
Inter w wyjazdowym spotkaniu z Lecce w ostatnich sekundach wyszarpał zwycięstwo. Spotkanie otworzył w 2. minucie Romelu Lukaku. W 48. minucie Lecce do tlenu podpiął Ceesay, a gol na wagę zwycięstwa padł dopiero... w 94. minucie spotkania za sprawą Denzela Dumfriesa.
Inter błyskawicznie rozpoczął sezon i już przed 2. minutą trafił do siatki Lecce za sprawą Romelu Lukaku! W 6. minucie strzału z dystansu spróbował Lautaro Martinez, ale futbolówka minęła bezpiecznie bramkę Falcone. W 9. minucie strzał Hakana Calhanoglu z problemami został sparowany przez goalkeepera gospodarzy. W 20. minucie Nicolo Barella przeprowadził wspaniały rajd na bramkę Falcone, ale w ostatniej chwili przeszkodził sobie z Robinem Gosensem i finalnie po słabym strzale bramkarz Lecce wyłapał piłkę. W 38. minucie Lecce doszło do pierwszej okazji strzeleckiej. Dobrze ustawiony Handanović z lekkimi problemami złapał jednak futbolówkę. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Lecce drugą połowę rozpoczęło podobnie jak Inter - od strzelenia bramki. W 48. minucie do siatki trafił Ceesay, który nie pozostawił szans na interwencję Handanoviciowi. W 52. minucie jeden z zawodników Lecce próbował wkręcić piłkę w światło bramki Słoweńca, ale na szczęście kibiców Interu piłka minęła świątynię strzeżoną przez Handanovicia. Minutę później strzałem zrewanżował się Nicolo Barella, jednak uderzył za lekko i prosto w ręce bramkarza. To pierwszy strzał Interu od... 23 minuty spotkania. W 60. minucie z rzutu wolnego mocno uderzył Bistrović, ale na szczęście dobrze interweniował bramkarz Interu. Minutę później świetnym wolejem popisał się Dimarco, ale jeszcze lepsza była interwencja Falcone. Na tablicy wyniku nadal widniał remis 1:1. Inter przycisnął Lecce i w 68. minucie był bliski wyjścia na prowadzenie - Denzel Dumfries po dośrodkowaniu skierował piłkę w słupek bramki strzeżonej przez Falcone. Minutę później kilku centymetrów zabrakło Lautaro Martinezowi. Na kwadrans przed końcem świetnym strzałem dla Lecce popisał się Banda, ale piłka nie znalazła drogi do bramki Handanovicia. W 77. minucie Edin Dzeko uderzył po rzucie rożnym na bramkę Lecce, piłkę sparował Falcone, a futbolówka finalnie trafiła pod nogi Lukaku, który skierował ją do siatki rywali. Sędzia anulował jednak trafienie z powodu popełnionego przewinienia. W 79. minucie świetną akcję przeprowadził Edin Dżeko z Lautaro Martinezem, ale strzał Argentyńczyka był zbyt oczywisty dla bramkarza Lecce. Inter nie odpuszczał - w 82. minucie dogodną sytuację Edina Dzeko wybronił Falcone, który w tym meczu spisywał się fantastycznie. Inter wyszarpał zwycięstwo z beniaminkiem w 94. minucie spotkanie - Denzel Dumfries wepchnął piłkę do bramki strzeżonej przez Falcone. Nerazzurri rzutem na taśmę wygrali spotkanie wyjazdowe z Lecce.
LECCE: 30 Falcone; 17 Gendrey, 6 Baschirotto, 4 Cetin (21' 29 Blin), 25 Gallo; 8 Bistrovic (74' 19 Listowski), 42 Hjulmand, 16 Gonzalez (74' 14 Helgason); 27 Strefezza, 77 Ceesay (63' 9 Colombo), 11 Di Francesco (74' 22 Banda).
Niewykorzystani rezerwowi: 1 Bleve, 21 Brancolini, 10 Di Mariano, 24 Frabotta, 26 Ciucci, 31 Voelkerling, 80 Berisha, 83 Lemmens, 99 Rodriguez.
Trener: Marco Baroni
INTER: 1 Handanovic; 37 Skriniar (86' 11 Correa), 6 De Vrij, 32 Dimarco; 36 Darmian (68' 2 Dumfries), 23 Barella, 77 Brozovic (57' 22 Mkhitaryan), 20 Calhanoglu (68' 9 Dzeko) 8 Gosens (57' 95 Bastoni); 90 Lukaku, 10 Lautaro Martinez.
Niewykorzystani rezerwowi: 21 Cordaz, 24 Onana, 5 Gagliardini, 9 Dzeko, 12 Bellanova, 14 Asllani, 46 Zanotti, 47 Fontanarosa.
Trener: Simone Inzaghi.
Sędzia główny: Prontera.
Asystenci: Mondin, L. Rossi.
Sędzia techniczny: Mercenaro.
VAR: Banti.
Asystent VAR: Paganessi.
Komentarze (89)
To mówi wszystko o formie pomocników, wahadłowych i Lautaro.
Oczywiście był jeszcze Lukaku na którym opierała się gra.
Dimarco bardzo dobrze się pokazał. No i super debiut Lukaku.
No pierwsza bramka pokazała, że warto było postawić na Dimarco i Darmiana od początku bo wypracowali bramkę Lukaku z kolei Dumfries zrobił różnicę z ławki. Holender zdecydowanie najwięcej kreował i robił ruchu.
Co do samego meczu to trochę to wyglądało jak taki mecz środka sezonu, gdzieś w zimie, na kartoflisku gdzie trzeba było za wszelką cenę przepchnąć wygraną, więc dlatego ten mecz wyglądał tak jak wyglądał bo mamy w pamięci efektowne wygrane na start w poprzednich latach. Lecce ewidentnie miało plan wykorzystać beznadziejną murawę do jeszcze ostrzejszej gry i prawie im się to udało.
Najważniejsze, że najbardziej wysunięty na południe stadion mamy za sobą. Warunki były jak na Sardynii, więc jestem przekonany, że u siebie ze Spezią zagramy dużo lepiej.
ktońa lęw wachadło