Inter się zmienia, Inter się starzeje, wielcy zawodnicy odchodzą. Rozgrywki 2010/2011 były ostatnimi dla Marco Materazziego. Sezon po nim swoją piłkarską karierę kończy drugi wielki obrońca „Nerazzurrich” ostatnich lat - Iván Córdoba.
Córdoba, który od lat kojarzy się tylko z Mediolanem, a właściwie z jego czarno-niebieską częścią (choć ostatnimi czasy Mediolan jest tylko czarno-niebieski). Córdoba, który wielokrotnie zakładał opaskę kapitańską tego klubu. Córdoba, który dla dwóch kolorów: czarnego i niebieskiego, zostawił wiele zdrowia na boisku. 13 maja zakończy się ponad 12-letnia wizyta Kolumbijczyka w stolicy Lombardii.
Osoby takie jak Córdoba i Zanetti pokazują, że w piłce liczy się coś więcej niż pieniądze. Ci dwaj piłkarze pochodzący przecież z Ameryki Południowej tak zżyli się z zespołem, że pewnie nie jeden myślał o nich jako o wychowankach drużyny.
A przecież historia Ivána Ramiro Córdoby rozpoczyna się wiele tysięcy kilometrów dalej. W drugim największym mieście Kolumbii – Medellín, które co ciekawe jest miastem partnerskim Mediolanu. To tam 11 sierpnia 1976 roku urodził się Iván.
Mając 17 lat Córdoba rozpoczął swoją profesjonalną karierę. Pierwsze dwa lata spędził w Deportivo Rionegro dla którego zaliczył 42 spotkania, w których zdobył jedną bramkę. W sezonie 1997/1998 Iván Ramiro przeniósł się do Atlético Nacional Medellín, z którym wygrał Copa Merconorte (rozgrywki, które istniały w latach 1998-2001, pomiędzy klubami z Boliwii, Ekwadoru, Kolumbii, Peru i Wenezueli). Dla tej drużyny kolumbijski stoper zaliczył aż 69 występów, które uświetnił jednym golem.
Pierwszy mecz w barwach narodowych Córdoba rozegrał w 1997 roku – mając 21 lat. Rok później Iván miał okazję reprezentować swój kraj na Mundialu we Francji. Tam jednak Kolumbia odpadła już w fazie grupowej.
Kolejny sezon to pierwszy z dwóch wyjazdów poza Kolumbię. Kierunek: Buenos Aires, Argentyna. Klub: San Lorenzo. 59 spotkań i wysoka skuteczność – 8 goli. „Los Cuervos” w tamtym sezonie nie sięgnęli jednak po żaden tytuł, za to po Córdobę sięgnął Inter Mediolan.
16 milionów euro – tyle kosztował nowy zawodnik „Nerazzurrich”. Nowy zawodnik, który szybko stał się ważną postacią drużyny. Wraz z Materazzim stworzył świetny środek obrony, który było ciężko przejść zawodnikom rywala. Szybki, zwinny, silny Córdoba i wielki, silny i pewny siebie Materazzi. „Matrix” - postrach, Iván – wślizgi. W dodatku Kolumbijski obrońca był (i nadal jest) postacią szanowaną w drużynie, przez wiele lat pełnił rolę vice kapitana. Nieraz to on wyprowadzał jedenastkę czarno-niebieskich na bój. Został jej wierny do końca – pomimo zainteresowanych innych, nieraz wielkich, a czasem wręcz „galaktycznych” klubów. Tak się buduje szacunek.
W 2001 roku Córdoba zaliczył też wielki sukces z reprezentacją. Jak wiemy – Kolumbia do futbolowej elity nie należy, a więc sukces cieszył podwójnie. W 2001 roku „Los Cafeteros” wygrali Copa América. Dla Ivána sukces potrójny. Kolumbia wygrała mistrzostwa Ameryki Południowej. Mistrzostwa, które rozgrywała jako gospodarz. A Iván? Strzelił zwycięskiego gola w 65' minucie. Łącznie w kadrze Córdoba zaliczył 67 występów, w których strzelił 5 bramek. W ciągu 14 lat. Wiele występów jako kapitan.
5 mistrzostw, 4 krajowe Puchary, 4 krajowe Superpuchary, 1 Puchar Europy i 1 Klubowe Mistrzostwo Świata. To trofea jakie zdobył Iván Ramiro Córdoba z Interem Mediolan. Fakt – w zdobyciu niektórych miał większy, a w innych mniejszy udział. Jednak zawsze jest, był i będzie ważną postacią klubu.
Bo chyba nikt nie wyobraża sobie, żeby Córdoba nagle zniknął. Jeśli nie od razu to z pewnością w najbliższym czasie zostanie mu zaproponowana funkcja w klubie. Asystent, trener młodzieży – zbyt bardzo klub jest zżyty z Ivánem i Iván z klubem.
Ponad 300 występów na boiskach Serie A, blisko 100 meczów w europejskich pucharach... W sumie 454 spotkania w czarno-niebieskim trykocie. A w nich 18 bramek. W niedzielę Córdoba miał okazję pożegnać się ze Stadio Giuseppe Meazza, z fanami „Nerazzurrich” po ponad 12 latach gry. Kolumbijczyk dostał kilka minut, a po meczu mógł się cieszyć z wygranych derbów. W kolejną niedzielę czeka go natomiast mecz przyjaźni z Lazio Rzym. Mecz, w którym zapewne dostanie znów swoją szansę i już definitywnie pożegna się ze swoim klubem. Charakterystyczna „2” zwolni się, choć warto dodać, że na początku Iván dostał numer „21”.
Legendy powoli odchodzą. Jednak jakoś jestem przekonany, że o Materazzim czy Córdobie jeszcze nie raz usłyszymy. Pewnie znów będzie to związane z dwoma kolorami. Czarnym i niebieskim.
Komentarze (42)
FORZA Ivan, na zawsze Cię zapamiętamy <img src="/files/emoticons/10" alt=" " />
Dzięki za Wszystkie Lata <img src="/files/emoticons/18" alt="<hold>" /> <br />
<img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" /> <img src="/files/emoticons/24" alt="<flaga>" /> <img src="/files/emoticons/24" alt="<flaga>" /> <img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" />