
Sabri Lamouchi, były pomocnik Interu wspomina w wywiadzie dl Il Posticipo czasy, gdy był zawodnikiem Interu. Opowiada w nim m.in. o swoich relacjach z Hectorem Cuperem, a także wyraził swoją opinię na temat Diego Milito.
- Pobyt w Interze to było wspaniałe doświadczenie. Była duża rywalizacja o miejsce w pierwszym składzie, ponieważ kadra składała się z 32 profesjonalistów i wielu piłkarzy było wtedy reprezentantami swoich krajów. Bardzo trudno było znaleźć się w pierwszym składzie. To był trudny okres, ponieważ na ławce nastąpiły trzy zmiany trenerskie. Na początku był Cuper, później przyszedł Zaccheroni, a następnie Mancini.
- Cuper był twardym człowiekiem. Myślę, że on od samego początku nie chciał mnie w Interze. Może właśnie z tego powodu nie rozmawialiśmy ze sobą w trakcie sezonu zbyt często. To był niefortunny rok, ale było to spore doświadczenie. Byli w klubie wielcy zawodnicy tacy jak Zanetti, Canavaro i Vieri. Gra dla takiego klubu jakim jest Inter to zawsze miła sprawa, nawet jeśli nie możesz dla siebie znaleźć miejsca w tak wielkim klubie.
- Pamiętam, że najtrudniejszym momentem w tamtym czasie była zmiana trenera. Po Cuperze przyszedł Zaccheroni. Uderzyła mnie wtedy postawa zespołu, klubu i kibiców, którzy byli blisko zawodników, dzięki swojej pasji.
- Pamiętam Diego Milito z czasów, gdy graliśmy razem w Genoi. Był niezwykłą osobą, pokorną z niesamowitym talentem. Kiedy przechodziłem z Genoi do Olympique Marsylia powiedziałem im, że gdyby zakontraktowali Milito, to strzelałby w każdym sezonie dla nich po 35 goli. On poszedł później do Interu, gdzie zrobił karierę, którą znamy. Diego to porządny człowiek, z wspaniałą rodziną i wielki profesjonalista. Chciałbym go jeszcze raz zobaczyć i mocno uściskać.
Komentarze (0)