
[hide]Na początku dał się poznać jako wielki zwycięzca – człowiek, który gwarantuje trofea. Z podziwem patrzyłem, gdy przy akompaniamencie gwizdów publiczności z Old Trafford biegał z radości od chorągiewki do ławki rezerwowych, świętując awans Porto do finału Ligi Mistrzów. Zwycięstwo w tych rozgrywkach zapewniło mu pracę na Stamford Bridge. W Londynie na pierwszej konferencji prasowej Mourinho wypowiedział coś w rodzaju tezy, którą udowadnia do dnia dzisiejszego: ‘I’m The Special One’. Po dwóch mistrzostwach z Chelsea przyszły jednak niepowodzenia w Champions Leauge, zarówno z londyńczykami ,jak i z Interem. To sprawiło, że magia Portugalczyka chyba nieco osłabła mimo, że Inter zdobył kolejne scudetto. Nadal twierdzę, że nawet w razie ponownego niepowodzenia w europejskich pucharach nie wolno zwalniać Jose Mourinho.
Po pierwsze, to znakomity trener, co udowodnił już zresztą nie raz. Wzbudza niesamowity autorytet u piłkarzy, bez trudności potrafi do nich ‘trafić’. To nie przypadek, że Jose nie ma problemów w kontaktach z największymi piłkarskimi ‘awanturnikami’ : Marco Materazzim, Antonio Cassano, czy wcześniej ze Zlatanem Ibrahimovicem. Każdy z tych zawodników wypowiada się o trenerze z wielkim szacunkiem. Wpływ na to ma bez wątpienia fakt, że Mourinho to mistrz autokreacji. Jeśli chodzi o kwestię własnego wizerunku, The Special One’ nie ma sobie równych nie tylko na Półwyspie Apenińskim.
Ponadto imponuje mi fakt, że Jose nigdy ‘nie pęka’. Nasz bohater podkreśla zawsze, iż wszystko robi dla dobra swoich podopiecznych, choć oczywiście sam również zyskuje przez swoje kontrowersyjne zachowania. Na Stamford Bridge do dziś wspomina się sytuację, gdy zespół przyleciał na lotnisko w Barcelonie przy okazji meczu z ‘Dumą Katalonii’. Oczywiście pierwszy pokład opuścił Mourinho, który spokojnie wysłuchał wyzwisk hiszpańskiego tłumu. Później oczywiście nie omieszkano dodać, że tym samym Portugalczyk chciał pomóc swoim piłkarzom i skupił nienawiść fanów Barcy na sobie. Pewnie nie poznamy do końca wszystkich aspektów, jakimi kierował się trener robiąc coś takiego. Potwierdziło to jednak znaną już w środowisku piłkarskim prawdę : Mourinho to prawdziwy „kozak”, a przy tym mistrz gierek psychologicznych. Choć często obraża kolegów po fachu, dziennikarzy ,czy zawodników, jego samego bardzo ciężko naprawdę urazić. Jeśli chodzi więc o psychikę, też ciężko znaleźć równych trenerowi.
Główny zarzut kierowany pod adresem Mourinho to oczywiście słabe rezultaty w Champions League i mizerny styl prezentowany również w Serie A. Co do stylu, faktycznie można się nie co przyczepić (nie chcę przecież w żadnym wypadku idealizować Jose), bo Inter często gra bezbarwnie. Paradoksalnie Mourinho bronią tu wyniki, przynajmniej na krajowym podwórku. W poprzednim sezonie zdobył mistrzostwo, zaś w tym jak dotąd mediolańczycy prowadzą w tabeli. O Lidze Mistrzów nie ma co wspominać, bo wydaje mi się, że żaden z trenerów nie jest w stanie osiągnąć dużo więcej. Pewnie można było lepiej zaprezentować chociażby w dwumeczu z Barceloną, jednak nie oszukujmy się : Inter Mediolan nie ma na tyle mocnej kadry, aby udanie rywalizować z klubami, które wiodą prym na europejskich salonach. Jeśli jednak miałby zdarzyć się cud, może doprowadzić do niego właśnie Mourinho.
Poza tym wszystkim musimy pamiętać, że Jose ubarwia znacznie całe rozgrywki Serie A i w pewien sposób ( dla niektórych nieodpowiedni) promuje Inter. To jasne, że dla fanów ekipy z San Siro liczy się na pierwszym miejscu dobro drużyny i wyniki. Bywają jednak dni, gdy z zaciekawieniem odwiedzamy stronę fcinter.pl, aby przekonać się, czym tym razem zszokował wszystkich Mourinho. Śmieszy mnie trochę bojkot dziennikarzy, ale również wcześniejszy protest samego trenera, który nie rozmawiał z mediami. Nie da się przecież ukryć, że (używając biologicznego terminu ) ‘The Special One’ i dziennikarze żyją w symbiozie. Świat włoskich żurnalistów wręcz zawaliłby się bez trenera Interu i na odwrót.
W świecie futbolowym mówi się, że Jose można kochać albo nienawidzić. Mi zdecydowanie bliżej do tego pierwszego. Myślę, że większość kibiców i piłkarzy Interu stoi za Portugalczykiem murem. Argumentem koronnym w dyskusji na temat przyszłości ‘The Special One’ zdają się być słowa samego Mourinho, które są również jego trenerskim mottem: „Nie jestem najlepszy, ale nie znam lepszego od siebie”[hide]
Komentarze (9)