1. Jose Mourinho
‘The Special One’ wielokrotnie sygnalizował, że jego marzenie to praca na Old Trafford. Robi on wszystko, aby dostać upragnioną posadę po Sir Alexie Fergusonie. Choć w Lidze Mistrzów do tej pory się nie udawało, w krajowych ligach Jose radzi sobie bardzo dobrze. Ten sezon może okazać się dla niego bardzo istotnym okresem w trenerskiej karierze. Nikt nie oczekuje od Mourinho cudów, ale odpadnięcie z fazy grupowej byłoby prawdziwą kompromitacją. Pozornie wydaje się, że Portugalczyk może w tym wypadku tylko stracić. Istnieje jednak również druga strona medalu. Już niebawem były boss Chelsea będzie w swoim żywiole: Camp Nou, 22 znakomitych piłkarzy na murawie, a przy ławce trenerskiej Mourinho, wygwizdywany przed prawie 100 tysięcy Katalończyków. Na tym nie kończy się lista ‘wrogów’ Mediolańczyków we wtorkowy wieczór. Zapewne gdzieś w turyńskim mieszkaniu Luciano Moggi założy szalik Blaugrany i włączy Sopcasta, oczekując na klęskę mistrzów Włoch. Jeśli jednak Inter zwycięży, Jose zyska bardzo wiele. Już niejednokrotnie potwierdzał, że jak mało kto potrafi wykreować swój wizerunek. Niby to tylko grupowy mecz, ale na Camp Nou z Barceloną mało kto potrafi wygrać. Przy takim scenariuszu niebagatelną rolę odegrałyby włoskie media, rozpoczynając gloryfikację Jose. Reasumując, ‘The Special One ‘zagra’ we wtorek arcyważny mecz. Sukces będzie milowym krokiem trenera w drodze na Old Trafford. Klęska w fazie grupowej ( w razie niepowodzenia również w meczu z Rubinem) zmniejszy diametralnie jego szanse. Zniknie bowiem obraz Mourinho jako człowieka, który gwarantuje zwycięstwo w lidze, a z Ligi Mistrzów odpada jedynie po starciach z wielkimi europejskimi firmami.[hide]
2. Joan Laporta
Ten człowiek może tylko stracić. Awans z fazy grupowej dla Barcelony to normalność i jeśli w tym sezonie tak by się nie stało, w Katalonii rozpętałaby się prawdziwa burza. Na razie maszyna skonstruowana przez dwójkę Laporta – Guardiola nie funkcjonuje jak należy, co tylko potwierdza wczorajszy remis w Bilbao. Ten pierwszy zdecydował się przed sezonem na dość ryzykowny krok, pozbywając się uwielbianego przez kibiców Samuela Eto’o i pozyskując w jego miejsce chimerycznego Ibrahimovica.
3. Arbiter spotkania Barcelona - Inter
Niewątpliwie będzie on znajdował się pod ogromną presją. A to wszystko z dwóch powodów. Po pierwsze należy przypomnieć tu ubiegłoroczny półfinał Champions League. Mogę chyba z czystym sumieniem stwierdzić, że sędzia spotkania Chelsea – Barcelona ‘wyrzucił’ wtedy Londyńczyków z elitarnych rozgrywek ,nie dyktując dwóch ewidentnych rzutów karnych dla gospodarzy. Ówczesny trener ‘ The Blues’ Guus Hiddink stwierdził na konferencji pomeczowej: UEFA po prostu nie chciała angielskiego finału. Ze szczególnym lękiem arbiter wtorkowego spektaklu powinien spoglądać na wspomnianego już Mourinho. Należy cofnąć się tutaj pamięcią do sezonu 2005/06. W 1/8 finału Champions League Barcelona podejmowała Chelsea na Camp Nou. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 2:1, a Mourinho oskarżył sędziego Andersa Friska o prowadzenie rozmów z trenerem Barcelony- Frankiem Rijkardem, które rzekomo miały miejsce w przerwie spotkania. Arbiter zaczął otrzymywać liczne listy z pogróżkami. W końcu zdecydował się na zakończenie kariery sędziego. Znamy już dobrze Portugalczyka i wiemy, że nie z pewnością nie zapomni skomentować po meczu wszystkich kontrowersyjnych decyzji, podjętych na niekorzyść gości.
Wszyscy fani futbolu czekają na rozstrzygnięcia w Lidze Mistrzów. W przypadku grupy F z pewnością większością skoncentruje się na spotkaniu Barca – Inter. O tym meczu pisać można byłoby dużo więcej. Piłkarska Europa będzie mogła podziwiać starcie Daniego Alvesa z Maiconem, rywalizujących o miejsce w reprezentacji Canarinhos, czy walkę IBrahimovica z Eto’o. Być może mecz zakończy się remisem i obie ekipy awansują dalej. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że po dwóch ostatnich spotkaniach grupowych’ ktoś’ z dwójki Barcelona – Inter będzie bardzo niepocieszony. Oby to nie byli Nerazzurri.
Komentarze (12)