
Simone Inzaghi odpowiedział na pytania dziennikarzy przed jutrzejszym spotkaniem na Camp Nou z FC Barceloną.
Szansa na przedłużenie dobrej passy?
- Wykorzystaliśmy swoją okazję w pierwszym spotkaniu. Jutro czeka nas być może najważniejszy mecz w fazie grupowej, ale to wiedzieliśmy już od momentu losowania. To mecz na naprawdę ważnym dla piłki stadionie, ale jesteśmy Interem i musimy grać swoje, ale cały czas zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Wiemy, że czekają nas jutro momenty cierpienia, jednak stworzymy Barcelonie największe trudności jakie potrafimy.
Słowo o sędziowaniu?
- Nie jest w mojej gestii, żeby dyskutować o arbitrach. Jedyne co mogę powiedzieć, to że sędziowie z naszego ostatniego meczu dalej dostają swoje szanse na pracę, a więc UEFA nie miała do nich zastrzeżeń. Naszym zadaniem jest zagrać tak, jak w pierwszym spotkaniu.
Jak skomentujesz zakaz wchodzenia w barwach Interu na sektory gospodarzy?
- Powiem tylko, że u nas kibice przeciwnych drużyn są zawsze pozytywnie odbierani i witani. Z resztą włodarzy Barcelony sami przywitaliśmy także bardzo ciepło na naszym stadionie.
Czy jutro również Inter postawi na grę defensywną?
- Wiecie jak wygląda moja praca w Mediolanie do tej pory. Styl mojej drużyny został doceniony, kiedy tutaj trafiłem. Są jednak mecze takie, jak jutro i trzeba wymyślić odpowiednie nastawienie.
Czy wybrał Pan już ostateczną formację?
- Nawet sami zawodnicy jeszcze w pełni jej nie znają. Mam pewne wątpliwości, ale mam też jeszcze czas, aby wymyślić coś nowego. Muszę odpowiednio zarządzać dwoma napastnikami, którzy pozostali zdrowi i być może zdecyduję się, aby Hakan lub Mkhitaryan zagrali, jako drugi atakujący. Przy takim natłoku meczów kontuzje są naturalne, a moim zadaniem jest wykorzystanie sił piłkarzy w odpowiedni sposób.
Czy Inter jest w stanie dostosować się do innych ustawień, niż zwykle?
- Jak najbardziej. Będą różne fazy meczu, również takie, gdzie to my będziemy dłużej operować piłką. Mamy jednak odpowiednią jakość w pomocy, a także pewnych obrońców. Myślę, że jesteśmy także w stanie częściej stosować dryblingi, niż miało to miejsce w pierwszym meczu.
Wynik pierwszego meczu to bardziej siła Interu czy słabość Barcelony?
- Myślę, że to w większej mierze nasza zasługa. Patrząc jak Barcelona grała ostatnio w swojej lidze, a jakie miała trudności w Mediolanie - nie mam co do tego wątpliwości. Nasi obrońcy sprawili, że Onana nie miał aż tak wiele interwencji, jednak jutro - na Camp Nou - na pewno będzie miał więcej pracy. Ale nasi fani też będą z nami i ich wsparcie będzie kluczowe.
Czy jutro wygra zespół bardziej konkretny?
- Każdy mecz jest inny i inaczej się układa. W Monachium Barcelona przegrała niezasłużenie dwiema bramkami. O zwycięstwie decydują detale, a te potrafili lepiej wykorzystać piłkarze Bayernu. My w pierwszym meczu postawiliśmy na kompaktowość i agresję, jutro niestety gramy na innym stadionie, ale jesteśmy gotowi, aby ponownie "grać swoje".
Czy ciągły pressing może być niebezpieczny dla Interu?
- To będzie mecz szczegółów, na które będzie trzeba zwracać bez przerwy uwagę, na przykład na wiele dośrodkowań, które będzie stosować Barcelona. To może być sprawa kluczowa, aby te dośrodkowania eliminować. Jeśli damy z siebie wszystko to jestem pewien, że wyjdziemy z tej grupy. Dziesięć punktów może wystarczyć, jednak niczego nie można być pewnym do samego końca.
Komentarze (3)