Dziesiąta kolejka Serie A w wykonaniu Interu zakończyła się zwycięstwem, wywalczonym w doliczonym czasie gry. Oto słowa Cristiana Chivu po zakończeniu spotkania:
- Zwycięża się także w taki sposób. Trzeba zaakceptować fakt, że mierzyliśmy się z bardzo groźnym, dobrze zorganizowanym zespołem, który w niektórych momentach meczu sprawił nam trudności, ale potrafiliśmy cierpieć i wytrzymać. Takie spotkania częściej się przegrywa niż wygrywa, a kiedy strzelasz gola w ostatnich minutach, masz pełne prawo się cieszyć, bo walczyłeś do końca, mając świadomość, że mogło skończyć się gorzej.
- Akcja bramkowa Zielińskiego? Gdyby się nie udało, to mogło być 1:0 dla nich, bo przy swojej szybkości mogliby ruszyć z kontrą. Ale przy jakości, jaką mają nasi zawodnicy, warto próbować takich rozwiązań - to zasługa Angelo (Palombo) i całego zespołu, który zawsze stara się wprowadzać coś nowego. A jeśli masz piłkarzy takich jak Çalhanoğlu i Zieliński, o tak dużych umiejętnościach technicznych, trzeba próbować. Wszystkim należą się brawa.
- Dobrze weszliśmy w mecz, szybko go otworzyliśmy, ale nie udało się go zamknąć - również dzięki klasie przeciwnika. Po objęciu prowadzenia staraliśmy się ich wyciągnąć wyżej, żeby ograniczyć ryzyko kontrataków, bo wiemy, że szybkie przejścia to ich największy atut. W drugiej połowie daliśmy się wciągnąć w ich styl gry - dużo pojedynków, drugich piłek - i nie stworzyliśmy wielu okazji, ale duch i nastawienie drużyny pozostały takie same.
- Potrzeba było trochę szczęścia, ale też odwagi, żeby wrzucić tę piłkę w końcówce. Chłopcy ciężko pracują, są świadomi swojej wartości. To nigdy nie jest łatwe, gdy rozgrywasz wiele meczów wyjazdowych to czasem brakuje energii. Ale zwycięstwo w ostatnich minutach pokazuje charakter i wartość drużyny, nawet jeśli nie gra się szczególnie efektownie - liczy się, że potrafisz dopchnąć do końca i dowieźć wygraną.
Lautaro? Nie strzela od tygodnia, bo przecież w Brukseli trafił. Jeśli chodzi o zaangażowanie i przywództwo, jest wzorem dla wszystkich. Nie twórzmy „sprawy Lautaro”, bo żadnej nie ma. Strzelił w Brukseli, miał dziś swoje sytuacje, a dla mnie liczy się to, że jest liderem. Brak gola przez tydzień to żaden dramat.
Komentarze (2)