Minimalny wysiłek, duża wydajność. W ten sposób La Gazzetta dello Sport podsumowała zwycięstwo Interu 2:1 nad Hellasem Verona.
Dzięki wymęczonemu triumfowi na Bentegodi nerazzurri zbliżyli się o dwa punkty do Napoli i – wraz z Milanem – dogonili Romę w niezwykle ciasnej czołówce tabeli. Do lidera brakuje już tylko punktu. Mówi się, że mistrzostwo zdobywa się również w ten sposób – dzięki zwycięstwom odniesionym bez błysku. Zobaczymy to wiosną, ale na razie Cristian Chivu i jego zespół powinni zastanowić się nad trzema punktami zdobytymi przypadkiem, po samobójczym trafieniu w doliczonym czasie gry. Remis byłby bardziej sprawiedliwy, bo drużyna Paolo Zanettiego grała odważnie, broniła się z determinacją i kontratakowała z polotem. Ważne, by ten mecz nie okazał się bumerangiem, który z czasem wróci do Interu – czytamy w gazecie.
Ton krytyki „Gazzetty” wydaje się jednak przesadzony. Inter nie olśniewał, to prawda, ale przez większość pierwszej połowy kontrolował przebieg spotkania, a po przerwie całkowicie zepchnął Veronę do defensywy.
Siedem zwycięstw i trzy porażki w lidze pokazują, że Inter bywa skrajny – zarówno w dobrym, jak i złym znaczeniu. Wczoraj był bliski remisu, który mógłby mieć fatalne konsekwencje w kontekście walki o czołówkę. Problemem pozostaje nastawienie zespołu. Nerazzurri wygrali dzięki samobójczej bramce w 93. minucie – to trzy punkty bez chwały, które jednak skłaniają do refleksji, zwłaszcza w kontekście letnich wzmocnień, jak dotąd nieprzekonujących, na przykład Luisa Henrique – podsumowuje dziennik.
Komentarze (6)
Teraz musze powiedziec: najgorszy mecz sezonu do tej pory. Ogladalem tylko 2ga polowe, ale nie widzialem nic interesujacego. Jedyny gameplan to wrzutki do boku i centra. Beznadziejny mecz naszych w ataku.
Ten tekst z newsa się wyklucza, brakuje nam jednego punktu do Napoli, a napisane jest o dwóch. Potem jednak o punkcie straty.