Kiedy sezon zbliża się ku końcowi, nadchodzi pora podsumowań, ocen, rózg i cukierków. Co prawda do oficjalnego zakończenia obecnego sezonu ligi włoskiej pozostało jeszcze spotkanie z rozpędzonym Udinese, ale wynik w żaden sposób nie wpłynie na ocenę pracy jaką wykonał w tym sezonie obecny trener Nerazzurrich. Patrząc na pozycję Interu Mediolan w tabeli Seria A, na stosunek strzelonych i straconych bramek oraz na liczbę porażek doszukiwanie się zalet byłoby jak opisywanie złych i dobrych stron tsunami w Indonezji. Skupmy się zatem na tym, czym prawnik z Rzymu irytował maltretowanych od 3 lat kibiców Interu najbardziej. Siedem grzechów głównych Andrei Stramaccioniego:
1. Brak doświadczenia
Bardzo rzadko na wysokich, eksponowanych stanowiskach sadza się kompletnych żółtodziobów, również w świecie futbolu. Człowiek, który został trenerem wielkiego europejskiego klubu bez żadnego doświadczenia w prowadzeniu seniorów to z pewnością precedens. Po wielkim sukcesie na ławce trenerskiej Pepa Guardioli bywały później mniej lub bardziej udane próby kierowania dużymi zespołami przez debiutujących w wielkiej piłce szkoleniowców, ale nie porównywałbym przypadku Simeone czy Villasa-Boasa do naszego trenera. Obaj wymienieni reprezentują odmienne sposoby zdobywania szkoleniowego warsztatu. Będąc profesjonalnym piłkarzem prowadzonym na co dzień przez trenerskie sławy podstawy i wiedzę łapie się automatycznie, do tego wspomniany Simeone czy Conte zaczynali swoją karierę od słabszych włoskich klubów. Jose Mourinho czy jego czeladnik Villas-Boas to ludzie bez kariery piłkarskiej, swoje umiejętności zdobywali latami pracując jako asystenci wielkich nazwisk, również zaczynając swoją przygodę z samodzielną trenerką od przeciętnych zespołów. Andrea Stramaccioni został od razu rzucony na bardzo głęboką wodę, bez niezbędnego warsztatu, bez doświadczenia z seniorskimi kadrami, bez żadnych podstaw na które pracuje się latami. Eksperyment niezwykle ryzykowny, jak można było przewidzieć zupełnie nieudany. Taki klub jak Inter Mediolan nie może sobie pozwolić na zabawę w szkółkę trenerską.
2. Przygotowanie drużyny do sezonu
Co dzieje się z kadrą Interu w tym sezonie, każdy widzi. Kolejni zawodnicy padają jak populacja pszczół w ostatnich latach, piłkarska kostucha nie szczędziła ostrza nawet dla Javiera Zanettiego, który stał się antonimem słowa kontuzja. Taka postać rzeczy nie mogła wziąć się z powietrza czy z powodu zwykłego pecha. Oczywiście sam trener nie jest jedyną winną osobą tej pladze urazów, może się wydawać, że sztab szkoleniowy na czele z „Aniołem śmierci” z Appiano Gentile - doktorem Combim - nie pracuje tak jak powinien, ale to trener jest przede wszystkim odpowiedzialny za przygotowanie drużyny do ciężkiego i długiego sezonu. Są trenerzy którzy słyną z morderczych treningów, tacy jak Magath czy Zeman, są i tacy którzy preferują skupienie się na kontakcie z piłką. Co preferuje Stramaccioni? Tego nie wiemy. Zastanawiający jest fakt obarczenia winą na kontuzje przez wszystkich, również Morattiego na Rafaela Beniteza i jego sposobu przygotowania drużyny, z kolei naszego obecnego trenera tłumaczy się tylko i wyłącznie z braku szczęścia i złych mocy kłębiących się nad Appiano. Zawodnicy Interu w drugiej części sezonu najczęściej snują się po boisku w okolicach drugiej połowy, widocznie brakuje im sił na walkę do końca. Fakt złego przygotowania drużyny jest niepodważalny a to jedno z głównych zadań trenera.
3. Chaos taktyczny
Na pytanie jaką taktyką gra Juventus, każdy bez namysłu odpowie – 3-5-2. Napoli? Również. Milan? 4-3-3 lub 4-3-1-2 w zależności od pozycji Boatenga. Jaką z kolei gra Inter? Jedyną poprawną odpowiedzią na to pytanie będzie chyba – każdą. Trener Interu żongluje taktyką niczym wytrawny kuglarz, dochodziło do takiego kuriozum jak 7 meczów z rzędu za każdym razem z innym ustawieniem. Strama wypowiada się w mediach o chęci gry czwórką obrońców w formacji z trzema napastnikami, tymczasem w tym sezonie najwięcej razy użyta była ta z trójką z tyłu. Zawodnicy rozrzucani są po wszystkich pozycjach, Guarin jest zdecydowanym rekordzistą w tej konkurencji, nie grał chyba tylko na bramce i obronie. Inter nie ma wypracowanego żadnego stylu, schematów taktycznych czy wizji gry, wszystko do tej pory polegało na indywidualnych akcjach i przebłyskach pojedynczych piłkarzy. Jeśli słynny projekt ma polegać na ciągłym losowaniu formacji (według rzetelnego w statystykach portalu whoscored Inter zagrał w tym sezonie dziesięcioma różnymi ustawieniami) oraz braku postępów w zgraniu drużyny, trzeba przyznać że Stramaccioni spisuje się w tej roli doskonale.
