
Inter pokonał na własnym stadionie tragiczne w tej kampanii Torino. Kibice Nerazzurrich są jednak daleko od euforii, a nawet od jakiejkolwiek radości, jednak trzeba przyznać, że dzisiejszy rezultat - a konkretniej niektóre fragmenty meczu - dają chociaż cień satysfakcji.
Piłkarze Conte wyszli na murawę wyraźnie zmotywowani i pomimo klasycznych dla Interu luk w składzie, od pierwszych sekund spotkania wyrażali chęć zdobycia trzech punktów. Czarno-niebiescy napierali jednak na próżno na swojego przeciwnika, ponieważ podopieczni Moreno Longo nawet nie zamierzali udawać, że chcą tego wieczora grać w piłkę. Granata od początku była cofnięta bardzo głęboko całym zespołem. Na domiar złego graczy z Mediolanu w 17. minucie karygodny błąd popełnił - wydawałoby się - najpewniejszy punkt zespołu, Samir Handanović. Słoweniec w niewytłumaczalny sposób sparował piłkę wybitą po rzucie rożnym wprost pod nogi Andrei Bellottiego. Najlepszy piłkarz i strzelec Torino wpakował piłkę do pustej bramki i tym samym otworzył wynik tego spotkania. Niewiele więcej działo się w pierwszych 45 minutach, chociaż to Inter pozostawił zdecydowanie lepsze wrażenie.
Druga połowa rozpoczęła się od trzęsienia ziemi na połowie Byków. Podopieczni Conte, tym razem, nie zamierzali odpuścić swoim rywalom i już w 49. minucie, dobrym strzałem z woleja, Ashley Young pokonał Salvatore Sirigu. Inter nawet na chwilę nie zdejmował nogi z gazu i zaledwie dwie minuty później - po fantastycznej akcji - Diego Godin dał swojemu zespołowi prowadzenie po strzale głową. Kolejna część spotkania obfitowała w wiele groźnych sytuacji po obu stronach. Wciąż jednak to Inter wydawał się faworytem do zgarnięcia trzech punktów. W 61. minucie na tablicy wyników było już 3-1. Wreszcie przełamał się Lautaro Martinez, któremu, po strzale zza pola karnego, wyraźnie pomógł rykoszet od jednego z obrońców Torino. Sirigu był zdezorientowany i praktycznie nie miał szans na skuteczną interwencję. Rezultat nie zmienił się już do końca spotkania.
Na pochwałę zasługuje zdecydowanie Alexis Sanchez, który po raz kolejny udowodnił, że wciąż jest bardzo wartościowym elementem na boisku. Chilijczyk rozegrał świetny mecz i pewnie zobaczymy go jeszcze wiele razy w akcji w tym sezonie (miejmy nadzieję, że również w przyszłym).
Inter ponownie znalazł się na pozycji wicelidera, jednak łatwy terminarz powoli dobiega końca. Za chwilę mecze z wysoko notowanymi rywalami i będzie to idealny test, aby ekipa Antonio Conte odpowiedziała na słowa krytyki i pokazała charakter.
Inter (3-4-1-2): Handanović; Godin, de Vrij, Bastoni; D’Ambrosio, Gagliardini, Brozović, Young; Valero; Sanchez, Lautaro
Torino (3-5-2): Sirigu; Izzo, N’Koulou, Bremer; De Silvestri, Rincon, Meité, Ansaldi, Aina; Verdi, Belotti
Komentarze (38)
Naprawdę nie rozumiem o o tu biega... Skoro i tak szansę na mistrza mamy tylko matematyczne. A nie ma róźnicy między 2 a 4 miejscem... A dlaczego w takim przypadku Eriksen nie gra... Skoro ma być jednym z naszych gwiazd/czołowych graczy.
Dajcie mu pograć 5-7 meczów i wtedy ocenimy jego walory. A tak gra w kratkę jak jakiś zapchajdziura
Byle tylko Conte zaczął robić zmiany najpóźniej w 60. minucie, a nie jak dotychczas w 80.
D’Ambrosio, Gagliardini, Brozović, Young; Valero;
4 -0 inaczej nie widze, tyle polotu i techniki w pomocy, to musi się udać .