
Ostatni tydzień był dla mnie – fana Interu Mediolan - po prostu cudowny. Cały świat wydawał się czarno-niebieski, a każdy dźwięk przypominał nuty piosenki ‘Pazza Inter amala’. W wyobraźni królowały obrazy ze środowej batalii na Camp Nou poparte słowami :”Jesteśmy w finale Ligi Mistrzów”. Smaczku dodawał fakt, że Inter wyprzedził ostatnio w tabeli Romę, i pewnie zmierza po kolejne Scudetto. Po każdej euforii nadchodzi jednak czas na wyciągnięcie wniosków. A zatem : kilka słów o półfinale, zraszaczach i rzymskich gladiatorach.
[hide]
1. Samuel Eto’o > Zlatan Ibrahimovic
Tak to w życiu bywa, że jeśli ktoś mówi za dużo, potem może żałować swoich słów. Zlatan przed drugim półfinałem emanował pewnością siebie, podkreślając przy okazji swą wyższość nad Eto’o. Jedyne wydarzenie kojarzące mi się ze Szwedem w związku z meczem Barcelona – Inter to moment, w którym Ibra wymownie pokazuje rozdartą pół koszulę, domagając się rzutu karnego. Piłkarsko nie istniał na boisku. Inne oblicze ukazał Samuel Etoo, który wystąpił przeciw ‘Blaugranie’ praktycznie na… lewej obronie. Kameruńczyk świetnie zneutralizował poczynania m.in. Daniego Alvesa i walnie przyczynił się do triumfu Interu. Paradoksalnie, najbardziej w tej sytuacji zal mi Bojana Krkica. Patrząc na to, co ten piłkarz wyprawiał w meczu z Villarealem, po prostu w głowie się nie mieści, aby Pep Guardiola nie znalazł dla niego miejsca w podstawowej jedenastce ‘Dumy Katalonii’ w przyszłych spotkaniach. Niezależnie od tego, na pytanie : Kto zyskał więcej na wymianie Eto’o – Ibrahimovic, potrafimy już odpowiedzieć bez żadnych wątpliwości.
2. Uniwersalna maszynka Jose Mourinho
Patrząc na dwumecz Interu z Barceloną, trudno jednoznacznie wskazać na przyczynę zwycięstwa Mediolańczyków. Wydaje mi się jednak ( pokłon w stronę Mourinho !), że proporcje w grze ekipy Portugalczyka zostały zrównoważone w sposób perfekcyjny. Krótko mowiąc : zawodnicy Interu doskonale wiedzą, kiedy zaatakować, a kiedy się cofnąć. W dodatku nie ma żadnego rozdźwięku między umiejętnościami w defensywie i ofensywie. W tym tkwi chyba sekret potęgi Interu. W przypadku Barcelony wszyscy wiedzą zaś, że Messi i spółka potrafią czynić cuda pod bramką przeciwnika, natomiast gra w tyłach wygląda już dużo gorzej ( patrz: pierwszy mecz )
3. Mes que un club ?
Na pytanie, zadane powyżej, odpowiadam : Tak, Barcelona to bez wątpienia więcej niż klub, Barcelona to instytucja. Tym bardziej szkoda, że kilka zdarzeń, związanych ze spektaklem Barcelona-Inter popsuło ogólne wrażenie. Atak katalońskich pseudokibiców na samochód Mourinho, czy puszczanie petard pod hotelowym oknem to być może dobry sposób na demotywację włoskiej drużyny, jednak wykracza on poza granicę dobrego smaku. To samo tyczy się uruchomienia zraszaczy w chwili, gdy piłkarze Interu cieszyli się z awansu na murawie Camp Nou. Dobrze, że przedstawiciele hiszpańskiego klubu przeprosili już za całe zajście. Zapominam o tym i równocześnie mam nadzieję, że nic takiego się nie powtórzy ( nie chodzi tylko o Inter ). Takie zajścia nie mogą mieć miejsca w tak elitarnych rozgrywkach , i ze strony klubu tak wielkiego jak Barcelona.
4. Znajomi Pereza wracają na Bernabeu.
Nie od dziś wiadomo, że wielki finał odbędzie się w Madrycie na obiekcie, gdzie zazwyczaj swoje mecze gra Real Madryt. Z jednej strony Florentino Perez pewnie jest bardzo zadowolony z faktu, że to nie Barcelona zagra w tym arcyważnym meczu. Z drugiej jednak strony na Bernabeu powrócą zawodnicy, którym kiedyś pan Perez pokazał drzwi. Ten sezon ( niezależnie od tego, co zdarzy się 22 maja) pokazał, że Robben i Snejider są nieco bardziej galaktyczni od Cristiano Ronaldo. Jeśli patrzymy tylko na aspekt sportowy, Portugalczyk wypada blado we wszelkich porównaniach z dwójką holendrów. Skrzydłowy Bayernu praktycznie w każdym meczu pokonywał bramkarza rywala, a większość z tych trafień była po prostu cudowna. O roli Snejidera w zespole Mourinho chyba nie musze się rozpisywać. Tak czy inaczej, sytuacja Florentino Pereza powinna być przestrogą dla tych, którzy lekką ręką pozbywają się piłkarzy i sięgają do kieszeni, aby sprowadzać nowe gwiazdy.
5. Kciuk w dół panie Totti
Każdy kibic pamięta, że prócz Ligi Mistrzów istnieją także rozgrywki ligowe. W tych także naszej drużynie bardzo dobrze się powodzi. Szczególnie dużo skandalu wywołał ostatni mecz Interu na Stadio Olimpico, który Lazio rzekomo oddało bez walki. Na cenzurowanym znaleźli się zwłaszcza rzymscy kibice naszego ‘przeciwnika’ – po golach Interu manifestowali oni swą wielką radość. Według mnie Inter, niezależnie od nastawienia graczy i kibiców ze stolicy Włoch, wygrałby to spotkanie. Muszę przyznać ( pewnie wielu zarzuci mi postępowanie niezgodne z duchem fair play itp itd), że zachowywałbym się podobnie, gdyby Inter przegrywał z np. Fiorentiną, walczącą o tytuł z Milanem. Człowiekiem, który ośmieszył się na przełomie ostatnich tygodni, jest niewątpliwie Francesco Totti. Najpierw sugestywnie po wygranych derbach pokazywał do kibiców Romy kciuk w dół ( co to oznacza w Rzymie chyba nikomu nie trzeba mówić). Potem przed meczem Lazio – Inter sypał hasłami w stylu :”Wszyscy jesteśmy Rzymianami”, lub „Moja żona sympatyzuje z Lazio”. Panie Totti, powtórzę się – zwyczajnie nie wypada.
Komentarze (18)
ile pogra zanim złapie kolejną kontuzję?
<br />
Tzn... Totti kciuki pokazywał do fanów Romy... nie lazio... druga rzecz... przymilające teksty w stronę lazio okazały się nieprawdą, gdyż jak zapewne wnioskuję sugerujesz się newsem z sslazio.pl, które potem zamieściło sprostowanie, że takiego wywiadu nie było...<br />
<br />
więc niestety ale felietonik choć z początku wydawał być się fajny na końcu mnie zniesmaczył, drobną niewiedzą autora i powtarzaniem plotek
Do korekty tylko to: "Inter sypał hasłami w stylu" <img src="/files/emoticons/24" alt="<flaga>" />