La Repubblica analizuje burzliwe wydarzenia po meczu Napoli–Inter, w tym słowa Antonio Conte, który nie tylko starł się z Lautaro Martinezem na boisku, ale też po spotkaniu uderzył w Beppe Marottę.
Trener Napoli w rozmowie z DAZN powiedział:
- Rzut karny na Di Lorenzo? Różnica między Napoli a Interem polega na tym, że Inter wysyła do mediów Marottę, inne kluby wysyłają swoich menedżerów, a ja sam przychodzę, by rozmawiać. Wielka drużyna powinna raczej zastanowić się, dlaczego przegrała, zamiast szukać usprawiedliwień. Takie podejście tworzy alibi dla piłkarzy i dla całego środowiska – to szkodliwe. Jako trener nie chciałbym mieć dyrektora, który zachowuje się w ten sposób. Uważam, że prezes nie powinien publicznie komentować decyzji sędziów – to rola ludzi z boiska. Nigdy nie prosiłem moich prezesów, by pełnili wobec mnie rolę ojca. Zawsze potrafiłem się bronić sam. Takie biurowe obrony i usprawiedliwienia są po prostu… niepotrzebne.
Rzymski dziennik zwraca jednak uwagę na istotny szczegół, który podważa wersję Conte.
"W rzeczywistości, w latach spędzonych w Interze, Conte sam często publicznie wzywał kierownictwo klubu do interwencji, prosząc o wsparcie i większe zaangażowanie w obronę zespołu po kontrowersyjnych decyzjach sędziów – pisze La Repubblica.
Według dziennika słowa trenera Napoli mają więc charakter bardziej emocjonalny niż merytoryczny – to reakcja na napiętą końcówkę meczu i gorącą atmosferę na stadionie Maradona.
Komentarze (4)
Mnie jako kibica Interu interesuje postawa sportowa i charakter drużyny. To martwi. Reszta to tylko tematy zastępcze do zapomnienia.