
Były znakomity napastnik Interu Samuel Eto'o udzielił wywiadu, w którym wspomina swój wypełniony trofeami pobyt w Interze i ten jeden, szczególny sezon. Zaczął:
- Jeśli raz zostaniesz Interistą, jako Interista umrzesz. Tak już właśnie jest.
- Mourinho przekonał mnie w prosty sposób, po prostu wysłał mi koszulkę Interu z numerem 9 i powiedział: "Jest twoja, czeka na ciebie." Podczas negocjacji zadziwiłem wszystkich, ponieważ była duża różnica między tym, co oferował Inter, a czego chciałem. Wtedy zaproponowałem: różnicę zamieńmy w bonusy drużynowe, jeśli wygramy Ligę Mistrzów. 10 miesięcy poźniej byliśmy Mistrzami Europy.
- Materazzi napisał do mnie, gdy dowiedział się, że mogę zagrać w Interze: "Dołącz do nas, z tobą wygramy wszystko." Nie znałem tego numeru, spytałem Albertiniego, czy to jego. Okazało się, że to naprawdę Marco Materazzi. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś takim, wywarło to na mnie ogromne wrażenie i w dużym stopniu wpłynęło na moją decyzję. Ta wiadomość dała także początek naszej przyjaźni.
- Niedługo potem zadzwonił do mnie Prezydent Moratti i mówiąc perfekcyjnie po francusku powiedział: "Zaufaj mi, będziesz się z nami dobrze bawił, poczujesz się jak w domu." Miał rację.
Został także poruszony wątek jego występu w formacji obronnej w pamiętnym meczu z Barceloną, po którym Inter doszedł do finału ligi Mistrzów, mimo że w tamtym czasie był jednym z najbardziej bramkostrzelnych napastników świata.
- Jako obrońca zagrałem tylko z Barceloną, to była wyjątkowa sytuacja. Poza tym, to co myślałem tej nocy, było tym, o czymś myślałem przez cały sezon. Kiedy Motta dostał czerwoną kartkę, Mourinho zawołał mnie i Zanettiego. Wytłumaczył nam, jak musimy się ustawiać. Nie miałem czasu nawet na myślenie, ile muszę biegać będąc na boku obrony. Mówiłem do siebie: dajmy z siebie wszystko i zobaczymy co się stanie. Chwilę później cieszyliśmy się z awansu.
- Z nocy, kiedy graliśmy przeciwko Chelsea, będę pamiętać dwie rzeczy - przemówienie Mourinho przed meczem, kiedy mówił nam, że nigdy nie może przegrać przeciwko drużynie, którą trenował i determinację, z jaką wyszliśmy na boisko. Nie graliśmy tylko dla siebie, graliśmy też dla trenera.
- Zanim strzeliłem zwycięską bramkę, musiałem się zatrzymać. Piłka spadała i wiedziałem, że muszą ja dobrze przyjąć, wtedy z łatwością strzelę. Do dziś przed oczami mam tę kontrolę.
- Przed Finałem moja przemowa była krótka. Powiedziałem tylko: "Meczu finałowego się nie rozgrywa, tylko wygrywa. Wygrywamy na boisku i bierzemy Puchar do Mediolanu, albo umieramy, bo nie wracamy do Mediolanu. Lepiej wróćmy, mając Puchar ze sobą."
Komentarze (2)