
Nie facet w garniaku, a wierny kibic z szalikiem Interu. Tak zapamiętamy czasy prezydentury Massimo Morattiego. Wraz ze sprzedażą udziałów w Interze Mediolan w ręce Ericka Thohira zakończyła się pewna era, era panowania Morattich. Kiedy się więc zaczęła? Jakie sukcesy pod okiem tej rodziny odnosił Inter? W okolicznościach, jakie wczoraj miały miejsce, warto poświęcić chwilę i przypomnieć sobie, jak przez lata prowadzony był Inter.
Czasy Angelo Morattiego
Angelo Moratti wykupił akcje Interu w 1955 roku i rządził klubem przez trzynaście lat. Krótko? Być może, ale to właśnie za jego rządów Inter święcił największe zwycięstwa. To za jego czasów mówiło się o "Grande Inter". W 1960 roku postarał się o sprowadzenie na Stadio Giuseppe Meazza Helenio Herrery, genialnego taktyka z Barcelony. Ten natomiast zabrał ze sobą z Katalonii Luisa Suareza. Argentyńczyk zmodyfikował taktykę 5-3-2 i uczynił Inter jednym z największych zespołów w Europie. Tak zwany system verrou zawierał nie tylko solidną defensywę, ale dawał dużą swobodę w kontratakach. Austriacki trener stworzył taktykę nazywaną Catenaccio, która opierała się na grze czwórką obrońców. Herrera dodał piątego obrońcę-libero, który zajmował się wszystkimi napastnikami, którzy przedarli się przez twardą defensywę. W pierwszym sezonie pod okiem Herrery Inter zajął trzecie miejsce w Serie A. Jednak w latach 1964 i 1965 Inter był najlepszą drużyną Starego Kontynentu, dwukrotnie triumfując w Pucharze Europy. Sam trener zyskał miano Il Mago. Dwa razy udało się także wygrać Puchar Interkontynentalny. Potem jednak Luis Suarez doznał kontuzji i w finale 1967 nie udało się pokonać Celticu. Tego samego roku klub zmienił nazwę na FC Internazionale Milano.
Pod wodzą Angelo Morattiego Inter zdobył trzy tytuły Mistrza Włoch, dwa tytuły Interkontynentalne, dwa Puchary Europy. Po oddaniu fotela prezydenta w 1968 roku na rzecz Ivanoe Fraizzoliego rodzina Morattich rozdzieliła się z Interem na 27 lat. Bo właśnie w 1995 roku na fotelu prezydenta zasiadł czwarty syn Angelo - Massimo.
Czasy Massimo Morattiego
Lata '90 to czas rozczarowań. Interowi nie szło na własnym podwórku, a także w Europie. Co więcej, w seoznie 1993/94 był tylko jeden punkt nad strefą spadkową! W 1995 roku Ernesto Pellegriniego na fotelu prezydenta zastąpił Massimo Moratti, który obiecał sukcesy. Pomóc miały wielkie transfery - Ronaldo i Christian Vieri. Za tych zawodników Moratti zapłacił bijąc rekordy świata. Brazylijczyk z Barcelony tafił do Interu za 19,5 miliona funtów, natomiast Vieri z Lazio latem 1999 roku za kwotę 31 milionów funtów. Złożona obietnica nie została jednak wypełniona, i lata 1990-2000 były pasmem niepowodzeń. Massimo nie mógł znaleźć wspólnego języka z fanami. Szczególnie po zwolnieniu Luigi Simoniego zaledwie po kilku meczach. W sezonie 1998/1999 Inter pierwszy raz od 10 lat nie zakwalifikował się do gry w Europie. Moratti ponownie podjął próbę istotnych, diametralnych zmian. Głównym czynnikiem poprawy sytuacji Nerazzurrich miało być zatrudnienie Marcello Lippiego, byłego dyrektora Juventusu. Ten jednak po zaledwie roku pracy i zajęciu 4. miejsca w Serie A został przez Massimo zwolniony. Prezydent stawiał każdemu bardzo wysoko ustawioną poprzeczkę, ponieważ zawsze był przekonany, że Inter to klub najwyższych lotów i powinien zawsze być w czołówce Europy. Kolejny sezon znów okazał się klapą - dobry początek w Superpucharze Włoch przeciwko Lazio ostatecznie obrócił się w porażkę 4-3. W swoim debiucie bramki strzelili Robbie Keane i Hakan Sukur. W rundzie wstępnej Ligi Mistrzów nie udało się pokonać Szwedów z Helsingborgu - Alvaro Recoba nie dał rady pokonać Svena Anderssona z rzutu karnego. Sezon 2000/2001 przyniósł także wielką rysę na czarno-niebieskim sercu każdego fana Interu - porażka z lokalnym rywalem, AC Milanem aż 6:0.
Rok 2002 był najbliższy uczynienia Massimo Morattiego szcześliwym. Druzyna skończyła zmagania w półfinale Pucharu UEFA i była tylko 45 minut od zdobycia Scudetto. Nie udało się jednak utrzymać przewagi nad Lazio. Massimo Moratti znany jest ze swojej niecierpliwości. Szybko pozbył się Hernana Crespo, podobnie również postąpił z Hectorem Cuperem. W sezonie 2003/2004 udało się załatać dziurę po pośpiesznie oddelegowanych Crespo i Seedorfie. W ich miejsce do Nerazzurrich trafili Dejan Stanković i wielki brazylijski talent Adriano. Potem do klubu trafił były trener Lazio Roberto Mancini. I to dzięki niemu Inter, w swoim pierwszym sezonie pod jego wodzą zdobył 72 punkty - 18 zwycięstw, 18 remisów i tylko 2 porażki. Pod jego wodzą Inter odżył i zaczął regularnie być na pierwszym miejscu włoskiej ligi. W sezonie 2006/2007 Inter zaliczył rekordowy bilans 17 zwycięstw z rzędu w Serie A. W 2006 roku fanów ucieszył transfer Zlatana Ibrahimovicia, genialnego Szweda, który opuścił szeregi Juventusu po zdegradowaniu Starej Damy w efekcie afery Calciopoli.
