
Kolejny raz po meczu Interu, włoskie media dyskutują na temat zachowania kibiców na stadionach Serie A. Tym razem w tle pojawia się rasizm, którego definicję wyczerpywać może w oczach ekspertów zachowanie kibiców Interu i Juventusu. Chodzi o Dusana Vlahovicia i Edina Dżeko, a także wydarzenia z ich mimowolnym udziałem na J Stadium.
Skomplikowana sytuacja geopolityczna na Bałkanach, nie jest problemem Europy od wczoraj. Potworna, bratobójcza wojna, która wybuchła na terenach byłej Jugosławii w latach 90-tych XX wieku, nie tylko zebrała żniwo podczas jej trwania, ale potrafi zniszczyć nie jedno młode życie także teraz, wiele lat po jej zakończeniu. Wyzwiska i lżenie zawodników za ich pochodzenie, to dla wielu z nas coś co kojarzymy tylko z kolorem skóry i szydzeniem z zawodników z Afryki, ew. Azjatów lub Arabów. Okazuje się jednak, że taką samą broń wycelować można w Europejczyków, a w tym konkretnym przypadku w Serba i Bośniaka.
Festiwal skandalicznych przyśpiewek rozpoczęli jeszcze przed pierwszym gwizdkiem tego spotkania kibice Interu, którzy wyzywali rozgrzewającego się Dusana Vlahovicia. Nie wystarczyło im jednak wyobraźni do tego, aby przewidzieć że ich obrażanie urodzonego w Belgradzie Serba, może odbić się czkawką piłkarzowi broniącego barw ich własnego zespołu. Sprowokowani kibice Juventusu obrali sobie za cel Edina Dżeko. Pochodzący z Sarajewa Bośniak, którego metryka wskazuje na dużo więcej "wspomnień" z wojny, do samego końca swojego 90-minutowego występu, musiał znosić haniebne zaczepki pod swoim adresem.
Sprawę bada komisja ligi.
Komentarze (3)