4. Niewykorzystanie potencjału Coutinho
Młody Brazylijczyk przed sezonem był wiodącą postacią Interu, wyróżniał się w każdym sparingu. Kiedy jednak zaczęły się oficjalne mecze bardzo szybko został odsunięty na ławkę. Szanse dostawał zazwyczaj na końcówki spotkań, kiedy Inter rozpaczliwie próbował bronić wyniku lub stosował standardową taktykę "laga na napastnika". Dla młodego piłkarza nie jest ważne zsumowanie kilkuminutowych występów tylko zaufanie trenera i pewność siebie. Niezwykle utalentowany Coutinho dostając szansę od czasu do czasu prezentował się słabo, ale czy była to do końca jego wina? Po transferze do Liverpoolu gra znakomicie i każdy rozpływa się nad jego umiejętnościami, zdążył zaliczyć 7 asyst i 2 trafienia podczas dwunastu występów w najlepszej lidze świata. Czy przez miesiąc po przeprowadzce do Anglii nagle przybyło mu umiejętności? Argument "mamy za niego Kovacicia" kompletnie do mnie nie przemawia, sprzedawanie młodych utalentowanych piłkarzy dla zwiększenia budżetu transferowego kiedy olbrzymie pensje pobierają Stanković czy Cambiasso uważam za pożałowania godne.
5. Polityka transferowa
Chcę zbudować młody zespół - grzmi Moratti wraz z trenerem podczas wywiadów. Poza wymianą jednego talentu na drugi oraz Juanem, nie wygląda to na chęć odmłodzenia drużyny. Oddanie połowy karty Livaji na drewnonogiego Schelotto czy wyrwanie z Rzymskiego sanatorium Rocchiego to główne hity tegorocznego okienka transferowego. Zastanawiający jest również fakt odsunięcia przed sezonem od drużyny Giampaolo Pazziniego, który według Stramaccioniego nie pasował mu stylem gry do jego wizji. Trener zdecydowanie wypowiedział się, że interesują go tylko szybcy i dynamiczni napastnicy, a za takimi statycznymi to on nie przepada. Minął rok i Inter zakupuje za bardzo dużą kwotę młodego napastnika stylem gry do złudzenia przypominającego Pazziniego. Co prawda za transfery nie odpowiada tylko i wyłącznie Stramaccioni, ale skoro sam się niejednokrotnie chwalił że ma wpływ na każdy z nich, nie widzę powodu by odsuwać go od odpowiedzialności kolejnych nieporozumień.
6. Ignorowanie największych talentów z Primavery
Kiedy Strama awansował na pierwszego szkoleniowca w blasku chwały zdobywcy młodzieżowego Next Gen każdy miał prawo oczekiwać, że największe gwiazdy tej złotej drużyny zaczną zadomawiać się w słabo spisującym się Interze.
- Bessa, Longo i Duncan są gotowi do gry w pierwszej drużynie - wypowiadał się jeszcze jako trener Primavery, gdy Inter prowadzony był przez Ranieriego. Kiedy zastąpił go na tym stanowisku, żaden z nich nie dostał prawdziwej szansy na zaprezentowanie swojego talentu. O ile Bessa był ciężko kontuzjowany, tak Benassi po dobrych występach bardzo szybko lądował na ławce albo trybunach. Duncan z kolei po świetnym debiucie w Pucharze Włoch nigdy więcej nie zagrał w seniorskiej drużynie, Mbaye mimo kłopotów na bokach obrony i katastrofalnej grze Jonathana czy Nagatomo też swojej szansy nie dostał. Stramaccioni chwali się kilkunastoma debiutami zawodników z Primavery w pierwszej drużynie, ale te debiuty nie znaczą tak naprawdę nic.
7. Wymówki i usprawiedliwienia
Wypowiedzi pomeczowe Stramaccioniego z ostatnich miesięcy to jeden niekończący się płacz nad niesprawiedliwością losu, który zesłał plagę kontuzji tylko na jego drużynę, dziwnym trafem oszczędzając największe gwiazdy reszty drużyn ligowych. Jak mantrę przypomina wygraną nad Juventusem, co ma dowodzić wspaniałości Interu w pełnej kadrze. Trener dziwnym trafem zapomniał jednak o upodlających przegranych po tym spotkaniu, kiedy również taką kadrą dysponował. Bez echa nie może się obejść ciągłe gratulowanie i winszowanie piłkarzom po kolejnych kompromitacjach, co przybiera już karykaturalną formę. Wypowiedzi w stylu ciężko doświadczonego przez nieopatrzność losu i stałe usprawiedliwianie swojej pracy nie mogą wzbudzać szacunku u kibiców Interu.
Podsumowując, jeśli klub ma zamiar wrócić na swoje miejsce, czyli do Ligi Mistrzów to zmiana szkoleniowca jest niezbędna. Stramaccioni zupełnie sobie nie poradził w obecnej roli, bo poradzić sobie bez odpowiednich umiejętności nie mógł. Nie przeczę, że może być z niego kiedyś naprawdę dobry trener, ale powinien się jeszcze naprawdę wiele nauczyć. Kapitan kutra rybackiego nie powinien prowadzić luksusowego liniowca.
Komentarze (32)