
Ten sezon może się skończyć dla Interu w najbardziej nieoczekiwany sposób. Klub może sięgnąć po zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Tym samym Simone Inzaghi zapisałby się w historii klubu, a jeszcze niedawno poważnie rozważano jego wcześniejsze zwolnienie za postawę drużyny w Serie A.
Dziś trener Nerazzurrich zapisuje się w panteonie klubowych legend. Doprowadził klub, tam gdzie nikt się tego nie spodziewał. Stał się czwartym szkoleniowcem w historii mediolańskiego klubu, który zagra w meczu o najważniejsze klubowe trofeum w Europie. Urodzony w Piacenzie szkoleniowiec znalazł się w jednym gronie z trenerem Herrerą, który zdobył puchar w 1964 roku w starciu z Realem Madryt, a rok później powtórzył ten scenariusz w meczu z Benfiką. Dwa lata później Herrera i jego podopieczni musieli uznać wyższość Celtiku. W 1972 w Amsterdamie Gianni Invernizzi przegrał z Ajaxem, a z kolei w 2010 roku Jose Mourinho triumfował w Madrycie.
To wśród nich znalazł się Inzaghi, który może zapisać się wśród tych, którzy doprowadzili Inter do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Przed meczem finałowym Nerazzurri zagrają finałowy mecz o Puchar Włoch z Fiorentiną. Zdobycie go z pewnością podniesie morale w drużynie i pomoże w finałowym spotkaniu w Stambule.
Na razie Inzaghi pomimo niepowodzeń w Serie A może stać się bohaterem. Doprowadził on zespół na szczyt, ma szanse na zdobycie trzech pucharów w jednym sezonie. Ten obraz zmieni się diametralnie, gdy Inter przegra w Stambule i nie zajmie w Serie A miejsca premiowanego grą w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Wtedy zapewne górować będą jego przeciwnicy, on sam zostanie zwolniony i odejdzie w niesławie. Nikt wtedy nie będzie pamiętał mu ile wcześniej pucharów zdobył dla klubu. Inzaghi gra o wszystko.
Komentarze (20)
Trzeba mu dac napastnika na ktorym mozna polegac przez caly sezon a wtedy wygramy serie a
2 na garnuszku
Przecież dostał nową umowe a niedługo mu podxiekowali