
Przed jutrzejszym, derbowym pojedynkiem z Milanem, udział w konferencji prasowej wziął szkoleniowiec Interu, Simone Inzaghi.
- Jutrzejszy mecz będzie ostatnim przed reprezentacyjną przerwą. Jakiego rodzaju spotkania się spodziewasz?
- Będzie bardzo intensywny. Wiemy, jak smakuję derbowe starcia i jak ważne są to mecze dla naszych kibiców. Chcemy podsumować tę serię siedmiu spotkań grając na wysokim poziomie.
- Czy istnieje jakaś "metoda Inzaghiego" na ten rodzaj spotkań?
- Miałem szczęście rozegrać wiele takich meczów, zarówno jako zawodnik, jak i trener. To rodzaj spotkania, które samo w sobie wyzwala odpowiednie przygotowania. Jesteśmy po starciu w Lidze Mistrzów i mieliśmy dwa lub trzy dni na analizę, ale widziałem odpowiednie skupienie i nastawienie zespołu. W Europie radzimy sobie dobrze, zdobyliśmy już także 24 punkty w 11 spotkaniach w lidze. Rozegranie wielkiego meczu da zwycięstwo w jutrzejszym starciu. Wygrana byłaby dodatkowym bodźcem dla naszej pewności siebie.
- W których elementach drużyna musi się poprawić?
- Dobrze poradziliśmy sobie w dotychczasowych meczach z wielkimi rywalami. Począwszy od meczu z Juventusem, przez spotkanie z Atalantą, gdzie zmarnowaliśmy decydujący rzut karny, a także przez 70 minut spotkania z Lazio. Oczywiście, chcieliśmy wygrać tamte starcia, ale teraz mamy doskonałą okazję, aby zwycięstwem zwieńczyć tę serię gier. Zaczęliśmy od przegranej w Rzymie, ale cztery zwycięstwa i remis wzmocniły naszą wiarę w siebie.
- Masz wrażenie, że po przegranej z Lazio drużyna zmieniła się mentalnie?
- W ostatnich kilku spotkaniach trzymaliśmy się naszych zasad, grając dobrą piłkę i stwarzając sobie wiele okazji. Oczywiście lepiej radziliśmy sobie także w defensywie. Drużyna zawsze była zwarta, a od meczu z Juventusem nie straciliśmy zbyt wielu bramek.
- Czym się różnią Derby Mediolanu od tych, w których brałeś udział poprzednio?
- To moje pierwsze Derby Mediolanu i już nie umiem się doczekać. Kibice Interu nie mogli się doczekać tego meczu. Oni są zawsze z nami. Jutro znów będą naszą wielką pomocą, wspólnie będziemy rozgrywali ten mecz.
- Czy to może być wielki mecz Hakana?
- Przed nami jeszcze dwie sesje treningowe, ale widziałem u naszych pomocników kilka wspaniałych rzeczy. Calhanoglu zagrał świetnie przeciwko Udinese, Vidal był kluczowy w Lidze Mistrzów, a Gagliardini był jednym z naszych najlepszych zawodników przeciwko Lazio. Vecino miał drobny problem zdrowotny, ale zawsze imponuje swoją postawą na treningu. Blisko składu jest również Stefano Sensi. Mam wielkie szczęście mając do dyspozycji tak konkurencyjny skład. Mam pomysł na zawodników, których wybiorę do gry, ale muszę jeszcze zaobserwować kilka rzeczy na treningu.
- Ten mecz jest w tym momencie ważniejszy dla Interu, czy dla Milanu?
- Nie można ignorować ligowej tabeli, ale w przypadku derbów to nie ma znaczenia. Tutaj chodzi o to, kto biega szybciej, kto ma większą wolę zwycięstwa, kto lepiej broni i atakuje.
- Jutro najlepszy atak w lidze zmierzy się z drugą najlepszą defensywną. Czego najbardziej obawiasz się ze strony rywali?
- Zdobywają wiele bramek, a przy tym nie tracą ich zbyt dużo. Mają świetnego trenera, którego znam bardzo dobrze. Musimy być bardzo ostrożni, ale sami jesteśmy w bardzo dobrej formie i kreujemy wiele okazji bramkowych. Mamy duże szanse, żeby jutro sobie poradzić.
- Jak ważne jest posiadanie za sobą klubu, który na czas rozwiązuje trudne sytuacje? Jak ważne jest to w przypadku Brozovicia, żeby podpisać z nim nowy kontrakt?
- Mam szczęście, że właściciele i dyrektorzy są zawsze blisko mnie, oferując swoje wsparcie. Wiedzieliśmy, że latem będziemy zmuszeni sprzedać kilku zawodników, ale kiedy to zrobiliśmy, klub poparł mnie i dokonaliśmy kilku świetnych transferów. Teraz te nowe kontrakty są dowodem na długoterminowe plany i ambicje klubu. Lautaro Martinez i Nicolo Barella podpisali nowe umowy i to jest dla nas świetna wiadomość. Są inni zawodnicy, którzy będą rozmawiać o swojej sytuacji, ale to jest poza mną. Skupiam się na sprawach piłkarskich. Kadra zarządzająca klubem jest wielkim wsparciem.
Komentarze (2)
Dla Piolego wysoka temperatura czy stawka meczu to dalej rejony dziewicze i problem co potwierdza CL. Szymek też kiedyś zastąpil Pioliego w Lazio po tym jak dostal baty wlasnie w derbach od Romy , co też pewnie gdzies tam podswiadomie siedzi mu w głowie.