobrze, a później jest wplątana w haniebną sytuację, jak miało to miejsce z moim udziałem, na koniec jest w jakiś sposób wynagradzana. Bóg na pewno istnieje i często wypadki toczą się tak a nie inaczej, ponieważ po prostu muszą przebiegać w ten sposób.
Alessio twierdzi, że Interowi bardzo brakowało Cambiasso, jesteś duszą tej drużyny…
Prawda jest taka, że to mi bardziej brakowało Interu, a nie na odwrót.
Myślisz, że celowo przeprowadzono pewną medialną kampanię, aby stworzyć obraz Interu, który nie jest już tak silny?
Nie możemy zajmować się tym, co dzieje się wokół nas. Siłą zawodnika Interu jest to, że potrafi się odizolować od tego, co mówi się na jego temat, mam na myśli zarówno dobre jak i złe rzeczy. Nawet, kiedy w maju wszystko ułożyło się w tak wspaniały sposób nie byliśmy dzieciątkami Jezus, a jedynie piłkarzami, którzy zakończyli udany sezon. Trzeba się izolować od tego, co dzieje się na zewnątrz, od mediów, które nigdy nie wiadomo, jaki mają interes w danej sytuacji.
Paolo z Arese zauważył, że Benitez założył w środę szczęśliwy krawat i wygraliśmy…
Benitez, podobnie jak my wszyscy, uważa, że praca zawsze się opłaca. Pozostałe rzeczy to jedynie drobnostki. Czy jestem przesądny? W niektórych małych sprawach, ale najbardziej popłaca dobra i ciężka praca, wykonywana z sercem.
Wielu kibiców Interu chciałoby za kilka lat zobaczyć Cię na ławce trenerskiej Nerazzurrich…
Nie wiem, czy tak się stanie…zobaczymy. Jedna rzecz to być piłkarzem i myśleć o wielu rzeczach, ja robię to chętnie, ponieważ kocham ten sport i tę pracę, która jest moją pasją. Żeby jednak być trenerem, trzeba się do tego odpowiednio przygotować, jak do wszystkich zawodów. Nie jest powiedziane, że piłkarz, nawet najbardziej inteligentny na świecie, będzie potrafił poprowadzić 25 różnych piłkarzy, o różnych ambicjach i osobowościach. Dlatego nie można lekceważyć zawodu trenera i powiedzieć, że na pewno nim zostanę i na dodatek w takim klubie, jak Inter, jednym z najważniejszych na świecie. W tym momencie cieszę się z tego, co robię i kto wie, być może, kiedy zakończę karierę, pomyślę o zawodzie trenera. Ale w takim wypadku przede wszystkim skupię się na odpowiednim przygotowaniu do tej roli, ponieważ nie lubię lekceważyć pracy i myśleć, że fakt, iż grałem w piłkę jest wystarczającą kwalifikacją.
Gdybyś był trenerem, gdzie ustawiłbyś Cambiasso?
Zawsze wśród jedenastu piłkarzy na boisku. Ustawienie na boisku zależy także od zawodników, jakich masz u swojego boku. Patrząc na przykład na środowy mecz, ciężko jest określić, kto był bardziej ofensywnie ustawiony: ja czy Deki, z którym graliśmy w środku pola. Obaj strzelaliśmy na bramkę, obaj też broniliśmy, kiedy była taka potrzeba. Każdy posiada inne umiejętności, ale najważniejszym jest wykorzystać je w najlepszy sposób. Kiedy zostanę trenerem postaram się zrozumieć, jakich zawodników mam do dyspozycji i zapytam, jakie charakterystyczne cechy, poza umiejętnościami, ma dany piłkarz i w jaki sposób może je spożytkować dla dobra drużyny.
Jak blisko jesteś młodych zawodników w Interze?
(śmieje się) Mało jest zawodników młodszych ode mnie…Wszyscy są starsi…Ale żarty na bok, lubię pomagać młodszym kolegom, zwłaszcza tym, którzy dopiero wchodzą do zespołu. W taki sposób można pomóc im zrozumieć, jak wielką odpowiedzialnością jest gra w Interze, ale wszystko odbywa się w naturalny sposób. Kiedy zawodnik wychodzi na boisko musi być spokojny, aby móc dać z siebie to, co najlepsze. Nie może go denerwować możliwość popełnienia błędu, co może przecież przydarzyć się każdemu z nas. Najważniejsze, że ci chłopcy rozumieją, że mogą grać dobrze i że gdy sprawy nie układają się dobrze, oni za to nie odpowiadają. To spada na zawodników, którzy grają tu od dłuższego czasu, mają więcej doświadczenia i więcej występów w czarno-niebieskiej koszulce.
Davidone twierdzi, że podczas transmisji z meczu mówiono, że masz jakieś pretensje do Nwankwo i obwiniasz go za jakąś sytuację…
W telewizji mogą mówić to, co tylko chcą. Nie wiem, kto twierdzi, że krytykuje kolegę, który dopiero co wszedł na boisko i to w dodatku w takim momencie. Motywowałem go i chciałem mu pomóc dobrze wejść w mecz i tak właśnie zrobił, zagrał bardzo dobrze. Wiem, że nie jest łatwo wejść na boisko w trakcie meczu, tym bardziej w tak ważnym spotkaniu i na tak odpowiedzialną pozycję, jaką jest środek pomocy. Trzeba go pochwalić, ponieważ często wejście na dziesięć czy piętnaście minut jest dużo trudniejsze niż rozegranie całego meczu.
Riccardo pyta, kto Twoim zdaniem wygra Złota Piłkę. On twierdzi, że w ostatnich pięciu latach trzykrotnie powinien zwyciężyć Cambiasso.
Z pewnością jest to opinia mojego wiernego fana. Ne jest to nagroda, która wywołuje we mnie jakieś szczególne emocje. Potwierdza to fakt, że wśród nominowanych nie ma zawodnika, który w minionym sezonie zrobił dla Interu najwięcej i to we wszystkich rozgrywkach, pomijając Mundial, ale tylko dlatego, że grał tam bardzo mało. Mówię oczywiście o Diego Milito. Nie jest to nagroda, o której śnię po nocach, większe znaczenie mają dla mnie trofea zdobyte z drużyną i na szczęście wygraliśmy już prawie wszystkie, przed nami jeszcze walka o jeden bardzo cenny puchar. Kto wygra Złotą Piłkę? Nie wiem, na pewno będę zadowolony, jeśli trafi ona do jednego z moich kolegów z zespołu.
Co wydarzy się w grudniu?
Musimy zagrać jak najlepiej w najbliższych dwóch meczach ligowych, które będą dużo ważniejsze niż ostatni mecz w grupie Ligi Mistrzów. Ten zadecyduje jedynie o naszym miejscu na mecie tej fazy rozgrywek, a ubiegły sezon pokazał, że nie jest to aż tak ważne. Ważne natomiast będą dwa mecze, które rozegramy w Abu Dhabi. Będą to dla nas bardzo istotne pojedynki i podejdziemy do nich, jak zwykle, z wielką determinacją.
Komentarze (16)
obok Essiena i Toure najlepszy defensywny pomocnik