Tak spełniają się marzenia! Inter nie roztrwonił zaliczki z pierwszego meczu, a co więcej za sprawą bramki Lautaro Martineza po raz drugi pokonał Milan w półfinałowym starciu, tym razem 1-0. Nerazzurri świętują i w środowy wieczór poznają rywala, z którym zmierzą się 10 czerwca na Ataturk Stadium w wielkim finale Ligi Mistrzów.
Zgodnie z przewidywaniami, Milan uskrzydlony powrotem do składu Rafaela Leao próbował zaskoczyć Inter na początku spotkaniu, tak aby zmaksymalizować swoje szanse na odwrócenie wyniku rywalizacji. Pod bramką Nerazzurrich zakotłowało się po dośrodkowaniu piłki i niepewnym wyjściu z bramki Onany, a następnie po indywidualnej akcji Tonalego, którą strzałem z okolicy dziesiątego metra wykańczał Brahim Diaz. Hiszpan nie trafił jednak czysto w piłkę i ta w dogodnej sytuacji zatrzymała się w rękach kameruńskiego bramkarza. Gospodarze w swoim stylu próbowali odpowiedzieć po szybko wyprowadzonych akcjach, a jedną z nich, ostatecznie zakończoną odgwizdaniem ofsajdu, nieskutecznie wykończył Barella.
Inter starał się kontrolować rezultat i boiskowe wydarzenia, a Leao został bardzo szczelnie wyłączony z gry przez Denzela Dumfriesa. Portugalczyk właściwie tylko raz zdołał urwać się obrońcy i popędził na bramkę Nerazzurich, ale jego strzał przemknął w bliskiej odległości od słupka. Na przerwę zawodnicy obu drużyn zeszli zatem z rezultatem 0-0.
W drugiej części rywalizacji tempo zdecydowanie spadło. Inter nie musiał atakować i skupił się na pełnej kontroli wydarzeń, raz po raz próbując wyprowadzać groźne kontrataki. Rossoneri z kolei, widząc upływający czas spieszyli się coraz bardziej, ale nie potrafili znaleźć jakiegokolwiek sposobu na defensywę Interu.
Podopieczni Simone Inzaghiego awans przypieczętowali w 74. minucie za sprawą gola Lautaro Martineza. Argentyńczyk pomimo obecności kilku obrońców w polu karnym, zdołał swobodnie przyjąć piłkę zagrana od Romelu Lukaku i strzałem w krótki róg pokonał Maignana. Wtedy stało się jasne, że nikt już Nerazzurrim nie zabierze awansu do finału Ligi Mistrzów i po ostatnim gwizdku sędziego czarno-niebieska cześć Mediolanu rozpoczęła wielkie świętowanie.
INTER (3-5-2): Onana; Darmian, Acerbi, Bastoni; Dumfries, Barella (Gagliardini 84), Hakan Çalhanoğlu, Mkhitaryan (Brozović 44), Dimarco (Gosens 66); Martínez (Correa 84), Džeko (Lukaku 66)
Trener: Simone Inzaghi.
MILAN (4-2-3-1): Maignan; Calabria, Thiaw (Kalulu 64), Tomori, Hernández; Tonali, Krunić; Junior Messias (Saelemaekers 76), Brahim Díaz (Origi 76), Rafael Leão; Giroud
Trener: Stefano Pioli.
Komentarze (132)
W drugiej połowie jak już Milan złamał się tym, że szybko nie strzelił bramki kontaktowej, zaczął popełniać co raz więcej błędów i tylko nasza taktyka polegająca na nie angażowaniu zbyt dużo osób w ataki uchroniła Milan od pewnie jakiś 2/3 do 0
To są drużyny, które wydają grube miliony co okienko i mają wielkie gwiazdy światowej piłki. A my mieliśmy problemy z wypożyczeniem Acerbiego w mercato, więc z czym do ludzi. Zwycięstwo w finale smakowałby dwa razy lepiej z tych względów.
- dać pracować Simone w spokoju
- Nie śmiać się z acerbiego
- Nie skreślać lukaku
- Nie wyganiać i opluwać Suning za to co zrobili dla Interu.
Finał może potoczyć się różnie gdyż obojętnie kto awansuje ma silniejszą kadrę.
Jestem dumny z Interu.
Chciałbym tylko aby w finale była walka i nie było bardzo wysokiej porażki.
Simone jest już TOP. Za to co zrobił należy mu się ogromny szacunek i przeprosiny od wielu kibiców.
Ps.
Dzięki Bogu moje przeczucie, że Milan się postawi i będzie porażka się nie sprawdziła.
Forza Inter
Życzę Nam wszystkim takiego samego wieczoru 10 czerwca !
Mamy finał ! Radujmy się!
Inter ma 15 zawodników na taki poziom rozgrywek i oby wszyscy zdrowi do finału dotarli.
Ciekawe swoją droga co myśli sobie dziś Skriniar kasa jedno, ale trochę syndrom
Zlatana może mieć niedługo.
FORZA INTER
Także teraz pozostaje pytanie jak my rok temu przegraliśmy scudetto? No trudno.
A teraz trzeba marzyć.
WTF
W finale będzie super ciężko, ale może będzie to nasz dzień... Tak czy inaczej dojście do niego jest czymś wspaniałym
Dzisiaj słabo się to oglądało; dobrze, że nie straciliśmy bramki w pierwszej połowie bo mogłoby być nerwowo. W drugiej Milan nic nie pokazał, a ten gwóźdź do trumny w wykonaniu LuLa to było coś pięknego. Mam nadzieję, że ten duet zagra w pierwszym składzie w finale. Mam też nadzieję, że nie zagrają Correa i Gaglia, szczególnie nawet ten pierwszy bo po prostu jest beznadziejny do kwadratu. Z tą dwójką gramy w 9.
No i liczę że zagramy cały finał jak pierwszą połowę tamtego meczu z Milanem, wtedy jest szansa na wygraną. Obyśmy wyszli z wiarą i walcząc.
Forza!