
W starciu z Catanią to on walnie przyczynił się do wywalczenia przez Inter trudnego zwycięstwa. Dziś Cristian Chivu wziął na siebie odpowiedzialność i długo rozmawiał o problemach drużyny z dziennikarzem Sky Italia - Massimiliano Nebulonim.
- On ma święte prawo by być na nas wściekłym, tak samo jak my sami jesteśmy. To normalne i naturalne, że źli będą również nasi fani. Niepokojące i złe jest to, że na chwilę obecną nie gramy dobrej piłki. Jest to jednak kwestia nad którą cały czas pracujemy fizycznie a także w głowach - tak rumuński stoper Nerazzurri rozpoczął wywiad odpowiadając na pierwsze pytanie dotyczące reakcji sternika Interu Mediolan - Massimo Morattiego, po porażce z Bologną.
[hide]
Następnie Chivu mówił o problemach jakie drużyna ma z graniem w piłkę w stylu jakim sama by chciała:
- Płacimy teraz cenę za wszystkie problemy jakie mamy lub mieliśmy, również za fakt grania po trzy mecze w tygodniu i wszystkie zmiany jakie zaszły w drużynie na przełomie sierpnia i września. Jest wiele powodów, godziny zajęłoby dokładne rozważenie ich wszystkich. Teraz musimy być lepsi i zacząć radzić sobie lepiej niż miało to miejsce do tej pory.
Kiedy prowadzący rozmowę zasugerował Cristianowi, że to "senatorowie" [autorytety, starsi gracze - przyp.red] powinni być tymi, którzy przywrócą drużynie dawny blask, Rumun odpowiedział:
- Czasami nie rozumiem dlaczego ludzie nazywają niektórych z nas "senatorami". Nie jesteśmy tutaj w żadnym parlamencie, jesteśmy drużyną piłkarską. Tutaj nie chodzi o nas, jakichś "senatorów" - najważniejsze jest dobro Interu, ta drużyna, to co ten klub oznacza w świecie piłki nożnej i do czego aspiruje. Czy Inter jest więźniem przeszłości, swojej własnej historii? Nie, jesteśmy teraz zakładnikami wszystkich zmian, które zaszły w tak szybkim tempie. Nie jest łatwo budować wszystkiego od początku, nawet dla tych z nas którzy są tu od lat. Wszyscy musimy dawać z siebie więcej i być bardziej odważnymi, bez wymówek.
Były zawodnik Ajaxu Amsterdam i stołecznej AS Romy wypowiedział się również na temat trenera Andrei Stramaccioniego.
- Myślę, że jego głowną troską i celem jest ciągłe polepszanie swojej pracy. Jestem przekonany o tym, że wszyscy dostrzegają to co on robi, że robi wszystko co możliwe. Jednak to trener jest na pierwszym froncie i zawsze jako pierwszy ponosi odpowiedzialność za porażki, oczywiście w konsekwencji później tak samo też piłkarze itd. Według mnie droga do wyjścia z tej sytuacji prowadzi przez swego rodzaju przeszczep, zmiany. Tak jak mówiłem, płacimy frycowe za wiele aspektów tego sezonu: zmiany, kontuzje, piłkarzy rozgrywających bardzo wiele spotkań. Nastąpił moment pewnego zwątpienia i namysłu ale myślę, że nam najbardziej brakowało ostatnimi czasu odwagi, waleczności i pewności siebie - a to najważniejsze rzeczy w futbolu.
Pytany o "złą prasę" i nieprzychylne komentarze wobec kryzysu w jaki drużyna wydaję się, że wpadła na dobre Chivu odpowiedział następująco:
- Takie rzeczy towarzyszą Ci równie dobrze gdy wygrywasz. Różnicą może być to, że wtedy mniej zwracasz na to uwagę, być może nie zdajesz sobie nawet sprawy. Oczywiście dużo łatwiej jest poradzić sobie z gorszym dniem kiedy wygrywasz spotkanie, wtedy masz wiatr w żaglach. Ciężej jest kiedy nie zwyciężasz.
Nie zabrakło również tematu wyścigu o trzecie miejsce na pudle włoskiej Serie A, które premiowane jest grą w Lidze Mistrzów. Stoper Interu również w tej kwestii ma własne poglądy:
- To co widzę i to co często zdarza mi się słyszeć, za każdym razem kiedy tej drużynie zdarzy się przegrać to wieści o katastrofie i upadku. Jednak podobne rzeczy i komentarze nie mają miejsca kiedy przytrafia się to zespołom, z którymi bezpośrednio rywalizujemy, także tym wyżej nas w tabeli. Powinna być jakaś spójność i proporcja w tych ocenach. Dlaczego tak się dzieje? Bo niektóre kluby otoczone są opieką, inne nie.
Weteran defensywy został również zapytany o błędy jakie w ostatnim czasie przytrafiały się jego dużo młodszemu koledze po fachu - Juanowi Jesusowi.
- Nie możesz wytykać palcami pojedyńczych graczy kiedy całemu zespołowi nie układa się gra. On ewidentnie nie dostaje wystarczająco dużo wsparcia od reszty drużyny, często nie jesteśmy dobrze ustawieni a tymi, którzy za takie błędy najczęściej płacą są właśnie stoperzy i bramkarz. To prawda, Juanowi przytrafiło się kilka błędów ale on zawsze był wystarczająco silny aby pozbierać się w trakcie meczu. Każdemu z nas się to zdarza, on ciągle jest bardzo młody i ma przed sobą długą, piłkarską drogę.
Ostatnim poruszonym tematem był nadchodzący wielkimi krokami rewanż na Giuseppe Meazza z londyńskim Tottenhamem Hotspur. W piewszym meczu Nerazzurri przegrali 0-3.
- Czy Inter przystępuje do rewanżu będąc już za burtą rozgrywek? Powiedziałbym raczej, że jesteśmy poza nimi jedną nogą. Ciagle mamy do rozegrania czwartkowe spotkanie i rozpoczniemy je nie mając absolutnie nic do stracenia. Będzie bardzo ciężko ale postaramy się pokazać z jak najlepszej strony przez wiarę w siebie, odwagę i waleczność, których tak ostatnio brakowało. Wszyscy podążamy jedną ściężką, wszyscy mamy wspólny cel - piłkarze, sztab szkoleniowy, włodarze i kibice.
Komentarze (7)
<br />
Strama już im wbił do glowy, że prasa się ich czepia. Tak kurde dla was porażka na San Siro po beznadziejnym meczu z Blogona powinna być katastrofą. Patałachów z nich robi ten bezjajeczny wuefista.<br />
<br />
<br />
3 mecze w tygodni<img src="/files/emoticons/35" alt="