
Talentu Brazylijczykowi mogliby pozazdrościć niemal wszyscy piłkarze na świecie, nawet największe gwiazdy. Przy 189 centymetrach wzrostu posiadał imponującą dynamikę, technikę i przede wszystkim siłę fizyczną. Jego łatwość zdobywania goli była wręcz znakomita. Niestety, pomimo że ma dopiero 27 lat o tych cechach można już mówić w czasie przeszłym.[hide]
Jednak jak to wyglądało od początku...
Do roku 2001 występował w Brazylijskim Flamengo Rio de Janeiro. Nieprzeciętne umiejętności piłkarskie Adriano szybko wypatrzył Inter Mediolan, który bez zastanowienia kupił go. Miał on okazję nieoficjalnie zadebiutować w towarzyskim meczu z Realem Madryt, w którym spisał się znakomicie i strzelił pięknego gola. W podstawowym składzie Interu jednak nie było dla niego miejsca i po roku został wypożyczony do Fiorentiny. Tam stał się kluczowym graczem a kibice "Fiołków" go uwielbiali. W kolejnym sezonie reprezentował barwy Parmy, w której spisywał się nawet lepiej niż we Florencji, dlatego też Inter zdecydował się kupić Brazylijczyka z powrotem w 2004 roku. Został on królem strzelców i najlepszym zawodnikiem Copa America w 2004 roku oraz królem strzelców Pucharu Konfederacji rok wcześniej. W roku 2005 został nominowany do nagrody Złotej Piłki przyznawanej przez francuskie czasopismo "France Football". Adriano miał wtedy dopiero 22 lata. Nagrody nie otrzymał, jednak samo wyróżnienie w tak młodym wieku jest bardzo imponujące. W kolejnym sezonie grał znakomicie...do czasu dość poważnej kontuzji. Pomimo że nie zdołał się do końca wyleczyć, to trener Interu, Roberto Mancini postanowił wystawić Adriano w pierwszym składzie na bardzo ważny mecz z Milanem w Lidze Mistrzów. Po jakimś czasie kontuzja Brazylijczyka odnowiła się i szybko musiał opuścić murawę. Po jakimś czasie jednak udało mu się ją do końca wyleczyć i reszta sezonu była dla niego jak najbardziej udana. W letnim oknie transferowym Chelsea Londyn złożyła zespołowi z Mediolanu ogromną sumę za Adriano - 100mln €. Gdyby transfer doszedł do skutku, to "Imperatore" byłby najdroższym piłkarzem w historii. Władze Interu jednak odrzuciły kolosalną ofertę Londyńczyków i Adriano pozostał na San Siro.
Sezon 2005/2006 okazał się niezwykle ważnym w karierze Brazylijczyka. Niestety w złym znaczeniu...Od września Adriano spisywał się bardzo źle, kibice przecierali oczy ze zdumienia zastanawiając się, gdzie jest wielki piłkarz z poprzednich lat. Kiedy wydawało się, że znakomitym występem z Fiorentiną przełamał się, przyszedł mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Ajaxem Amsterdam. Adriano zagrał w nim słabo, między innymi nie trafiając do siatki z rzutu karnego i marnując fantastyczną okazję w końcówce meczu. Zaczął się dramat Imperatora. Sezon się skończył, jednak wszyscy w klubie wierzyli, że Adriano się przebudzi. Kolejny sezon jednak rozpoczął nie lepiej niż poprzedni. Grał on słabo, raz na jakiś czas miał przebłysk i wykonał ciekawą akcję. To jednak był za mało. W środku sezonu jednak zaczął wracać do formy...przynajmniej tak się wydawało. Po bramce z Atalantą Bergamo, w kolejnych spotkaniach strzelał niemal jak na zawołanie. Wystawienie go w składzie było prawie gwarancją strzelenia co najmniej jednej bramki. Nie trwało to jednak zbyt długo i po kilku spotkaniach znów zaczął grać słabo. Przed kolejnym sezonem obiecywał wszystkim, że wróci do formy. Tak się jednak nie stało i po pół roku Inter zdecydował się wypożyczyć Adriano do brazylijskiego São Paulo FC. Tam spisywał się znakomicie, strzelał gola za golem i szybko stał się gwiazdą zespołu. Latem wrócił do Interu a kibice Nerazzurich mieli wielkie nadzieje związane z Brazylijczykiem. Jego sytuacja stała się jeszcze lepsza, gdyż trenerem drużyny z Mediolanu został słynny Jose Mourinho. Wydawało się, że taki człowiek pomoże Adriano wrócić na szczyt. Wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie. Imperatore znowu zaczął grać na wysokim poziomie, w mediach grzmiało, że forma Brazylijczyka wraca na właściwą drogę. Jeszcze więcej powodów do zadowolenia można było mieć tuż po początku roku 2009. Adriano grał naprawdę świetnie, a szczególnie zachwycił wszystkich w Derbach Mediolanu, w których strzelił jedną z bramek. Zaczęto pisać, że powrócił wielki Imperatore. Te zachwyty trwały jednak krótko, gdyż po jednym z wyjazdów na mecz reprezentacji Brazylii...postanowił zostać w swojej ojczyźnie na dłużej. Wszystkich to zirytowało, gdyż nie był to jego pierwszy taki wybryk w sezonie. Za pierwszym razem wrócił jednak z jednodniowym opóźnieniem, zrzucając winę na Inter, który rzekomo nie zarezerwował dla niego biletu na samolot powrotny. Drugim razem jednak skończyło się zdecydowanie gorzej. Po kilku dniach milczenia Adriano wypowiedział się publicznie ogłaszając tymczasowe zakończenie kariery. Reakcja Interu nie mogła być inna - Nerazzurri szybko zdecydowali się rozwiązać kontrakt z Brazylijczykiem i to wydaje się już przesądzone. Zapowiedział to nawet zawsze stojący murem za piłkarzem Massimo Moratti.
Tak właśnie zakończyła się przygoda Adriano Leite Ribeiro z Interem Mediolan. Trwała ona łącznie 5 lat. Z pewnością wiele osób jest bardzo zawiedzionych przebiegiem kariery Brazylijczyka, jednak to on wybrał taką, a nie inną drogę. Wszyscy kibice Interu z pewnością życzą mu aby w życiu potoczyło mu się jak najlepiej. Arrivederci Adriano
Komentarze (47)