
Za nami 25. kolejka we włoskiej ekstraklasie. Największym beneficjentem została drużyna Milanu, która wykorzystała podział punktów w Neapolu, gdzie mierzyły się ekipy Napoli z Interem i została liderem tabeli. Zapraszamy na krótkie podsumowanie wszystkich weekendowych spotkań.
Lazio 3-0 Bologna
Kolejka została rozpoczęta w Rzymie, gdzie ekipa Maurizio Sarriego mierzyła się z podopiecznymi Sinisy Mihajlovicia. Wynik może być nieco mylący, ponieważ Lazio miało zdecydowaną przewagę w tym spotkaniu, jednak Bologna również potrafiła kilkukrotnie zagrozić swojemu rywalowi. Rzymianie w swoim składzie mają jednak niezawodnego Ciro Immobile, który otworzył wynik meczu, a gwiazdą starcia okazał się Mattia Zaccagni, który strzelił pozostałe bramki. Bologna przegrała 4 ze swoich ostatnich pięciu meczów i jeśli ich forma nie ulegnie poprawie, to może się okazać, że Mihajlović i spółka będą zaangażowani w walkę o utrzymanie. W bramce gości cały mecz rozegrał Łukasz Skorupski.
Napoli 1-1 Inter
W Neapolu doszło do spotkania na szczycie. Inter musiał bronić pozycji lidera, która mogła zostać stracona po przegranej "pod Wezuwiuszem" na rzecz miejscowej ekipy. Więcej o tym meczu tutaj
Torino 1-2 Venezia
Sobotnie zmagania zakończyły się w Piemoncie. Pierwsi na prowadzenie w tym spotkaniu wyszli goście, jednak ekipy z Wenecji zdołała wyrównać jeszcze przed przerwą, z kolei zaraz po niej gościom udało się strzelić drugiego gola i tym samym ustalić wynik spotkania. Do końca meczu Torino stwarzało zagrożenie pod bramką rywala i w samej końcówce do siatki trafił Andrea Belotti, jednak po wideoweryfikacji nie uznano gola ze względu na pozycję spaloną. Do pierwszego składu "byków" powrócił Karol Linetty i rozegrał pełne spotkanie.
AC Milan 1-0 Sampdoria
Znając wynik spotkania w Neapolu, mediolańczycy nie chcieli pozostawiać niczego przypadkowi i już na samym początku starcia wyszli na prowadzenie za sprawą Rafaela Leao. Tak zaczęła się niedziela na włoskich boiskach. Przez całą pierwszą połowę Sampdoria nie doszła do głosu i nie potrafiła zagrozić gospodarzom, a wynik 1-0 był najmniejszym wymiarem kary. Po przerwie niewiele się zmieniło, jednak piłkarze z Genui kilka razy umieli wedrzeć się w pole karne przeciwnika. Do końca meczu jednak wynik nie uległ zmianie i Milan został liderem Serie A. Bartosz Bereszyński zagrał całe spotkanie w barwach Sampdorii, jednak popełnił kilka poważnych błędów w obronie.
Verona 4-0 Udinese
Przedziwny mecz można było obejrzeć o godzinie 15:00 w Weronie, gdzie miejscowy Hellas podejmował Udinese. Goście byli lepsi praktycznie przez całe spotkanie, jednak bramki zdobywali tylko gospodarze. Cztery gole, bo tyle padło po stronie Verony, strzelali po kolei inni piłkarze, co pokazuje wachlarz, jaki w ofensywie przedstawiła w tym meczu ekipa Igora Tudora. Sytuacja Udinese w tabeli jest coraz gorsza, a w oczy zaczyna zaglądać widmo walki o utrzymanie. W drużynie gospodarzy oglądaliśmy Mateusza Praszelika, który pojawił się na boisku w 73. minucie, a ze względu na kontuzję wciąż nie mógł wystąpić Paweł Dawidowicz.
