
Wanda Icardi udzieliła kolejnego wywiadu, tym razem dla Corriere dello Sport. Żona Mauro Icardiego coraz więcej mówi o kulisach rozstania byłego kapitana z Interem.
- Rozmawiałam z Marottą. Mówił, że niezależnie od tego wszystkiego wzmacniają zespół. Piłka nożna to biznes, Marotta podejmuje ważne decyzje i musi dbać o stan konta. Zobaczymy, kto dobrze na tym wyjdzie. Nigdy nie miałam wątpliwości co do Mauro, otrzymałam 15 ofert. Marotta wiedział o tym. Jeśli czekaliśmy do ostatniego dnia okienka, to nie dlatego, że jesteśmy szaleni, ale dlatego, że znamy wartość Mauro.
- To nie jest rozwód. Inter i Mauro są jak para, która daje sobie czas na zastanowienie.
Relacje uległy pogorszeniu z różnych powodów i nieporozumień, ale jego pragnienie gry dla Interu oraz miłość do klubu i kibiców jest w dalszym ciągu taka sama. Ostatecznie rozstajemy się bez żadnej zdrady.
- W pozwie skierowanym przeciwko Interowi nie chodziło o pieniądze i tylko wielcy ignoranci dalej tak uważają. Gdyby chodziło o finanse, Mauro odszedłby 3-4 lata temu, kiedy Inter nie grał w Lidze Mistrzów. Trzymał się klubu z miłości. Chciał zostać przywrócony i trenować z Conte. Kto wie, gdzie mógłby dojść pracując z nim.
- Icardi był kapitanem Interu i nie odszedłby w styczniu do Juventusu. Mam przyjazne stosunki z Paraticim. Był zainteresowany, rozmowy będą trwały. Mauro lubi grać we Włoszech. Strzelił tutaj 135 bramek. Myślę, że wróci. Nie wiem gdzie, ale jego priorytetem zawsze będzie Inter.
- Oferta PSG? Nie mógł powiedzieć "nie". Ma tutaj wszystko, co potrzebne jest do wygrywania. To klub pełen gwiazd, a Mauro ma zaszczyt być jego częścią. Pod koniec sezonu wybierzemy dla niego najlepszą opcję. Pracuję dla niego, ale to on zawsze podejmuje ostateczną decyzję. Jestem jego żoną, a nie tylko agentem. Znam go i wiedziałam, że w tym przypadku zgodzi się na transfer. Wybór PSG nastąpił po roku kontrowersji i napięć. Zrobił to również, aby dać rodzinie i dzieciom trochę spokoju. Gdyby został, saga trwałaby dalej.
- Mówią, że swoim działaniem krzywdzę męża, ojca swoich dzieci. Czy ludzie w ogóle myślą, kiedy coś mówią? Jak mogłabym nie chcieć dla Mauro wszystkiego co najlepsze? Jego dobro jest również moim dobrem.
Nie jestem złym charakterem w tej historii. Jestem osobą, która znalazła rozwiązanie.
Trudno było wyjść z tej sytuacji trafiając do zespołu na poziomie PSG. Nasza decyzja sprawiła, że on, nasza rodzina i ja jesteśmy dumni. Jako agent dałam z siebie wszystko, nie zdradzając większości fanów, którzy go kochają, ani Interu.
- Kiedy wszyscy uderzali w Mauro i krytykowali go, Massimo Moratti wyszedł z oświadczeniem, aby go bronić. Jest wielkim człowiekiem. Jego słowa były jak tlen dla duszącego się.
- Relacje z Chorwatami? To wszystko zostało wyolbrzymione przez media. Relacje pomiędzy nimi zawsze opierały się na serdeczności. Jeden z nich jest przecież naszym sąsiadem (Brozovic - red.).
- Występy w Tiki-Tace? Nigdy nie mówiłam nic złego, ani nikogo nie skrzywdziłam. Zawsze mówię prawdę. Kłamie ten, kto nie posiada odwagi. Będę kontynuować moją pracę w Tiki-Tace. Mediaset jest jak rodzina. Jestem osobą, jakich nie ma w dzisiejszym świecie: żona i agent. Słuchanie kobiety rozmawiającej o piłce jest dziwne, ale kluby zawsze traktowały mnie z szacunkiem i równością.
- Wyjazd na mecz do Wiednia? Mauro nie odmówił gry, tak się nie stało. On już wcześniej grał w bólem kolana. Kiedy odebrano mu opaskę, powiedział: do gry potrzebne jest nie tylko ciało, ale przede wszystkim dusza. Inter wiedział, że Mauro latał 3 razy do Barcelony, aby poddawać się leczeniu.
Komentarze (27)
Jeszcze bardziej by zgłupiała.
No i świadomie, lub nie opisała swoje działania zwięźle i celnie. Dalsza część wypowiedzi to tak jak opisywali użytkownicy poniżej, zwykły bełkot.
Przeraża mnie to, że Inter i iCARDi są w separacji według niej. Niech tu nawet nie wracają.
Moratti broniąc go po udawaniu kontuzji i ogólnie trzymając w tej sytuacji jego stronę dużo u mnie stracił.
Ciekawe czy Brozo odwiedzał sąsiadkę, gdy icar gdzieś wyjeżdżał z domu