
W dniu wczorajszym świat obiegła informacja o zmianach w systemie podatkowym we Włoszech, a mianowicie o zlikwidowaniu tzw. Dekretu Wzrostu.
Jak donoszą jednak dziennikarze, zmiany będą, ale nie dotkną one piłkarzy. Dekret od lat dzieli opinię publiczną. Z jednej strony krytycy podkreślają wypaczenie wprowadzone przez odmienne traktowanie podatkowe na niekorzyść włoskich piłkarzy w porównaniu z obcokrajowcami, przy nieuniknionej preferencji klubów do podpisywania kontraktów z tymi ostatnimi. Stosowana na szeroką skalę praktyka ta (nawet w niższych ligach) doprowadziła do nasycenia składów przeciętnymi zawodnikami, być może mniej dobrymi niż ich włoscy koledzy, ale za to tańszymi. FIGC zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby wezwać do jej uchylenia lub przynajmniej wykluczenia piłkarzy.
Z drugiej strony kluby postrzegają Dekret jako niezbędne narzędzie do przeciwdziałania międzynarodowej konkurencji. Bez dekretu – mówi się – mistrzowie staliby się nieosiągalni ze względu na słabą strukturę przychodów Serie A, która w pucharach okazałaby się zubożona i mniej konkurencyjna. Byłoby mniej nagród UEFA, mniejsze przychody, a wartość produktu przeznaczonego do sprzedaży nadawcom zostałaby zmniejszona.
Wprowadzona w zeszłym roku korekta, dzięki poprawce senatora Nanniciniego, trafiła w sedno, wyznaczając próg wiekowy (20 lat) i wynagrodzenie brutto (milion euro), aby chronić bardzo liczną grupę mniej znanych piłkarzy. Lepiej byłoby ją podnieść, mając więcej odwagi, ale kompromis działa.
Komentarze (2)