Inter rozegrał dwie całkiem różne połowy, ale podopiecznym Antonio Conte udało się ostatecznie pokonać na własnym stadionie bardzo słabą Sampdorię i utrzymują dystans punktowy nad rozpędzoną Atalantą.
Początek spotkania od razu zwiastował huraganowe ataki w wykonaniu Nerazzurrich. Już w 2. minucie bliski wpisania się na listę strzelców był, bardzo aktywny od początku, Christian Eriksen. Duńczyk umieścił piłkę w siatce bramki Emila Audero, jednak chwilę później sędzie odgwizdał spalonego w tej sytuacji. Na bramkę Interu nie trzeba było jednak długo czekać. W 10. minucie oglądaliśmy prawdziwy popis czarno-niebieskich - wszystko zaczęło się od fantastycznej piętki Lautaro do Lukaku, Belg zagrał krótkim podaniem do Eriksena, a Duńczyk odwdzięczył się tym samym i ostatecznie to Romelu Lukaku - z bardzo bliskiej odległości - pokonał bramkarza przyjezdnych. Dominacja gospodarzy była ogromna, jeden gol nie zadowolił graczy Conte i nękali oni obronę przeciwnika kolejnym ofensywnymi akcjami. W 13. minucie z pięciu metrów do bramki nie trafił Antonio Candreva. W następnych minutach tempo meczu nieco spadło, a pierwszą żółtą kartkę - za atak nakładką - w tym spotkaniu obejrzał piłkarz Sampdorii - Bertolacci. Przed przerwą oglądaliśmy jeszcze obiecujący strzał Candrevy ze znacznej odległości oraz fantastyczną akcję bramkową Interu na 2-0. Ciężko stwierdzić, które rozegranie było ładniejsze. Szansę na drugie trafienie otworzył Antonio Candreva, który zagrał celnym podaniem do Lukaku, ten - dzięki świetnemu przeglądowi pola - wyłożył futbolówkę do Lautaro Martineza i Argentyńczykowi nie pozostało nic innego, tylko wpakować piłkę do siatki i zamknąć usta krytykom.
Druga część spotkania rozpoczęła się od żółtej kartki dla strzelca drugiej bramki. Chwilę później Romelu Lukaku zmarnował doskonałą okazję na strzelenie trzeciego gola dla Interu i tym samym "zamknięcie" meczu w Mediolanie. Zamiast tego Sampdoria skorzystała z chwilowego chaosu w polu karnym przeciwnika i Morten Thorsby pokonał Samira Handanovicia. Inter w swoim stylu musiał przez dalszą część spotkania drżeć o wynik. Zmiany w tym meczu rozpoczął Claudio Ranieri, który w 69. minucie posłał do gry dwóch "świeżych" piłkarzy. Conte nie pozostał mu dłużny i również przeprowadził podwójną roszadę. Na placu pojawili się dwaj wahadłowi - Moses i Biraghi. Christian Eriksen po jednym z rzutów rożnych spróbował zaskoczyć Audero podobnie, jak zrobił to w meczu z Napoli w Pucharze Włoch, jednak bramkarz Sampdorii był czujny i nie dał się pokonać niesygnalizowanym strzałem Duńczyka z rogu pola karnego. Ostatnie dwie zmiany w Interze to wejście Borjy Valero oraz Alexisa Sancheza. Ten pierwszy mógł napytać biedy swojemu zespołowi, kiedy w końcówce faulował przeciwnika blisko a pola karnego. Na szczęście, na posterunku był nieoceniony Samir Handanović i świetnie wybronił strzał przeciwnika.
Niestety, po wznowieniu rozgrywek Inter popełnia ten sam błąd i w drugiej połowie oddaje pole gry oraz inicjatywę przeciwnikowi. Dzisiaj - na szczęście - była to słabiutka w tej kampanii Sampdoria. Mocniejsi przeciwnicy, mogą ten błąd wykorzystać.
INTER (3-4-1-2): 1 Handanovic; 37 Skriniar, 6 de Vrij, 95 Bastoni; 87 Candreva, 5 Gagliardini, 23 Barella, 15 Young; 24 Eriksen; 9 Lukaku, 10 Lautaro
SAMPDORIA (4-4-1-1): 1 Audero, 24 Bereszyński, 15 Colley, 34 Yoshida, 29 Murru; 18 Thorsby, 7 Linetty, 91 Bertolacci, 14 Jankto; 11 Ramirez; 17 La Gumina
Komentarze (42)