
Były skrzydłowy Interu Mediolan, Andy van der Meyde udzielił emocjonalnego wywiadu dla Kees Jansmy podczas programu Voetabal International. Holender karierę w drużynie Nerazzurrich rozpoczął w 2003 roku, po czym przeniósł się do Evertonu.
- Nie mogłem skupić się na grze, nie czułem radości z gry. Nie chciałem już więcej grać. Miałem kontrakt, ale także poważnie chore dziecko w szpitalu. I to było dla mnie ważniejsze niż futbol.
- Ludzie mówią, że jeśli masz dużo pieniędzy to nie powinieneś narzekać, ale naprawdę myślałem wtedy o samobójstwie. I to było dopiero co po podpisaniu milionowego kontraktu z Evertonem. Za pierwszym razem jak patrzyłeś na wypłatę to myślałeś - WOW, to kupa pieniędzy! Ale jeśli nie grasz i widzisz innych, którzy cieszą się sobą to naprawdę czujesz się jak gówno.
- Musiałem być przykładem dla wielu ludzi, szczególnie dla mojej rodziny. Nie możesz o tym porozmawiać z nikim, to świat "macho". Dlatego zacząłem szukać wyjścia, ucieczki z tej rzeczywistości. W ten sposób zostajesz naznaczony. Byłem postrzegany jako pijak i to była moja wina. Rzuciłem wszystko, ale miałem ku temu powody. Nie zrobiłem tego "od tak".
- Byłem złym ojcem i porzuciłem swoją żonę i dziecko. Wielu ludzi nie wie, że było to spowodowane moim złym stanem, miałem wiele problemów.
Obecnie van der Meyde jest w dużo lepszym stanie psychicznym i zamknął swój czarny okres.
- Kocham życie i jestem szczęśliwy z tego, co mam. Dlatego jestem zawsze zadowolony. Życie jest teraz zabawą, ale pamiętam też tą drugą stronę. Dlatego zawsze się uśmiecham.
41-letni Holender do Evertonu przeniósł się w 2005 roku i to tam jego kariera ostatecznie się załamała.
Komentarze (4)