Włosi słyną z elegancji, wyrafinowania, świetnego ubioru czy składania propozycji „nie do odrzucenia”. Cechują ich też klasa, pewność siebie oraz uczciwość. Jednak czy te zasady funkcjonują na północy Półwyspu Apenińskiego? Bo po ostatnich działaniach drużyn z Turynu czy Mediolanu wcale nie widać uczciwych, szczerych rozwiązań.
[hide]
Pierwsi podczas tego lata i to w megawielkim stopniu zaszokowali działacze Juventusu Turyn. Nie przedłużyli kontraktu z klubową legendą, z piłkarzem, który dla Starej Damy poświęcił niemal całą piłkarską karierę. 19 (!) lat. Przeżywał z Juve wzloty i upadki. Był z nim gdy wygrywali Ligę Mistrzów, był z nim gdy degradowano ich do Serie B. Prawdziwy kapitan, prawdziwa legenda – Alessandro Del Piero. Piłkarz, którego szanują kibice bez względu na sympatie klubowe. Podczas swojej kariery pokazał pełne oddanie klubowi, który kocha. Juventusowi FC. A ten po 19 latach wspólnej miłości pokazał mu drzwi wyjściowe.
Alex wygrał z Juve wszystko co się dało. 6 mistrzostw Włoch, Puchar Italii, 4 razy Supercoppa, Ligę Misrzów, Superpuchar Europy, Puchar Interkontynentalny oraz Intertoto. Rozegrał 705 meczów dla Juventusu, w których strzelił 289 goli. Był kapitanem Starej Damy, osobą która nieraz ciągnęła okręt – nawet gdy tonął. Bił klubowe rekordy, strzelał fenomenalne gole. Był profesjonalistą w każdym calu. To jednak Juventus okazał się nieprofesjonalny. Wszyscy doskonale rozumieją, że 38-letni napastnik już raczej nie zostałby królem strzelców Serie A. Tak naprawdę czekałoby go głównie siedzenie na ławce rezerwowych. Ale nie wyrzuca się z klubu piłkarza, który od lat zakładał biało-czarne barwy i był na każde zawołanie. Nie po tym co zrobił dla klubu. Powtarzam – 19 lat gry, 11 lat bycia kapitanem. Kibicom Juventusu, ale nie tylko – kibicom Serie A pozostaną wspomnienia o Del Piero, bo był on wybitnym przedstawicielem ligi włoskiej, był jednym z najlepszych piłkarzy ostatnich lat na Półwyspie Apenińskim. Znak firmowy? Rzuty wolne. Nic dziwnego, że jest ich aż tyle w najładniejszych bramkach Del Piero.
Drugie niezbyt ładne pożegnanie zafundował Inter Mediolan. Od 2005 roku w klubie tym był Júlio César, który przejął w drużynie Nerazzurrich schedę po Francesco Toldo, a z czasem i bluzę z numerem „1”. Dla mediolańskiego klubu JuliONE rozegrał 300 spotkań – w większości były to spektakle w których Brazylijczyk nie zawodził. Zawsze był ostoją defensywy, ostatnią i pewną deską ratunku, bramkarzem, któremu obrońcy i piłkarze z pola ufali. Pewny siebie, jak na bramkarza świetna gra nogami, potrafiący bronić karne i wiele trudnych strzałów – cechy najlepiej oddające postawę Júlio.
Zachwycał – a jakże. Popisywał się niesamowitymi paradami, bronił tuż po wypadku w meczu Ligi Mistrzów gdzie rywali z Londynu straszył również wyglądem – podbitymi oczyma. Potrafił też prowokować rywali i tu też na swój sposób w wesoły sposób jak na przykład w majowych Derbach Mediolanu. Był też dobrym duchem zespołu – jako członek ekipy Brazylijskiej odpowiadał za śpiewy i tańce. Z Maiconem nieraz udowadniali jak są zaprzyjaźnieni - Júlio César potrafił przebiec całe boisko, by pogratulować koledze bramki i wpaść w uścisk oraz oczywiście zatańczyć. Ten notabene również opuścił Mediolan, choć jego odejście nie było do końca pewne. César z Interem wygrywał 5-krotnie mistrzostwo, trzykrotnie Puchar Włoch, czterokrotnie Supercoppa, Ligę Mistrzów i Klubowe Mistrzostwo Świata. Najlepszy okres podobnie jak cały Inter ostatnich lat przeżywał za Mourinho. To za czasów Mou, César plasował się w ścisłej czołówce najlepszych bramkarzy świata. W czwartek JuliONE pożegnał się z Interem, z jego kibicami, z Mediolanem. Nie zabrakło łez, oświadczenia oraz wielu braw od tifosich Nerazzurrich. Júlio może nie został klubową legendą, ale zapisał ogromną kartę w historii FC Internazionale.
Może Alessandro i Júlio chcieli za dużo pieniędzy zdaniem ich klubów? Niewykluczone. Z drugiej strony czy oni sobie na to nie zapracowali? I choć może ich czas się kończył a odejście było nieubłagane – na pewno zapracowali sobie na bardziej profesjonalne pożegnania. Nie wbrew sobie, bo wygasł kontrakt i nie wśród natłoku łez, bo pensja była za duża. Futbol to piękna gra, ale jak widać coraz mniej liczą się w niej sentymenty. Wszystko schodzi do pieniędzy, futbol staje się biznesem. Najważniejsze stają się pieniądze, a chyba nie tak powinno być. Wyrzucanie z klubu piłkarzy – zasłużonych – wbrew ich woli nie jest dobre, ani uczciwe ani eleganckie. Takie zachowanie nie przystoi Włochom. Chyba, że pożegnano ich słynnym „To nic osobistego. To czysty biznes.” Na to wygląda...
Komentarze (26)
W końcu normalny kibic a nie jakiś troll. tylko takich chcemy oglądać na fcinter.pl ! <img src="/files/emoticons/10" alt=" " /> <img src="/files/emoticons/24" alt="<flaga>" />
<img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" /> <img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" /> <img src="/files/emoticons/15" alt="<forza>" />
Szkoda, że wszytko teraz się kręci wokół kasy, ale takie czasy i to nie tylko w piłce, ale w całym sporcie
Nikomu też tak nie ufałem przy obronie karnego, jak Julio stał za bramka jak była 11 zawsze szanse były 50/50.<br />
Fantastyczna osoba.<br />
Oby w QPR udowodnił ze jest nadal czołowym golkiperem. Ja bylem za jego pozostaniem ale klub podejmuje decyzje.
Cesar, jak dla mnie jest, był i będzie najlepszym bramkarzem na świecie. FORZA JULIO CESAR! <img src="/files/emoticons/18" alt="<hold>" />
<br />
Co racja to racja, Del Piero już ponoć w Australii gdzieś śmiga, a Julia nie zastąpi żaden Samir/