
Dwa dni przed pierwszym meczem podczas Klubowych Mistrzostw Świata napastnik Interu Mediolan - Samuel Eto’o - udzielił wywiadu dziennikarzom strony fifa.com. Kameruńczyk opowiadał o minionym sezonie, aktualnej sytuacji Nerazzurrich a także o źródłach swojej niekończącej się chęci wygrywania.
Czekacie z niecierpliwością na debiut w KMŚ?
Myślimy o tym turnieju od dnia, w którym wygraliśmy Ligę Mistrzów. Czujemy presję, ale jest ona pozytywna, ponieważ to fantastyczne uczucie uczestniczyć w tak ważnych rozgrywkach, jak KMŚ. Teraz musimy skupić się na tym, aby dobrze w nich wypaść. Jak na razie wszystko jest w porządku, jesteśmy dobrze zorganizowani i nie możemy się doczekać momentu, kiedy wyjdziemy na boisko.
To będzie dla Ciebie trzeci turniej mistrzowski w tym roku, po styczniowym Pucharze Narodów Afryki oraz Mistrzostwach Świata. Jak sobie z tym radzisz?
To zawsze są miłe wyzwania, zarówno z klubem, jak i reprezentacją. Mistrzostwa są zawsze okazją do zapisania kart historii. Ja i moi koledzy mamy okazję wpisać się do historii Interu i zrobimy wszystko, aby tak się stało. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której po zakończeniu turnieju będziemy czegokolwiek żałować.
Inter zdobywał Puchar Interkontynentalny w latach 1964 i 1965: co oznaczałby dla tego klubu trzeci tytuł mistrzów Świata, po zwycięstwie w Europie?
To jeszcze ważniejszy cel. Ten klub ma wielką historię i zdołał wywalczyć mnóstwo trofeów. Inter musi jednak zdobywać kolejne puchary, ponieważ nie ma ich jeszcze wystarczająco dużo w porównaniu z wielkością tego klubu. Aktualna drużyna ma wielką szansę nawiązać do sukcesów sprzed lat i dać jeszcze więcej klubowi.
[hide]
Ten turniej jest również okazją do ucieczki od presji, jaka towarzyszy Wam we Włoszech, a także od Twojej dyskwalifikacji?
Nie sądzę. Jesteśmy bardzo spokojni, zarówno jeśli chodzi o wyniki klubu, jak i moją sytuację. Otrzymałem karę trzech meczów dyskwalifikacji, ponieważ okazałem brak szacunku wobec reguł dyscyplinarnych dotyczących wszystkich piłkarzy, ale jestem spokojny, ponieważ wiem, że to już się nigdy więcej nie powtórzy. Jeżeli chodzi o drużynę, to napotkaliśmy pewne problemy, ale wynikało to z wielu kontuzji w zespole. Teraz sytuacja wygląda dużo lepiej, praktycznie wszyscy zawodnicy są już do dyspozycji trenera. Jesteśmy przekonani, że będąc w komplecie wrócimy na nasz optymalny poziom i ponownie zaczniemy notować dobre wyniki.
Inter z ubiegłego sezonu sprawiał wrażenie niezwyciężonego. Czy porażki z pierwszej części nowego sezonu poddają w wątpliwość Wasze wcześniejsze zwycięstwa?
Nawet jeśli w ubiegłym sezonie wygraliśmy wszystko, na boisku nigdy nie było widać najlepszej drużyny na świecie. Od początku nowych rozgrywek wiedzieliśmy, że będziemy musieli bronić wszystkich trofeów zdobytych przed rokiem: to bardzo trudne zadanie. Kontuzje w zespole stworzyły nam wiele problemów, nie mogliśmy rozegrać dwóch meczów z rzędu tym samym składem, musieliśmy dostosować się do zaistniałej sytuacji. Niezależnie od tego, co się wydarzyło, nadal nie straciliśmy szans na kolejne tytuły. W Serie A mamy sporą stratę do czołówki, ale nadal wszystko jest możliwe. Sami doświadczyliśmy podobnej sytuacji w ubiegłym sezonie, kiedy mieliśmy dziesięć punktów przewagi nad naszymi rywalami, a mimo to musieliśmy do ostatniego meczu walczyć o scudetto. Natomiast w Champions League celem było przede wszystkim wyjście z grupy. Teraz rozgrywki wejdą na inny poziom i potrzebna nam będzie większa koncentracja. Wiemy, że kibice oczekują od nas wszystkiego, co najlepsze i wiemy, że możemy spełnić ich oczekiwania.
Awans z drugiego miejsca czyni walkę o Ligę Mistrzów trudniejszą?