Genoa 1-1 Salernitana
Nikt nie zakładał ciekawego widowiska, ponieważ w tym starciu mierzyły się dwie najgorsze drużyny tego sezonu Serie A. Jednak chęć przedłużenia szans na utrzymanie i wola walki sprawiły, że w Genui obejrzeliśmy emocjonujące widowisko z końcowym podziałem punktów, który nie usatysfakcjonował żadnej ze stron. Obie bramki padły w pierwszej połowie, a po przerwie gra nieco się zaostrzyła i sędzia musiał gasić zapędy piłkarzy obu ekip.
Empoli 1-1 Cagliari
W tej kolejce oglądaliśmy sporo remisów 1-1 i nie inaczej było w Empoli, gdzie gospodarze podzielili się punktami z zespołem z Sardynii. Jednak Cagliari musiało walczyć o korzystny rezultat praktycznie do samego końca spotkania, ponieważ dopiero 2 84. minucie padła bramka na 1-1, której autorem został Leonardo Pavoletti. Szymon Zurkowski wyszedł w podstawowym składzie Empoli i był zaangażowany przy stworzeniu akcji bramkowej swojego zespołu. Polak zszedł z boiska w 89. minucie. Do gry wciąż gotowy nie był Sebastian Walukiewicz, który wciąż nie doszedł do siebie po poważnym urazie głowy.
Sassuolo 2-2 Roma
Jedno z najlepszych starć tej kolejki obejrzeliśmy w niedzielny wieczór w Sassuolo. Gospodarze znajdowali się ostatnio w fatalnej formie, a gra ich rywala również pozostawia wiele do zyczenia. Jednak wspólnie obie jedenastki stworzyły świetne widowisko zakończone bramkowym remisem 2-2. W trakcie meczu mogliśmy obserwować wiele ciekawych momentów, jak rzut karny, bramka samobójcza czy czerwona kartka. Zwieńczeniem dramaturgii był gol zdobyty przez Romę w ostatnich sekundach gry. Bohaterem gości został Bryan Cristante. Nicola Zalewski ponownie nie dostał od Jose Mourinho nawet minuty gry.
Juventus 1-1 Atalanta
Niedzielnym hitem było spotkanie w Turynie. Włoskie media opisywały to starcie jako możliwość Juventusu do ponownego włączenia się do walki o mistrzostwo Włoch. W pierwszej połowie Atalanta była optycznie lepszym zespołem, jednak konkretniejsi pod bramką rywala byli goście. Ostatecznie w pierwszych 45 minutach nie obejrzeliśmy goli. Bramki padły dopiero w końcówce spotkania. Najpierw atomowym uderzeniem Wojciecha Szczęsnego pokonał Ruslan Malinovskyi. Juve nie poddało się jednak i do końca walczyło o wyrównanie. Gospodarze dopięli swego w 2. minucie doliczonego czasu gry za sprawą Paulo Dybali. W bramce Juventusu cały mecz rozegrał Wojciech Szczęsny.
Spezia 1-2 Fiorentina
Po niezwykle udanym meczu w Pucharze Włoch, piłkarze z Florencji udali się na wyjazdowe starcie do Spezii. Fiorentina kontrolowała przebieg gry od samego początku, a Krzysztof Piątek miał świetna okazję do wyprowadzenia zespołu na prowadzenie, jednak pomylił się i zmarnował rzut karny. Jednak kilkadziesiąt minut później reprezentant Polski nie pozostawił złudzeń i z zimną krwią wykorzystał podanie w pole karne rywala. Po przerwie Spezii udało się doprowadzić do wyrównania, jednak napór Fiorentiny był tak silny, że ostatecznie to goście zadali decydujący cios i wrócili do domu z kompletem punktów. W podstawowych składach, oprócz Piątka, oglądaliśmy jeszcze dwóch Polaków po stronie gospodarzy. Jakub Kiwior i Arkadiusz Reca rozegrali całe spotkanie. Na ławce rezerwowych siedział z kolei Bartłomiej Drągowski.
Komentarze (1)
Kibel w Bologni daleko ,ale kiedys niechybnie z niego wrócimy.W sumie chopoki wyposzczone,niech sie nacieszą. Tylko obicia nie porysujta 😉