
Inter i Atlético Madryt wzbudzili spore zdziwienie, rozgrywając w połowie sezonu mecz towarzyski w Libii — w momencie, gdy większość zawodników obu zespołów przebywała na zgrupowaniach reprezentacji narodowych. Powód tej nietypowej decyzji był jednak prosty: finanse.
Ponieważ znaczna część piłkarzy Interu przebywała na obowiązkach kadrowych, trener Cristian Chivu postanowił zorganizować obóz treningowy dla reszty zespołu w cieplejszym klimacie, a jego zwieńczeniem był mecz sparingowy. We wtorkowy wieczór drużyna z Mediolanu zmierzyła się z Atlético Madryt na Benghazi International Stadium w Libii.
Chivu wystawił skład złożony z kilku zawodników pierwszego zespołu – Yanna Bissecka, Francesco Acerbiego, Matteo Darmiana, Andy’ego Dioufa, Henrikha Mkhitaryana i Ange-Yoana Bonny’ego – oraz uzupełnił go młodzieżowcami z drużyny U23. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1 po golach Carlosa Martina i Bissecka, który wyrównał po rzucie rożnym. W konkursie rzutów karnych zwyciężyło Atletico.
Jak podało Corriere della Sera, decyzja o rozegraniu meczu właśnie w Libii miała przede wszystkim podłoże ekonomiczne. Wydarzenie zostało w pełni sfinansowane przez Libyan Development and Reconstruction Fund, a sam Inter miał zarobić około 4 milionów euro za udział w tym pojedynczym meczu pokazowym.
Dla Libii był to element kampanii promującej odbudowę i otwarcie kraju na międzynarodowe wydarzenia sportowe po latach izolacji, a dla Interu i Atlético – okazja do utrzymania rytmu meczowego, przetestowania zmienników i… zastrzyku gotówki.
Komentarze (0)