Trzeba szanować przeciwników, jakich przydzieli nam los, jednak sportowiec nie ma prawa się bać. Uważam, że to zespoły, które wywalczyły pierwsze miejsca w swoich grupach powinny odczuwać strach przed wylosowaniem Interu. Doświadczenie jest po naszej stronie. W ubiegłym roku nie należeliśmy do faworytów, a mimo to pokonaliśmy drużyny, które były od nas lepsze. Zrobiliśmy to, ponieważ po prostu w to wierzyliśmy. Graliśmy na naszym najwyższym poziomie wierząc w siebie w każdym momencie. I to właśnie z tym duchem musimy przystąpić do wszystkich rozgrywek, które mamy przed sobą. Mówi się, że porażki wiele uczą. My nauczyliśmy się wiele także dzięki zwycięstwom.
Wygrywałeś Ligę Mistrzów z Barceloną i Interem, ale nigdy nie miałeś okazji zagrać w KMŚ. W 2006 roku byłeś kontuzjowany, natomiast w 2009 latem przeniosłeś się właśnie do Interu. Udział w tych rozgrywkach w 2010 roku jest dla Ciebie mała zemstą?
Ależ uczestniczyłem już w tych rozgrywkach w barwach Realu Madryt, kiedy byłem bardzo młody i nawet zdobyliśmy to trofeum! (w 1998 roku, przyp.red.). Niestety nie dane mi było zagrać z Barceloną, ale nie odczuwam z tego powodu chęci zemsty. Zdaję sobie sprawę z szansy zagrania w tym turnieju z Interem i ciężko pracuję nad tym, aby osiągnąć swoją najwyższą dyspozycję. Mam nadzieję, że moje wsparcie dane kolegom pozwoli nam osiągać zwycięstwa, o których wszyscy marzymy, najpierw w półfinale, a później w finale.
W półfinale zmierzycie się z koreańskim Seongnam. W jaki sposób przygotowujecie się do tego meczu?
Wiemy, że nie będzie to łatwe spotkanie, głównie dlatego, że przystąpimy do niego z pozycji faworytów do zwycięstwa. Szanujemy naszych rywali. Zdążyliśmy już ich poznać. Niezależnie jednak od przeciwnika musimy koncentrować się przede wszystkim na sobie. Jeśli pokażemy nasze najlepsze oblicze, ciężko będzie nas pokonać.
Jako Kameruńczyk zapewne ze szczególną uwagą śledzisz poczynania reprezentanta Afryki – Mazembe?
Tak, obserwuję ich od momentu, kiedy przylecieliśmy do Abu Dhabi. Ich mecz jeszcze trwał, kiedy wraz z kolegami z Afryki zaczęliśmy ich dopingować mając nadzieję, że wygrają i sprawili mi wielką przyjemność ostatecznie zwyciężając w swoim pojedynku. Z wielką dumą reprezentują Afrykę i serdecznie im gratuluję. Mam nadzieję, że dotrą do finału, ale jeżeli przyjdzie im się mierzyć z Interem, potraktuję ich, jak każdego innego rywala.
Komu z trójki Iniesta, Xavi i Messi przyznałbyś Złotą Piłkę?
Wszyscy trzej zawodnicy w równym stopniu zasłużyli na tę nagrodę, dlatego trzeba będzie nieco zmienić zasady i przyznać ją całej trójce…(śmieje się).
A co powiesz na temat afrykańskiej Złotej Piłki? Tam wśród nominowanych jest także Samuel Eto’o…
Przede wszystkim skupiam się na mojej pracy i staram się z roku na rok grać jeszcze lepiej. Nigdy nie jestem z siebie zadowolony i zawsze staram się coś poprawić. Jeśli wygram w tym roku, będzie to miało dla mnie takie samo znaczenie, jak w trzech poprzednich przypadkach, kiedy zdobywałem tę nagrodę. Z tym jednak wyjątkiem, że im bardziej zbliżam się końca kariery, tym wartość tego wyróżnienia rośnie. Z biegiem lat cały czas pracuję, aby jak najdłużej pozostać na najwyższym poziomie, ale jednocześnie zastanawiam się, czy zdobywanie tego typu wyróżnień jest nadal możliwe. Moja motywacja wynika z pragnienia odnoszenia kolejnych zwycięstw. Za kilka lat, kiedy nie będę już miał możliwości wyjścia na boisko i powiedzenia „dzisiaj chcę wygrać”, bardzo będę za tym tęsknił. Wówczas nie pozostanie mi nic więcej, jak tylko wspomnienia, które będę mógł opowiadać moim dzieciom. Na przykład pewnego dnia będę mógł im opowiedzieć: „W 2010 roku byłem w Abu Dhabi, gdzie z Interem wygraliśmy Klubowe Mistrzostwo Świata…”.
Komentarze (4)