
Przed nami najważniejszy mecz piłkarskiego sezonu w Europie. Już jutro Inter i Paris Saint-Germain wybiegną na murawę Allianz Areny i zawalczą o wygranie Ligi Mistrzów. W przeddzień rywalizacji udział w konferencji prasowej wziął szkoleniowiec Nerazzurrich - Simone Inzaghi.
Jaki to był sezon? Czy ta drużyna jest w stanie stawić czoła każdemu?
- Doświadczenie zdobyte w Stambule pomogło nam przygotować się do tego finału pod kątem sposobu, w jaki podchodziliśmy do różnych kwestii przed meczem, m.in. sesji treningowych. Każdy mecz to osobna historia, ale staraliśmy się zwracać uwagę na każdy szczegół. Wszyscy zawodnicy są dostępni, co daje nam dużą pewność siebie. To najlepszy możliwy scenariusz, ponieważ to są zawodnicy, których wybraliśmy i jestem dumny, że mogę ich trenować.
Czy wygranie Ligi Mistrzów po czterech latach będzie oznaczać zamknięcie pewnego cyklu?
- Jutro czeka nas finał Ligi Mistrzów. Po jego zakończeniu spokojnie porozmawiamy o przyszłości, zawsze mając na uwadze dobro Interu. W stu procentach zasłużyliśmy na miejsce w tym finale. Podczas całej tej kampanii pokazaliśmy niesamowitą determinację, a teraz od końcowej wygranej dzieli nas tylko jeden krok - ten najważniejszy. Ci zawodnicy zawsze wkładali serce w każdy mecz, pokazywali swoją miłość do tej koszulki i to samo zrobią jutro wieczorem.
Czy Inter jest niedoceniany? A czy ty jesteś?
- Nie wiem. Mogę powiedzieć, że ta drużyna przez lata dawała z siebie wszystko, wygrywając wiele, czasem przegrywając, ale zawsze dając z siebie wszystko. Jesteśmy dumni, że gramy w tym finale. Jako dziecko marzyłem o udziale w takim meczu. Nie udało mi się to, gdy byłem zawodnikiem - dotarłem tylko do ćwierćfinału - ale dzięki tym graczom jestem teraz gotowy, aby wziąć udział w moim drugim finale w roli trenera.
Co powiesz jutro drużynie?
- Powiem to, co podpowie mi serce w danym momencie. Każdy mecz jest inny. To nie pensje czy reputacja wychodzą na boisko. Wychodzą na nie zawodnicy, którzy wiedzą, że będą musieli skupić się na najdrobniejszych szczegółach, ponieważ o losach finałów czasem może zadecydować jeden moment. Dwa lata temu mieliśmy być słabszym rywalem dla najlepszej drużyny na świecie, a mimo to walczyliśmy jak równy z równym.
To był bardzo trudny sezon. Co zaobserwowałeś u swoich zawodników, co dodało ci pewności siebie?
- Strona psychologiczna jest tutaj kluczowa. Zawodnicy pracowali bardzo dobrze. Rozczarowanie rozgrywkami ligowymi zostawiliśmy już za sobą. Wszyscy są dostępni. Jak zawsze, wciąż mam kilka wątpliwości, ale widziałem odpowiednią determinację. Byliśmy skoncentrowani, nie popadając przy tym w obsesję.
Inter ma jeden z najbardziej doświadczonych składów, podczas gdy PSG jest młode i szybkie. Jakie najlepiej stawić im czoła?
- Jako trener starasz się wyobrazić sobie, jak potoczy się mecz, ale nie zawsze jest to możliwe. Wiemy, że zmierzymy się z drużyną o najwyższym wskaźniku posiadania piłki w Europie i drużyną bardzo techniczną. My prowadziliśmy pod względem posiadania piłki w Serie A i też jesteśmy jednymi z najlepszych w Europie. Będziemy musieli skutecznie ograniczyć czas PSG przy piłce.
Jak radzi sobie Pavard?
- Ma się dobrze. Odbył kilka satysfakcjonujących sesji treningowych i przesłanki są pozytywne. Jeśli będzie sprawny, to zagra. Jest dla nas bardzo ważny i ostatnio nam go brakowało.
Jak duży wpływ ma kapitan na trenera i odwrotnie?
- Chciałem, aby Lautaro i Barella byli tutaj ze mną, ponieważ są niezwykle ważnymi zawodnikami zarówno dla mnie, jak i dla reszty drużyny. Noszą koszulkę Interu jak drugą skórę. Wkraczają do akcji, gdy są potrzebni i mają wielki szacunek do swoich kolegów z drużyny, a drużyna ma ogromny szacunek do nich. Ufam im całkowicie.
Czy słowo „świadomość” pasuje do tej chwili?
- Świadomość, energia, opanowanie, skupienie i wiele więcej. Aby wygrać tak ważny mecz jak ten, potrzebujesz wszystkich tych rzeczy. Trzeba zadbać o każdy szczegół, zwłaszcza że mierzymy się ze świetną drużyną, której trenerem jest Luis Enrique.
Jak bardzo jutrzejszy dzień może wpłynąć na decyzje dotyczące przyszłości?
- Wygrana czy przegrana zawsze może zmienić bardzo wiele. Wiemy o tym, ponieważ już przez to przechodziliśmy - w Lidze Mistrzów i w lidze. Naszym największym pragnieniem jest dać naszym fanom chwile ogromnej radości. Wczoraj spotkali się z nami. Czuliśmy ich wsparcie i wiemy, że jutro, nawet jeśli nie będą obecni fizycznie, cała Curva Nord będzie z nami na boisku. Zaczęliśmy tę podróż razem, a jutro, tutaj w Monachium, razem ją zakończymy.
O co poprosiłeś swoich zawodników?
- Poprosiłem o skupienie i determinację, ale nie obsesję. Musimy mieć czyste głowy. Wiemy, jak przygotowywać się do takich meczów. Mamy w składzie mistrzów Europy i świata, graliśmy już w finale Ligi Mistrzów. Podeszliśmy do tego meczu w najlepszy możliwy sposób. Wiemy, że jutrzejszy mecz może zależeć od momentów i musimy być gotowi, aby obrócić je na naszą korzyść.
Gdzie jest granica między napięciem związanym z pogonią za marzeniami a strachem przed porażką?
- Musimy wyjść na boisko z determinacją i chęcią wygrania tego meczu. Zagramy po swojemu, z cechami, które nas tu przywiodły. Podróż, którą odbyliśmy, pełna wyzwań, daje nam wielką wiarę. Dotarliśmy tak daleko i nie chcemy się teraz zatrzymywać.
Komentarze (4)