
Inter Channel przygotowuje program Memorabilia, którego bohaterem trzeciego odcinka był Sandro Mazzola. Poniżej prezentujemy nieco skompresowany wywiad z jedną z największych gwiazd w historii Nerazzurrich.
- Inter po raz pierwszy obserwował mnie na testach w innym klubie. Na początku to było skomplikowane, nie rozumiałem co to znaczy grać jako numer "8", który wtedy posiadał rolę ofensywną. Chciałem grać na tej samej pozycji co mój ojciec, ale trener, Helenio Herrera, preferował używać mnie obok napastnika.
Sandro zadebiutował w meczu z Juventusem 10 czerwca 1961 roku. W debiucie zdobył bramkę.
- Inter przygotowywał się do meczu z Juventusem, który miał być powtórzony. Spotkanie decydowało o tytule. W ramach protestu Nerazzurri wystawili na boisku młodzieżowy zespół. Po zajęciach w szkole musiałem iść na mecz z Juventusem! Zostaliśmy nagrodzeni rzutem karnym i podszedłem do piłki, aby zdobyć swoją pierwszą bramkę w Serie A.
- Moim idolem był Alfredo Di Stefano. Spotkałem go podczas finału Pucharu Europy w Wiedniu i czułem się, jakbym spotkał boga futbolu. Luis Suarez śmiał się ze mnie, ponieważ stałem jak posąg z otwartymi ustami. Powiedział do mnie: "Mamy grać w finale, co chcesz robić - stać tutaj i patrzeć na Alfredo?". Po meczu Ferenc Puskas podarował mi swoją koszulkę i powiedział, że uhonorowałem swojego ojca. To najważniejsza koszulka w mojej kolekcji, nawet jeśli chciałem wtedy trykot Di Stefano! Strzeliłem dwie bramki przeciwko Realowi Madryt, co było dla mnie niesamowite.
Mazzola wspominał także wpływ Helenio Herrery na grę Interu w meczu półfinałowym Pucharu Europy przeciwko Liverpoolowi w sezonie 1964/65.
- Herrera tak nas zmotywował przed rewanżem, że byliśmy przekonani o możliwości odwrócenia losów spotkania. Przygotował dla każdego z nas film pokazujący błędy konkretnego przeciwnika. Był geniuszem, naprawdę wyjątkowym człowiekiem.
O finale na San Siro.
- Pamiętam, że bardzo mocno padało i byliśmy bardzo nerwowi. Nie graliśmy dobrze i prowadziliśmy dzięki niesamowitemu strzałowi Jaira. Wygranie Pucharu Europy w domu było najlepszym co mogło nam się przydarzyć. To był także moment wielkiej radości dla Herrery.
O Armando Picchim.
- Picchi nie był tylko kapitanem wybranym przez klub, ale także liderem wybranym przez zespół. Reprezentował nas w najlepszy sposób, zawsze przychodził na treningi przed wszystkimi i wstawiał się za słabszymi. Już wtedy można było zauważyć, że będzie fantastycznym trenerem.
W sezonie 1970/71 Inter zmienił trenera w połowie sezonu i zatrudnił Giovanniego Invernizziego, który swój pierwszy sezon zakończył zdobyciem Scudetto.
- Na początku sezonu była wielka ekscytacja. Herrera był topowym trenerem, ale ciężko było mu wdrożyć swoje pomysły do zespołu, który uznał je za skomplikowane. Invernizzi zaufał starszym zawodnikom odmrażając niektórych z nich. W drodze do Rzymu studiowaliśmy listę spotkań, potem podeszliśmy do niego i powiedzieliśmy, że wygramy tytuł.
O karierze dyrektora:
- Nie sądziłem, że zakup Ronaldo jest możliwy z powodu jego klauzuli wykupu. Jednakże kiedy osiągnęliśmy z nim personalne porozumienie wszystko stało się możliwe. Był świetnym chłopakiem, być może nawet zbyt dobrym - miał serce ze złota. Inter dał mi szansę, coś czego nie można ocenić. Dali mi możliwość zostania kimś po śmierci mojego ojca. Inter jest czymś, co zostaje częścią Ciebie na zawsze.
Komentarze (2)
Dziękuję AR.
Pozdr.