
Już 8 marca, w Dzień Kobiet, Inter spróbuje zrewanżować się Liverpoolowi za doznaną 16. lutego, porażkę w pierwszym spotkaniu dwumeczu w 1/8 finału Champions League. Swoimi przemyśleniami przed tym meczem podzielił się z dziennikarzami, chronicznie już zachrypnięty po ciężkim lutym, Simone Inzaghi.
Jak oceniasz szanse na comeback?
- Rezultat pierwszego meczu był dla nas mocno krzywdzący. Zagraliśmy bardzo dobre zawody, to co pokazaliśmy zaimponowało całej Europie, jednak ostatecznie zostaliśmy ukarani za pojedyncze błędy i wynik nie był taki jakiego oczekiwaliśmy. Gra w piłkę na tak wysokim poziomie jest bardzo trudna, mamy jednak wystarczający zakres, zarówno umiejętności jak i motywacji. Możecie być spokojni o nasze podejście do tego spotkania.
Co będzie najistotniejszym elementem? Szybko strzelony gol, granie do końca na styku?
- Już na starcie zaczniemy z dwubramkową stratą. Trafienie w pierwszej połowie byłoby bardzo ważne, żeby nie powiedzieć że kluczowe. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to bardzo trudne zadanie i bardzo wymagający mecz. Mieliśmy 3 pełne dni na przygotowania, moi zawodnicy wykonali świetną robotę. Znajdziemy odpowiednie zestawienie personalne, a potem zmierzymy się z najlepszą drużyną w Europie obok City i Bayernu. Dobrze i swobodnie czujemy się w takim otoczeniu, pierwszy mecz w Mediolanie to było wielkie święto piłki dla naszych kibiców. Jestem przekonany, że uda nam się stworzyć podobne widowisko także w środę. Nawet mimo tego, że przed własną publicznością Liverpool wydaje się być jeszcze mocniejszy.
Ten dwumecz to dobra miara Waszego poziomu na tle europejskiego topu?
- Od wielu lat Interowi nie udawało się przedostać do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Nam się to udało, ale zajmując drugą pozycję w tabeli w grupie, widzieliśmy że w 1/8 przyjdzie nam się mierzyć z najmocniejszymi rywalami. Losowanie było niefortunne, ostatecznie po jego powtórzeniu los nas nie oszczędzał. Pierwszy pojedynek rozegraliśmy tak jak tylko potrafiliśmy najlepiej. Tak samo podejdziemy do rewanżu w Liverpoolu, zrobimy wszystko żeby grać swoją piłkę - swoją grę, którą najlepiej rozumiemy. Z punktu widzenia indywidualności również widzę same korzyści - możliwość mierzenia się z takimi rywalami w fazie pucharowej, szczególnie prezentując taką determinację jak my - to tylko okazja do zbierania bezcennego doświadczenia zarówno dla zawodników jak i samego trenera.
Jak pracowałeś nad morale zespołu?
- Jechanie tam po ligowym zwycięstwie jest ważniejsze niż myślicie. To bardzo duży atut dla nas samych, przede wszystkim w naszych głowach. W spotkaniu z beniaminkiem zrobiliśmy to co należało - szybko przełamaliśmy obronę, aby później skutecznie dominować rywala do samego końca. Było nam to potrzebne tak samo do ligowej tabeli, jak i do odpowiedniego nastroju przed przygotowywaniem się na Liverpool. Również dzięki temu teraz jesteśmy gotowi żeby zmierzyć się z tym wielkim rywalem w Lidze Mistrzów.
Chciałbyś mieć już z głowy ten zaległy mecz z Bologną i nie bawić się w wirtualną tabelę?
- Najbardziej chciałem mieć go z głowy wtedy - 6. stycznia - kiedy staliśmy gotowi do gry na murawie. Niestety nie mieliśmy szansy tego wówczas rozstrzygnąć. Od tamtego czasu Inter złożył stosowne odwołania, ale nadal czekamy na ostateczną decyzję i wskazanie kiedy i gdzie można by to spotkanie rozgrać.
Czy jeśli rezultat okaże się taki jak można się spodziewać, to Inter skupi wszystkie siły na staraniach ligowych i obronie Scudetto?
- No, mam nadzieję że tak się jednak nie stanie. Nie liczę na taki scenariusz, nie chciałbym nigdy musieć odpuszczać pucharów żeby skupiać się na grze na tylko jednym froncie. Znamy stawkę meczu w Liverpoolu, jest bardzo wysoka. Wiemy również, że ostatnie mecze kosztowały nas bardzo dużo zarówno fizycznie jak i mentalnie. Nie możemy jednak ani na chwilę zmącić tej myśli, że Champions League to nasza nagroda, mecze na najwyższym poziomie, które przy dobrych rezultatach zapewniają nie tylko sławę i pieniądze ale także ogromnego kopa, zastrzyk motywacji dla całego klubu, drużyny i kibiców. Zawsze trzeba w nich dawać z siebie wszystko, bez żadnych dyskusji czy ligowego kontekstu. Jutro, jak przed każdym meczem, dokonamy wyborów taktycznych i personalnych aby móc zagrać na 100% swojego potencjału.
Jak wygląda sytuacja zdrowotna Ivana Perisicia przed jutrzejszym spotkaniem?
- Wszyscy zawodnicy są powołani do kadry i dostępni. Nie dotyczy to jedynie zawieszonego Barelli i skreślonego z listy zgłoszonych zawodników Kolarova.
Wsparcie od Zhanga w ostatnim czasie - zdradzisz nam coś na ten temat?
- Prezydent jest dla mnie dostępny zawsze i to od dawna. Prawdą jest jednak, że jego pobyt okazał się dłuższy niż planowano i jest to dla nas bardzo istotne. Widać, że mimo tego że już byli blisko, udało mu się jeszcze bardziej zacieśnić współpracę i relacje z Marottą, ale także Antonello, Ausilio i Baccinem. Piłkarze to widzą, to kształtuje atmosferę w klubie i wokół niego. To bardzo ważne również dla mnie, gotowość pomocy i otwartość z jaką spotykam się pracując w Interze to coś co bardzo mi pomaga. Czujemy się ważni, zarówno ja jak i zawodnicy.
Komentarze (2)