
Prezydent Interu Mediolan – Massimo Moratti jest bardzo zadowolony ze zwycięstwa swojej drużyny w Katanii. Włoch wypowiedział się na temat meczu z Sycylijczykami, oraz napastników Serie A.
-Zwycięstwo nad Catanią było naszym obowiązkiem. Podobała mi się praca trenera, zwłaszcza zmiany, których dokonał, a które okazały się kluczowe dla zwycięstwa. Podobała mi się drużyna, chłopcy zagrali z sercem. Co się zmieniło? Na pewno powroty po kontuzjach. Zwycięstwo w KMŚ również nam pomaga, ale najważniejszym czynnikiem, moim zdaniem, jest trener. Jeżeli jest odpowiednia filozofia i technika przygotowań, wyniki są dobre. Teraz musimy powoli, ale konsekwentnie piąć się na szczyt. Sanchez? Nie sądzę, aby udało się go kupić w styczniu. Cavani? To naturalne, iż odczuwa się żal gdy jeden z byłych celów ma taką formę.
Komentarze (14)
@Gihu - różnica była bardzo dobrze widoczna. Zawodnicy starali się szukać zakończenia akcji strzałem na bramkę, tylko im przeciwnik to bardzo utrudniał. Widać było zaangażowanie w grę przez cały mecz nie tylko 15 minut. Obie drużyny na początku zagrały bardzo asekuracyjnie i było nudnawo, a na dodatek Cuchu źle wszedł w rytm i pierwsza połowa w jego wykonaniu to popis strat piłki. Chivu podobnie tylko on tak już cały czas gra. Inter i Catania zagrały bardzo dobrze i w pełni realizowały swoje założenia taktyczne. Takie mecze nie są piękne ale trudne i ważne. A wywalczone w takich warunkach 3 pkt. cieszą podwójnie!
<br />
Co do Sancheza lub/i Cavaniego powinni ściągnąć kogoś na te pozycje i myślę że oni by załatali te małą dziurę na lewej stronie
<br />
Szkoda, że Sanchez jest tak trudny do wyrwania, bo myśle, że przydałby się w aktualnej sytuacji, zwłasza, że Pandev rzadko wnosi coś do gry, a Milito zgubił forme na którymś z kontynentów i odnaleźć jej nie może. Jedynie o Eto'o jestem spokojny, on powinien się po tej "wymuszonej" przerwie rozkręcać z meczu na mecz. Co do Cavaniego to chyba mało kto spodziewał się, ze tak gość będzie wymiatał, ja szczerze się przyznaje, że jak czytałem w nim w Interze to nie popadałem w euforie, bo w Palermo nie grał nic nadzwyczajnego