
Gennaro Gattuso udzielił wywiadu po wczorajszym półfinałowym starciu z Interem, dziennikarzowi telewizji RAI. Oto co miał do powiedzenia m.in. o zakończeniowym spotkaniu i nadchodzącym finale, trener Napoli:
- Staniemy w finale naprzeciwko Juventusowi, który jest przyzwyczajony do wygrywania. Mają mentalność wielkich mistrzów, więc możemy z nimi walczyć i zabrać głos. Wiemy, że przywiezienie do domu tego pucharu, będzie wymagało od nas zagrania wielkiego spotkania w finale.
- Chcę podziękować całemu światu piłkarskiemu, ponieważ wszyscy byli bardzo blisko mnie i mojej rodziny. To było trudne. Dedykuje to zwycięstwo mojej rodzinie, rodzicom oraz mojej siostrze. Wszyscy ją bardzo kochaliśmy, to była dla nas wielka strata.
- Lubię być dobry i szczery w relacjach ze wszystkimi moimi piłkarzami. Musiałem dokonać wyborów na koniec dnia, ale z pewnością możliwość dokonania pięciu zmian jest korzystna dla drużyny, o takiej sile na ławce rezerwowych.
- Jesteśmy drużyną z dużą jakością. Staraliśmy się być jeszcze bardziej agresywni i atakować pressingiem, ale wciąż nad tym pracujemy i nie mamy jeszcze w tym automatyzmu. Kiedy sami znajdziemy się pod pressingiem, wiemy jak się z niego wydostać.
- Straciliśmy głupią bramkę, ale to nie była wina Ospiny, ale błąd całej drużyny, która źle się ustawiła podczas rogu. Po ponad 90 dniach, zaczęliśmy coś od momentu, w którym zakończyliśmy.
- Zespół wierzy w to co robi, pracujemy ciężko na przestrzeni tygodnia i ci chłopcy dają z siebie wszystko. Myślę, że poziom jakości naszego zespołu jest bardzo wysoki, i jeśli uda nam się atakować i bronić z pokorą, to jesteśmy w stanie osiągać wspaniałe rzeczy.
- Moja umowa? Na szczęście, nie interesują mnie już pieniądze. Zależy mi już tylko na szacunku tych, z którymi pracuję. Kontrakty mają dla mnie niewielkie znaczenie, ponieważ wiem, że mogę stracić nad sobą panowanie i po prostu mogę odejść. Muszę popracować nad sobą w tym aspekcie.
- Po 90 dniach przestoju nie było łatwo wrócić, wszystko było dziwne w tym doświadczeniu. Kiedy wróciliśmy do treningów, najpierw indywidualnego, później do pracy w małych grupach z utrzymaniem bezpiecznego dystansu społecznego, trafiły się kontuzje mięśniowe, to były treningi jak po końcu świata.
- Straciliśmy tysiące ludzi, świat się zmienił, nawet przychodząc na stadion w maskach, zachowując bezpieczny dystans wszytko wygląda inaczej. Jednak nic nie może równać się z tym, ilu straciliśmy ludzi.
Komentarze (1)