2 czerwca 2008 roku jako trener Interu został przedstawiony geniusz taktyczny, były trener Porto i Chelsea - Jose Mourinho. Massimo Moratti chciał w końcu zdobyć najważniejsze trofeum - UEFA Champions League. Nie szczędził więc pieniędzy na transfery. Do klubu The Special One sprowadził trzech zawodników - Manciniego, Muntariego i Quaresmę. Nerazzurri w pierwszym sezonie pod wodzą Mou zdobyli Supercoppa Italia i czwarty tytuł z rzędu. Jako jeden z nielicznych zespołów Inter osiągnął wyczyn czterech mistrzostw pod rząd. Ostatnie takie wydarzenie udało się Juventusowi ponad 60 lat temu. Najważniejsze udało się jednak w sezonie 2009/2010. W 1/8 Champions League Inter pokonał Chelsea Londyn, potem po emocjonującym, pamiętnym meczu zwyciężył nad Barceloną. W końcu w maju pokonał Bayern Monachium po dwóch trafieniach Il Principe i został klubowym mistrzem Europy.
W tym sezonie Nerazzurri zdobyli tzw. triplettę - Ligę Mistrzów, Scudetto, Puchar Włoch. Dokonując tego wyczynu Inter stał się PIERWSZYM zespołem w historii Włoch, który osiągnął takie wyniki. Wtedy jednak Mou odszedł do Realu Madryt, a Inter zatrudnił na stanowisku trenera Rafę Beniteza. Hiszpan wygrał Superpuchar Włoch, przegrał Superpuchar Europy z Atletico i wygrał Klubowe Mistrzostwa Świata. Od tamtej pory Moratti wiele razy zmieniał szkoleniowców, kolejny raz wykazując się swoją niecierpliwością - Leonardo, Gian Piero Gasperini, Claudio Ranieri, Andrea Stramaccioni... Klub przykryła również wizja marnych wzmocnień. Moratti jednak trakuje sztab jak rodzinę, cieżko mu pożegnać się z "emerytami"-ojcami sukcesu w 2010 roku. Marco Branca, który przeprowadza złe transfery czuje...w sumie to czuł się bezpiecznie. Teraz może to ulec zmianie.
Podsumowując postać Massimo Morattiego, bo to o czasach jego rządów łatwiej nam mówić, był prezydentem, który nigdy nie żałował pieniędzy na dobro swojego ukochanego klubu. Być może często pieniądze te były źle ulokowane lub brakowało szczęścia, ale nigdy nie można mu było zarzucić skąpstwa. Sprowadził do klubu takich mistrzów jak Maicon, Eto'o, Pandev, Sneijder, Milito, Motta, Ronaldo, Vieri, Crespo, Veron... Zawodników można wymieniać długo. Włoscy dziennikarze pokusili się nawet o zrobienie podsumowania najdroższych zawodników kupionych przez Massimo Morattiego. Oto jak prezentuje się taka lista:
Bramkarz: Francesco Toldo (27,5 miliona euro)
Obrońcy: Fabio Cannavaro (23,9 miliona euro) - Walter Samuel (18,7 miliona euro) - Andrea Ranocchia (19,3 miliona euro)
Pomocnicy: Ricardo Quaresma (25,5 miliona euro) - Francisco Javier Farinos (16,9 miliona euro) - Matias Almeyda (22,9 miliona euro) - Francesco Coco (23,4 miliona euro)
Trequartista: Clarence Seedorf (25,4 miliona euro)
Napastnicy: Hernan Crespo (37,3 miliona euro) - Christian Vieri (46,5 miliona euro)
To jasno udowadnia, że Massimo nigdy nie żałował pieniędzy na sprowadzanie gwiazd do swojego zespołu. Być może nie udało się tak jak z Quaresmą czy Coco, być może nie poznano się na talencie Seedorfa, ale prezydent zawsze wierzył w swoje przeczucia i scoutów swojej drużyny. A jak było ze sprzedażą zawodników?
Miejmy nadzieję, że obecny prezydent Erick Thohir również nie będzie nazbyt oszczędzał i kupował zawodników z drugiej półki. Dziennikarze zapowiadają nam top-playera. Czy pokusi się na wstępie o mocny akcent, taki jaki zanotował Massimo? Dowiemy się tego wkrótce. Tymczasem jesteśmy świadkami tego, jak do historii przechodzi pewna epoka. Epoka rządów Morattich w zespole z Mediolanu. Symbol klubu założonego w 1908 roku zapowiada, że z pewnością ciągle będzie blisko. Miejmy nadzieję, że w razie niepowodzenia ma jakiś plan "B" i nie pozwoli, aby tifosim ukochanego zespołu i samemu klubowi stało się coś złego. Tymczasem możemy podziękować Massimo za te wszystkie lata, za transfery - udane i nie udane, za emocje - dobre i złe, za wszystkie mecze - wygrane czy przegrane. Massimo - GRAZIE E FORZA INTER!
Jarosław Janik
Komentarze (8)
Dzięki za wszystkie lata
Grazie Moratti